Gdy zakochanie gaśnie, uruchomcie inny napęd związku, ten zależny od woli, od chęci. I nie pozwólcie nikomu wtrącać się w wasze sprawy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Czy ona nie przesadza?! W pierwszej chwili, czytając w roztargnieniu, tak zareagowałam na początek tekstu francuskiej psycholog, która zajmuje się doradzaniem małżeństwom, jak wyjść z kryzysu i radzić sobie z trudnościami w związku. Napisała go jakiś czas temu, pod wpływem impulsu, po uroczystościach kanonizacji Matki Teresy. Jej refleksja uderza prostotą, a jednocześnie każe się zastanowić.
“Zapewne często słyszeliście zdanie: Rozwodzimy się, bo chcemy być uczciwi. Skoro już się nie kochamy… Ono nawet wydaje się logiczne, to w końcu dobrze starać się być uczciwym, prawda? – pisze przekornie Bénédicte de Dinechin. – I nagle Kościół kanonizuje dobrą drobną kobietę, a my poznajemy kilka prawd z jej życia, z czego jedna wydaje się zupełnie niezrozumiała. Otóż święta Matka Teresa przeżyła 50 lat w nocy wiary. Przez pół wieku ani razu nie zwątpiła w istnienie Boga, ale nigdy nie odczuwała tej wiary tak głęboko, w sposób, jaki jest udziałem mistyków”. (Matka Teresa umarła w Kalkucie 5 września 1997 roku w wieku 87 lat. Dziesięć lat później dowiedzieliśmy się z 40 listów, które pozostawiła, że przez pół wieku doświadczała stanów, które sama nazywała „ciemnościami”).
Co ma piernik do wiatraka? Ano, według niej ma. Bénédicte szybko przechodzi do odważnego porównania. “Pomimo że nigdy nie odczuwała swojej wiary aż tak głęboko, Matka Teresa nie »rozwiodła się«. Nie opuściła swojego zakonu, nie chciała zrezygnować ze złożonych ślubów. Pozostała wierna. Na tym poprzestanę w tym porównaniu, nie chciałabym go nadużyć czy zdradzić – w imię bliskiej mi idei trwałego małżeństwa – tej nadzwyczajnej kobiety – pisze Bénédicte.
Miłość a zakochanie
Bénédicte de Dinechin często porusza temat małżeńskich kryzysów, powołując się na wzięte z życia historie. Podpatrzone na osiedlu, wśród przyjaciół i sąsiadów. Przedyskutowane z kolegami po fachu. Każdą sprowadza do prostych wniosków, szuka rozwiązań w duchu życzliwości i dobrej woli.
Do rozczarowanych związkiem mówi: “Rozumiem wasz smutek, zniechęcenie, niezrozumienie, zawód, wątpliwości i rozterki. Też sądzę, że jesteśmy stworzeni do szczęścia, ale tak łatwo pomylić drogę, doprowadzić do nieporozumień zbyt pospiesznymi wypowiedziami i postawić się pod murem. Poza tym często ulegamy fałszywej koncepcji miłości, bardzo powszechnej, która rodzi zamieszanie i prowadzi do nieszczęść dlatego, że »sprzedaje« marzenia. Nie mylmy miłości z zakochaniem. Ono ma urok i ulotność zachodu słońca. Jesteśmy jego obserwatorami, chcielibyśmy, by trwał, ale przemija.
Według niej to, co decyduje o pięknie wspólnego życia, to wola, chęć kochania. I przekonuje, że ona zależy tylko od nas. Uczymy się jej od najwcześniejszej młodości, gdy na przykład dzielimy się obiadem z kolegą w szkole, gdy poświęcamy część wakacji na pracę w wolontariacie, a nie tylko na wesołe wyprawy z przyjaciółmi. Ona wzmacnia się za każdym razem, kiedy w wymagającej poświęcenia sytuacji zachowaliśmy się jak trzeba, właściwie.
Trzymajcie się!
