separateurCreated with Sketch.

Skalpel? Boży! O duchowym detoksie i kulturze postu mówi Marek Zaremba

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Magdalena Galek - 24.03.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kiedy zrozumiemy, że jesteśmy tym, co jemy, będziemy mogli bardziej zrozumieć tajemnicę Eucharystii – mówi Marek Zaremba, dietoterapeuta, autor bestselleru „Jaglany detoks”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Magdalena Galek: Co jadłeś dzisiaj na śniadanie?

Marek Zaremba*: Wiedziałem, że zadasz mi to pytanie! (śmiech). Jadłem parówki cielęce. I absolutnie nie mam z tym żadnego problemu. Byłem dziś rano na Eucharystii, przyjąłem Pana do serca. Człowiek przegapia ten najistotniejszy moment w życiu, czyli spotkanie z Panem. Jezus nie powiedział: „Ja jestem bananem życia, kaszą jaglaną życia, czy sokiem tłoczonym na zimno życia”. Powiedział: „Jestem chlebem życia”. Idę do kościoła po to, żeby z ludźmi spędzić czas posiłku. Bo Jezus tak żył. Ewangelista Łukasz opisuje, że Jezus najwięcej spraw załatwiał właśnie przy stole z ludźmi. Dziś my mamy tę kulturę odnowić.

 

Kultura postu wg Marka Zaremby

O nowej kulturze stołu piszesz w swoich książkach. Czym ona jest?

Stół już nie jest półką, tylko staje się centrum naszego życia. Kiedy zrozumiemy, że jedzenie, posiłki, zakupy – to wszystko ma znaczenie i zrozumiemy, że jesteśmy tym, co jemy, to będziemy mogli bardziej zrozumieć tajemnicę Eucharystii. Ona staje się coraz bardziej enigmatyczna. Ludzie wolą chować się w Youtubowych kościółkach i zaspokoić tym, że „ja z tym Panem Bogiem miałem dzisiaj kontakt, bo dwie godziny oglądałem o. Szustaka”.

Marek Zaremba, fot. Grzegorz Gołębiewski

Chyba nie ma w tym nic złego?

To jest fajna sprawa! Lepiej słuchać słowa Bożego niż dwie godziny oglądać i lajkować bieliznę na Facebooku. Ale ostatecznie nie ma spotkania z żywym Bogiem. Chodzę do kościoła codziennie od 3,5 roku i owszem, w niedzielę coś tam się dzieje, ale w tygodniu mało kto przychodzi do Pana. Samochody pędzą koło kościołów, a Pan Bóg mówi – słuchajcie, tu jest pokarm życia.

 

Po co to detoks?

Czy do tego spotkania z żywym Bogiem może nas doprowadzić post albo detoks żywieniowy?

Detoks to nie jest post. Chyba, że na pierwszym miejscu postawisz jakieś intencje. Detoks to jest brama do postu.

Taką bramą jest też Twoja książka „Jaglany detoks”, która stała się bestsellerem, oraz – jeszcze ciepła – jej druga część. Kupując książkę o dietoterapii, otrzymuje się dodatkowo sporą porcję duchowych wskazówek. Wiele osób tego nie trawi…

Są takie komentarze, że pierwsza książka była do wytrzymania, ale druga jest nie do zniesienia (śmiech).

A czy masz takie głosy od czytelników: „Myślałam, że schudnę, a tu nagle idę do Boga dzięki tej książce”? 

Tak, jest dużo nawróceń. Ja nawet pewnie nie wiem o większości. Ale otrzymuję mnóstwo niesamowitych maili o zmianie życia, o nawróceniu, o spowiedziach. Jestem przekonany, że to dzieło Boga.

Wracając do detoksu – od postu różni się tym, że jest sfera fizyczna, a nie ma duchowej?

Tak, jest fizyczność, nie ma duchowości. Jeśli jest, to jest to taka duchowość, która absolutnie nie zgadza się z przesłaniem Chrystusa. Jest dzisiaj wielu przewodników religijnych, którzy coś obiecują. Ale za Jezusem jest trudno pójść.

