separateurCreated with Sketch.

Czy niepełnosprawny może zostać księdzem?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Dziś obchodzimy pierwszą rocznicę śmierci ks. Jana Kaczkowskiego. Niewiele brakowało, by nie został dopuszczony do kapłaństwa.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Skaner

Dziś obchodzimy pierwszą rocznicę śmierci ks. Jana Kaczkowskiego. Wszyscy dobrze wiemy, że ks. Jan miał nieoperacyjną postać glejaka mózgu. Patrząc na jego życie, działania, książki, wywiady, automatycznie skupiamy się na doświadczanej przez niego śmiertelnej chorobie. Rzadziej jednak pamiętamy, że ks. Kaczkowski był prawie niewidomy.

Ks. Jan był niepełnosprawną osobą znacznie wcześniej niż w chwili postanowienia przez onkologa diagnozy. Niewiele brakowało, by nie został dopuszczony do kapłaństwa. Prawdopodobnie ze względu na problemy ze wzrokiem nie przyjęli go jezuici. Do gdańskiego seminarium dostał się po interwencji marszałka Macieja Płażyńskiego. W seminarium też nie było łatwo. Kaczkowski, by przeczytać jakiś tekst, mocno nad nim się nachylał. Dlatego właśnie został obdarzony ksywką „skaner”.

Prawo do bycia księdzem

Czy ksiądz musi być człowiekiem w pełni sił? Nie może być niepełnosprawny? To pytanie nie daje mi spokoju. Mam znajomego, który myślał o seminarium. Nie został przyjęty, bo jest niepełnosprawny ruchowo. A to niezwykle inteligentny człowiekiem: dwa fakultety, doktorat!

Byłem kiedyś na konferencji na temat niepełnosprawności. Duszpasterz osób głuchoniemych mówił, że w Polsce osoby z podobnym schorzeniem nie zostaną wyświecone, podczas gdy we Francji nie stanowi to problemu. Podobnie jest w Niemczech, gdzie Piotr Hep wyświęcony został na diakona stałego.  O. Cyryl Axelrod, redemptorysta z RPA, głuchy niewidomy, nieustannie jeździ po świecie.

W Polsce znany jest przykład ks. Roberta Hetzyga. To prawdopodobnie jedyny mężczyzna, który w dniu święceń był niewidomy. Jak sam zaznacza w jednym z wywiadów, było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki „sprzyjającej atmosferze kościelnej”. Czy to oznacza, że osoby niepełnosprawne nie mogą zostać duchownymi? Czy niepełnoprawność jest istotniejsza niż powołanie?

Powołanie

Od lat staram się znaleźć odpowiedź na to pytanie. Część przedstawicieli Kościoła, których o to pytałem, zaznaczała, że wprawdzie przepisy nie zabraniają, ale… Właśnie, jakie ale? Inni dodawali, że w takiej sytuacji trzeba inaczej realizować powołanie. Jak jednak inaczej zrealizować powołanie do bycia bożym szafarzem?

Formalnie Kodeks Prawa Kanonicznego nie wskazuje wyraźnie, że niepełnosprawność jest przeszkodą. Są nią natomiast z całą pewnością problemy ze zdrowiem psychicznym. Pamiętam pacjenta, z którym wielokrotnie rozmawiałem o jego pragnieniu pójścia do zakonu. Wszędzie mu jednak odmawiano, bo chorował na schizofrenię. Decyzja zakonników mnie nie dziwiła. W jego przypadku trudne było pewne rozeznanie, co jest powołaniem, a co objawem zdiagnozowanej choroby. Ale w przypadku problemów ze wzrokiem, słuchem czy chodzeniem takich wątpliwości nie ma.

Dlaczego więc niepełnosprawnych kapłanów obserwujemy właściwie tylko w domach księży emerytów?

Jezus z kulami

Kartkując Ewangelię co chwila napotykam nie tylko osoby „kalekie i chrome”, ale widzę przede wszystkim Jezusa, który wręcz garnął się do nich. Nie stawiał barier, nie miał epidemiologicznych ani estetycznych obaw. Wchodził w chory świat.

Wielu czytelnikom pewnie trudno jest wyobrazić sobie świat bez tego, co zostawił po sobie ks. Kaczkowski. Dla mnie osobiście jego ujęcie bioetyki było niezwykle pełne. Łączyło wiedzę i doświadczenie. Podobnie może być w kontekście doświadczania cierpienia i trudu. Wiedza o Bożym miłosierdziu w niezwykły sposób może się ujawniać w życiu człowieka, który „wyczuwa” krawężnik białą laską, a msze odprawia dla przysypiającego labradora.

Kiedy myślę o niepełnosprawnych kapłanach, przypomina mi się brat Benedykt z Afryki. Po powrocie z Nigerii o zakonniku opowiedział mi Krzysztof Błażyca. Duchowny otrzymał specjalną zgodę od lokalnego biskupa na odprawienie prywatnych nabożeństw do „Jezusa o kulach”, do którego modlitwy zanoszą obecnie wspólnoty we Włoszech i Anglii. Najwyższy Kapłan z kulami w ręku. Doskonały wzór.



Czytaj także:
Ks. Kaczkowski: choroba zmusza do gruntownego przemeblowania życia

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.