Co więc robić, gdy widzimy, jak nasz związek gaśnie i oddalamy się od siebie? Na początek warto włożyć trochę wysiłku w codzienną pracę nad byciem z kimś – często słyszymy z ust terapeutów i psychologów. John Gottman, guru psychologii, który wraz z żoną zajmuje się – bardzo skuteczną! – terapią małżeństw, podpowiada kilka kroków, które dają efekt. Proste prawdy warto sobie przypomnieć. Spróbujmy.
1Odśwież waszą mapę miłości
Podstawa więzi. To po prostu rozeznanie w emocjonalnym życiu tej drugiej osoby. Czy nadal wiesz, co czuje, gdy jesteście razem, za czym tęskni, czego się obawia, co go rozczarowuje? – pyta Gottman. – I jakie emocje targają nim w pracy, w relacjach z dalszą rodziną, przyjaciółmi? Zmieniamy się, dojrzewamy, zmagamy z szarą codziennością, ważne, by przyglądać się sobie nawzajem, a nie tylko patrzeć razem przed siebie. To oczywiście też, ale bez przesady.
2Za co go podziwiasz? A przynajmniej mogłabyś…
Wszyscy potrzebujemy akceptacji, ale też odrobiny podziwu. Tak, podziwu! Docenienia tego, jacy jesteśmy. Jeśli sobie nie okazujemy zainteresowania, temperatura między nami musi spaść. Gottman mówi o badaniach, które dowodzą, że najszczęśliwsze i najdłuższe historie miłosne to takie, w których małżonkowie za coś się podziwiają. To nic, że czasem wbrew logice, co nie znaczy nieszczerze. Pomyślałam o mojej koleżance, która, przysięgam, nie potrafi śpiewać, a jej mąż ogłosił: „Jak ten refren zaśpiewa Ania, to dopiero brzmi!”. Trochę przypadek „Boskiej Florence”.
3Proponuj, nie czekaj
Coś dobrego do jedzenia, coś do czytania, co zabawnego słyszałaś… Czy jest coś, w czym on mógłby ci pomóc, coś dać? Wymiana „dóbr”, tych niematerialnych, to podstawa.
4Szacunek
Nie przerywamy sobie, słuchamy się, nie krytykujemy itd. Ale chodzi o coś więcej. Uznanie, że oprócz wspólnej, każdy z nas ma „własną” ziemię, na której jest wolny. Wolny od oceny, kontroli, rozczarowania drugiej strony i nie musi ze swojej pasji rezygnować w imię wspólnego życia. A przede wszystkim wolny od władzy, dominacji partnera. Chyba że chce i właśnie tego potrzebuje.
“Nie poddawajcie się – nawołuje Bénédicte de Dinechin. – Nie ulegajcie, gdy zakochanie, to uczucie miłosne znika. Uruchomcie inny napęd związku, ten zależny od chęci. Od woli trwania i szukania z pokorą pomocy, nigdy przecież nie było tylu możliwości i miejsc terapii, które prostują, kształtują i naprawiają związki! Trzymajcie się jak Matka Teresa i działajcie, reagujcie, by wasz związek nie wybrzmiał głucho, gdy może rozbrzmiewać pełnią życia” – kończy Bénédicte.
Wracając do mistyków… Zaskoczyła mnie Myrna Nazzour, Syryjka, znana mistyczka Kościoła, a jednocześnie nowoczesna kobieta, od kilkudziesięciu lat w szczęśliwym związku z Nicolasem. Zapytana o to, przed czym przestrzegałaby młode małżeństwa, odpowiedziała w sumie to samo, co francuska psycholog: „Żeby nie myliły zakochania z miłością”. Nie zawierzały temu pierwszemu. A co jest w związku najważniejsze według niej? „Szacunek. Życzliwość. Akceptowanie drugiego człowieka nie takim, jak go sobie wyobrażamy, czy takim, jakbyśmy chciały go opisać. Ale akceptowanie go takim, jakim naprawdę jest. I nie pozwólcie nikomu, zwłaszcza rodzicom, wtrącać się w wasz związek!” – przestrzegła.
Czytaj także:
Związek – gdy intymność rymuje się z duchowością
Czytaj także:
Od jak dawna już nie mierzysz, jaką temperaturę ma wasz związek?