To, co On proponuje, nie jest popularne ani łatwe.

Trudno uwierzyć w Jego obietnice. Bóg obiecuje bardzo dużo, ale Mu nie wierzymy. Mówi – Ja jestem chlebem życia, kto przyjdzie do mnie będzie pokrzepiony, Ja daję życie w obfitości, zadbaj o moje sprawy, a ja zadbam o wszystkie Twoje. Ja to przyjąłem i doświadczam fajerwerków.

 

Zaremba: Udzielam konsultacji, a w recepcji siedzi Jezus

Ten moment, gdy zaufałeś Bogu był związany z chorobą?

Tak, z chorobą, z kryzysem, z bankructwem. Wszystko było totalnie do góry nogami… Jestem synem marnotrawnym. Dzisiaj chlubię się tym. To jest dla mnie perła w życiu, że Pan Bóg tak kocha człowieka. Otrzymuję wielką łaskę – codzienna Eucharystia od ponad 3 lat, książka jedna, druga, trzecia, 20 następnych gdzieś w planach… No, obfitość niepojęta. Z drugiej strony zmagam się codziennie z cierpieniem człowieka, z chorobą. Pomagam, udzielam konsultacji, a w recepcji siedzi Jezus. Zawierzam Mu całkowicie, On tym wszystkim żongluje. Fajne życie, naprawdę. Ktoś by powiedział – wariat.

Kiedyś był u nas taki facet, coś tam nam naprawiał w domu. Chwilę z nim pogadałem i on powiedział – wie pan co, moi koledzy by powiedzieli, że pan jest chory. Ale po kilku dniach spędzonych razem on zaczął się nawracać, zaczął patrzeć na świat inaczej. Każdy potrzebuje czasu, ja też potrzebowałem. A Jezus też był uważany za szaleńca i my mamy Go dziś naśladować. Powiedzieli, że zmysły postradał – zostawia 99 owiec, biegnie po jedną – który pasterz by to zrobił? Zapomnij! (śmiech). To jest fajne, takiego Pana mamy.

Jezus pościł przez 40 dni na pustyni. Czy w tym też Go naśladujesz? Jak wygląda Twój post? 

Rozkładam sobie 40-dniowy post na 10 miesięcy. W ostatni piątek był dziesiąty dzień. Postawa postu to miłosierdzie. Poszcząc bez intencji robię to tylko dla siebie. To nie jest miłosierdzie. Wolą Boga jest odnowić dziś kulturę postu.

Marek Zaremba, fot. Grzegorz Gołębiewski

Czym jest ta nowa kultura postu?

Ona się musi odrodzić w naszych sercach. Bo człowieka dzisiaj żaden nakaz nie zmusi do poszczenia. Mamy tylko środę i piątek – to wszystko, co Kościół jest w stanie osiągnąć na taką skalę głoszenia. Nowa kultura postu to zrozumienie, że pragnę miłości Boga i relacji z Nim. Zrozumienie, że poszczę, żeby On mógł zmieniać moje życie i mnie uzdrawiać. Bo w centrum Ewangelii jest uzdrowienie człowieka – duszy i ciała.

Tę kulturę postu możemy odnowić poprzez spotkanie z ludźmi. Z Jezusem spojrzeć na drugiego człowieka, na współbrata. Ja tego doświadczyłem. Przyjęliśmy do domu alkoholika. Mieszkał u nas kilka miesięcy. Zobaczyłem, że Pan Bóg przez nas i nasze otwarte serca poprosił, żebyśmy przyjęli kogoś do domu, doświadczyli kogoś opuszczonego, odrzuconego, zagubionego w życiu totalnie.

Post uskrzydla modlitwę, jak mówił św. Augustyn. I to działa jak prawo grawitacji. Ja tego doświadczyłem wiele razy. W piątek podjąłem post o chlebie i wodzie, a w sobotę nawróciły się moje córki, Julia i Klaudia. Tak Pan Bóg zadziałał, to jest siła postu! 

