separateurCreated with Sketch.

Byłam na dnie, poszłam na ulicę. Uratowała mnie Wspólnota

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Ponad 2 tysiące dziewcząt i chłopców mieszka w Cenacolo na całym świecie. Nasze domy to miejsca, gdzie uzależniona młodzież odnajduje sens życia i Boga. W naszej Wspólnocie nie ma psychoterapeutów, lekarzy. Najlepszym terapeutą okazuje się Jezus.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Międzynarodowa Wspólnota Cenacolo to fenomen, przyznają terapeuci. Zadziwiające dla wszystkich jest to, że prawie 80 procent uzależnionych młodych ludzi, którzy przychodzą do Wspólnoty, bez tradycyjnych terapii, drogich leków, pieniędzy na leczenie wychodzi z uzależnienia od narkotyków, alkoholu, hazardu i innych zniewoleń.

„Perły o zranionym sercu – tak często mówił o nas, nieżyjący już ojciec Slavko Barbaric, franciszkanin, proboszcz medjugorskiej parafii, na terenie której można było odnaleźć przysłowiową ostatnią deskę ratunku. Tą deską ratunku, takim światełkiem było Cenacolo, czyli Wieczernik” – wspomina Kasia.

Opowieść Kasi

Moje życie nastolatki było jak kiepska historia z filmowego melodramatu. Marzyło mi się „fajne życie” bez problemów. A palona ukradkiem trawka, a później heroina w żyłę, to był „szczyt” moich marzeń. Teraz, po latach wiem, że to była forma ucieczki od bolesnej rzeczywistości: rodzice po rozwodzie, matka wpadająca w alkoholizm, coraz więcej problemów z nauką w szkole, wagary i tzw. złe towarzystwo, które ja przyjmowałam jak wyzwanie, że właśnie to jest dobra grupa „przyjaciół”.

Z biegiem czasu ta grupa przyczyniła się do tego, że znalazłam się na dnie. Rzeczywistość w realu stawała się z dnia na dzień dla mnie nie do zniesienia. Ze sto razy oglądany film „Hair”, opowieść o hippisach i ich życiu, był dla mnie jak „hasło programowe” na każdy dzień. Gdy już wyczerpały się możliwości „pożyczania”, a mówiąc wprost kradzieży różnych rzeczy z domu, aby mieć gotówkę, nie raz poszłam na tzw. ulicę. Na początku za pieniądze, a potem po prostu za przysłowiową „działkę”, oferowałam „różne usługi”… Wstyd. Sumienie, uwierz mi, to nic nie znaczące słowa dla narkomana. Liczy się tylko cel, zdobycie narkotyku w taki czy inny sposób. Były też „ostateczne” rozwiązania, aby opuścić w moim mniemaniu ten „padół łez”, czyli „złoty strzał” i koniec, nie ma mnie.

Trudno było mi sobie wyobrazić w takiej sytuacji, że można znaleźć przysłowiową „perłę” na ulicy. Ale jednak tak. Ktoś nade mną czuwał, tylko o tym nie wiedziałam. Pewnego dnia, będąc już na totalnym dnie, „dałam się zaciągnąć” na spotkanie Rodzin Cenacolo do kościoła św. Józefa na Deotymy w Warszawie. I tak się zaczął mój powrót do życia. Później znaleźli się dobrzy ludzie, którzy zaprosili mnie na wyjazd do Medjugorie, do nieznanej mi Wspólnoty, która pomaga na nowo zacząć żyć, a nazywa się właśnie Wieczernik. I tak zaczęła się walka z samą sobą, bo w Cenacolo nie ma detoksu na „dzień dobry”, leków, terapii, itp. Tak jak w ośrodkach, gdzie leczy się osoby uzależnione. Tu nie chodzi tylko o narkomanię, ale też o alkoholizm i wszelkie formy ucieczki – ujęłabym to tak – ucieczki od Boga, ludzi, siebie. Ucieczka nawet od miłości, która jest istotą życia i potężną siłą, która góry przenosi. Usłyszałam kiedyś, że te „ucieczki” to choroby duszy na jakie cierpi współczesny człowiek.



