Nie sądzę, by Duch Święty oczekiwał, żeby każdy katolik prowadzący bloga i korzystający z Twittera brał się za naprawianie Kościoła.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Głupi nie lubi się zastanawiać, lecz tylko swe zdanie przedstawić.
— Księga Przysłów 18, 2
Żyjemy w świecie, w którym każdy może przedstawić swoje zdanie. Liczba opinii, które do nas codziennie docierają za pomocą internetu jest wręcz niepojęta. Ci, którzy niegdyś narzekali na swoje życie tylko przyjacielowi lub sąsiadowi zza płotu, maja teraz swoje własne strony internetowe, blogi i konta w mediach społecznościowych, za pomocą których wszem i wobec objawiają swoje niepodważalne opinie na każdy niemal temat.
„Nie mogę dłużej milczeć!” – wydaje się, że podobny imperatyw staje się udziałem coraz liczniejszego grona ludzi, którzy sądzą, iż podzielenie się z innymi tym, co nas boli w jakiś magiczny sposób rozwiąże problemy tego świata. Ta demokratyzująca siła internetu powoduje, że wszystkim wydaje się, że nasze opinie są warte o wiele więcej, niż w rzeczywistości.
Zabrzmi to z pewnością dość okrutnie, lecz większość naszych opinii tak naprawdę nie ma znaczenia. Tym, co liczy się faktycznie, jest prawda i działanie, a to nie to samo co opinia.
Naturalnie, częstym problemem jest to, że mylimy posiadanie własnego zdania na jakiś temat z autentyczną wiedzą. Wdrapujemy się na mównicę i przemawiamy z niej, jak gdybyśmy dogłębnie poznali całą prawdę. Tak jednak nie jest.
Najbliżej poznania i zrozumienia prawdy jesteśmy żyjąc w Kościele. Niczym matka, Kościół przyciąga nas do swojej piersi, karmiąc mlekiem prawdy. Jednak prawdy tej nie poznajemy po to, by bić nią innych po oczach i innych częściach ciała jak batem. Raczej, jak określa to św. Paweł, jesteśmy wezwani do „mówienia prawdy w miłości”, abyśmy wzrastali „ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi” (Ef 4, 15).
Pawłowe słowa o „wzrastaniu” są bardzo na miejscu. Jesteśmy jak dzieci, dopóki nie posiądziemy trudnej sztuki mówienia prawdy z miłością. Jeśli zbytnio skupimy się tylko na prawdzie lub tylko na miłości, trzeba nam nadal poszukiwać dojrzałości w Chrystusie. Większość z nas skłonna jest przyznać, że mówienie prawdy z miłością nie wychodzi nam za dobrze. Będąc ludźmi, niemal nigdy nie mówimy innym całej prawdy, a przynajmniej nie osobowej Prawdy, Jezusa Chrystusa.
Zamiast tego, nasze wypowiedzi to często konglomerat przemieszanych ze sobą opinii, prawdy, kłamstw i miłości. Często nie zdajemy sobie w ogóle z tego sprawy. Jednak od czasu do czasu Bóg objawia nam, jak mało tak naprawdę wiemy. Takie chwile objawienia, ukazanie nam naszej nagości, są świadectwem miłosierdzia Stwórcy.
Albowiem „nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4, 13). Dopiero zdawszy sobie sprawę z naszej nagości, ściślej przywieramy do Chrystusa, który jest w Kościele i mocniej ufamy Jemu jako naszemu Przewodnikowi.
To, co napiszę, nie jest zbyt popularne: Kościół nie potrzebuje koniecznie naszego zdania w sprawach odnoszących się do wiary i moralności. Kościół nie jest demokracją. Nawet wówczas, gdy ktoś nie zgadza się z nauczaniem Kościoła lub nie w smak mu są jakieś wypowiedzi Ojca Świętego, może okazać swoją dojrzałość i zaświadczyć o prawdzie nie zabierając głosu, czym akurat nasz egoistyczny, skupiony na sobie świat pogardza. Jak czytamy w księdze Mądrości Syracha: „niejeden milczy, a jednak jest mądry” (20, 1).
Kościół potrzebuje nas, abyśmy prawdę głosili w miłości, a nie po to, byśmy korygowali Jego kurs w sprawach odnoszących się do wiary i moralności. To Duch Święty koryguje działanie Kościoła poprzez ludzi takich, jak św. Paweł, św. Katarzyna ze Sieny czy św. Atanazy. Wątpię, czy Duch Święty oczekuje, żeby każdy katolik prowadzący bloga i korzystający z Twittera brał się za naprawianie Kościoła. Wydaje się nawet, że szatan wykorzystuje naszą obsesję w tej kwestii i odciąga naszą uwagę od tego, co naprawdę istotne.
Tym, czego Kościół potrzebuje jest nasza świętość. Kościół potrzebuje nas do głoszenia Dobrej Nowiny całemu stworzeniu (Mk 16, 15). Chce, abyśmy oderwali się od wewnętrznej polityki Kościoła i skupili się na świadczeniu o Ewangelii i o Ciele Chrystusa. Kościół potrzebuje naszego pragnienia i łaknienia świętości.
Możemy za św. Pawłem powtórzyć, że Kościół potrzebuje nas, aby spotęgować „wzajemną miłość dla wszystkich (…), aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego” (1 Tes 3, 12-13).
Wszystkie cytaty z Pisma Świętego podane za Biblią Tysiąclecia
Tekst opublikowany w angielskiej edycji portalu Aleteia