Pan Bóg mi pokazał, że to jest potężna moc. Zadaję sobie pytanie, po co Jezus pościł przez te 40 dni? Dlaczego Bóg Ojciec dopuszcza na Swojego Syna takie cierpienie? A Jezus pokazuje nam w ten sposób, że po grzechu pierworodnym jesteśmy prześladowani przez kusiciela nieustannie, po to, byśmy odeszli od Boga.

Nie ma w nas ani cienia wysiłku, żeby dążyć do wstrzemięźliwości i to jest dzisiaj nasz problem. I w takim położeniu jest trudno kogokolwiek namówić do postu. Bo każdy jest skupiony tylko na tym, co dodać do życia. Nowa pralka, nowa suszarka, nie było telewizji w samochodzie, teraz jest…

 

Post jest łaską. Jak się do niego przygotować?

Myślisz, że to może być zapełnianie pustki?

Tak. Ale kiedy człowiek podejmie post i faktycznie chce wrócić do Jezusa przekona się szybko, że czasem post o chlebie i wodzie ma większy smak niż sushi w centrum Tokio.

Czy można się jakoś przygotować do poszczenia?

Post jest łaską. Kiedy poszczę w środy, to we wtorek zawsze się modlę o łaskę postu. Proście, a będzie Wam dane – wchodzę w tę Bożą obietnicę. Jeżeli to jest wolą Boga i ja mam do tego predyspozycje. Nie każdy może pościć, są ludzie chorzy… Ale jeden dzień to nie jest nic złego. Można różne posty stosować, na kaszy, na zupie. To nie jest cel, tylko środek i trzeba podejść do niego z wiarą, z intencją, z pragnieniem.

Jakie kroki powinien postawić ktoś, kto chce żyć w nowej kulturze postu?

Przede wszystkim miłość. Drugim krokiem jest pokój serca, bo miłość ostatecznie ma nas prowadzić do pokoju serca. Kolejny krok to oszczędność. Absolutnie dzisiaj marnotrawimy chleb. Ale chodzi tu też o oszczędność czasu. Wszyscy mamy tyle samo czasu, ale każdy z nas inaczej go spożytkuje. Nie mamy czasu dla Boga. Żeby mieć relację z Nim, to trzeba mieć czas. Czyli trzeba go najpierw zaoszczędzić. Później – cierpliwość. Św. Hildegarda podkreśla, że całe niebo pachnie cierpliwością. To już jest dla nas wskazówka, że ta Boża dyscyplina, której dzisiaj nie mamy jest kluczem do szczęścia. I ta cierpliwość daje nam pokorę. Później wchodzimy w krok piąty – relacja i szósty – zdrowie.

Jeżeli każdy dzień oddam Jemu, zacznę oszczędzać czas, pieniądze, chleb to On będzie działać w moim życiu. Ogałacam się i wchodzę w głód po to, żeby mieć sytość w Bogu. Jest taka Ewangelia, którą uwielbiam, kiedy uczniowie Jana zarzucają Jezusowi, że Jego uczniowie nie poszczą. A Jezus mówi – dopóki są ze mną, z oblubieńcem, nie muszą pościć. Ale przyjdzie czas, że będą pościć. I teraz jest ten czas.

*Marek Zaremba – dyplomowany dietoterapeuta, specjalista medycyny komórkowej i terapeuta I stopnia medycyny św. Hildegardy. Autor bloga www.gotujzdrowo.pl. Od kilku lat prowadzi warsztaty kulinarne w w akademii kulinarnej KULINARE Gotuj Zdrowo! Autor książek „Jaglany detoks”, „Wygraj z Candidą” i „Jaglany detoks. Kolejny krok”. Kocha gotowanie i wszystko, co z nim związane. Pasjonuje się fotografią kulinarną. Mąż i tata dwóch córek. Właśnie ukazała się kolejna jego książka – „Boży skalpel. Uzdrowienie postem” (Esprit) 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.