Czytaj także:
Narkoman, który został księdzem. Poznaj historię Donalda Callowaya

Do Cenacolo przyjeżdżają też ludzie na jakiś czas, którzy mają np. trudności w odnalezieniu swojego miejsca w życiu, bo w Wieczerniku jest tak, jak wieloosobowej. Codzienność osoby, która przychodzi do Wspólnoty jest taka: O 6 rano pobudka, modlitwa – jeśli nie chcesz iść na modlitwę, nie idziesz. Od razu po śniadaniu wybierasz się do pracy. Potem pora obiadowa, odpoczynek, powrót do pracy, modlitwa, msza święta. Tak w telegraficznym skrócie. Normalność i prostota… Osobie, która przychodzi do Cenacolo 24 godziny na dobę towarzyszy tzw. Anioł Stróż – ze mną też tak było. Kiedy na początku pobytu w Wspólnocie buntowałam się i nie chciałam nic robić, pracować czy w ogóle uczestniczyć w życiu wspólnotowym, to mój Anioł Stróż robił wszystko za mnie i cały czas otaczał mnie życzliwością i wsparciem. Po jakimś czasie „pękasz” i zaczynasz uczestniczyć w życiu wspólnotowym, choćby dlatego, że nie chcesz, aby Twój Anioł Stróż robił wszystko za ciebie…

I jeszcze ważna sprawa: w Cenacolo są chrześcijanie, ale też są osoby niewierzące czy poszukujące. Tu nie ma nic na siłę. Czy chcesz być, wybór należy do ciebie. Ja pojechałam bezpośrednio do Cenacolo, w Medjugorie, do domu dla dziewcząt, ale tutaj w Polsce można dostać się do Cenacolo przez kilkumiesięczne kolokwia w łączności ze wspólnotą we Włoszech. Póki co, nie ma jeszcze takiego domu w Polsce – dla dziewcząt, ale są 3 domy dla chłopaków: w Giezkowie koło Koszalina, w Jastrzębiu Zdroju, a także w Porębie Radlnej koło Tarnowa. Każdy, kto chce zawalczyć o swoje życie, znajdzie pomoc.

Polski duszpasterz

Duszpasterzem i dobrym duchem Cenacolo w Polsce jest od lat ks. Wacław Grądalski, który dołożył wszelkich starań, aby pozyskać pierwszy wspólnotowy dom, przekazując jako szef Fundacji Charytatywnej im. Bp Czesława Domina, stary, piękny dworek. Dzięki temu w marcu 2001 roku dokonano oficjalnego otwarcia pierwszego domu w Giezkowie koło Koszalina. Na początku – jak wspomina ks. Wacław – było sporo ludzi z Chorwacji, Włoch i tylko kilku Polaków. Cenacolo jest stowarzyszeniem międzynarodowym i jest to wielki dar: poznawać inne kraje oraz mentalność ludzi z całego świata, których wspólną cechą jest to, że wszyscy chcą zmienić swoje życie.



Czytaj także:
Narkomani, prostytutki, byli księża… Najbardziej zaskakujące papieskie „piątki miłosierdzia”

Dzisiaj ponad 2 tysiące dziewcząt i chłopców mieszka w Cenacolo na całym świecie. „Nasze domy to miejsca, gdzie młodzież odnajduje sens życia i Boga – mówi ks. Wacław. W naszej Wspólnocie nie ma psychoterapeutów, lekarzy czy pracowników, którzy by byli u nas zatrudnieni. Najlepszym terapeutą okazuje się Jezus… Drugą najważniejszą pomocą jesteśmy my sami dla siebie, dlatego, że każdy, kto przeszedł przez piekło uzależnienia wie, co czuje i przeżywa osoba, która przychodzi po pomoc. Znamy wątpliwości i obawy, a także trudności z jakimi zmaga się ta osoba. Dlatego wiemy, jak jej pomóc, bo temat uzależnienia nikt z Cenacolo nie poznał z mądrych, specjalistycznych książek, lecz w swoim, teraz już zmartwychwstałym życiu” – puentuje ks. Wacław Grądalski.

Siostra założycielka

Cenacolo założyła niezwykle charyzmatyczna siostra Elwira Petrozzi w Saluzzo we Włoszech. W wieku 19 lat wstąpiła do zakonu Sióstr Miłosierdzia św. Joanny Antydy Thouret. W latach 70. postanowiła poświęcić się młodym, zagubionym ludziom. Po długim oczekiwaniu w 1983 r. założyła Wspólnotę Cenacolo. Dzisiaj 61 wspólnot w 18 krajach przyjmuje bezinteresownie tysiące potrzebujących i dzieci ulicy. Matka Elwira – bo tak mówią o zakonnicy jej podopieczni – mieszka w macierzystym domu w Saluzzo. W ostatnich latach poświęca się formacji sióstr i odwiedzaniu istniejących wspólnot.



Czytaj także:
Był uwikłany był w narkotyki i alkohol. Dziś śpiewa o Bogu

Niedawno, w styczniu tego roku, świętowała swoje 80. urodziny. Przypomniała z tej okazji na nowo swoje podstawowe przesłanie, że „dla Boga nie ma nic możliwego” i że ważne w powrocie do życia jest zaufanie, że droga, którą podążam we Wspólnocie jest dobra, nawet kiedy wielokrotnie się upada, ponieważ idziemy z ciemności do światła.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!