Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jacek czasem nie je posiłków z rodziną, bo akurat musi przejść kolejny level. Gdzie jest granica, za którą świat wirtualny wciąga za bardzo? I jak wrócić do realu?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zaczyna się zwykle niewinnie. Są formą rozrywki, sposobem odreagowania ciężkiego dnia. Gry komputerowe jednak uzależniają. Chorobą jest patologiczne korzystanie z komputera, które ogranicza jego aktywność.
Hobby czy uzależnienie?
Jeśli czas korzystania z komputera koliduje z innymi formami działalności, powoduje izolację, nadpobudliwość, problemy ze snem oraz przeznaczanie znacznych środków finansowych na zakup nowych gier czy konsoli, można zacząć mówić o problemie uzależnienia od gier komputerowych.
Osoba uzależniona nie kontroluje czasu spędzanego w wirtualnym świecie. Nie potrafi się wylogować, nawet mimo piętrzących się obowiązków dnia codziennego. Gry przyciągają atrakcyjnością, wciągają zamykając gracza w świecie wirtualnej fascynacji. Mogą też sprzyjać agresywnym zachowaniom (zwłaszcza te brutalne, w których przelewa się wirtualna krew).
Czytaj także:
“#Upał”, czyli 9 tysięcy nieodebranych maili
„Moje małżeństwo to od dwóch lat życie w czwórkę – ja, mąż, syn oraz gry komputerowe” – mówi z bólem Alina. Jej małżonek po powrocie z pracy zasiada przed komputerem i znika. Czasem nie je posiłków z rodziną, bo akurat musi przejść kolejny level. Najgorzej jest w dni wolne od pracy. Jacek potrafi spędzać całe weekendy grając. „Krzyczy, że właśnie wszedł na kolejny poziom i ma w sobie niesamowitą moc. Mąż zamknął się w wirtualnym świecie. Nie obchodzi go to, co się dzieje w domu. Nie pomagają rozmowy, łzy, prośby. Chciałabym, żeby poszedł na terapię. Nie wiem, jak długo wytrzymam, jeśli nic się nie zmieni” – opowiada kobieta.
Możliwość kreacji
„Moje uzależnienie trwa trzy lata. Uwielbiam World of Warcraft. W grach tworzę idealną wizję siebie” – przyznaje szczerze 28-letni Michał. Jest raczej nieśmiałym mężczyzną. Na co dzień pracuje w sklepie z akcesoriami telefonicznymi. Zdarza się, że do wirtualnego świata ucieka także w pracy.
W grach Michał czuje, że panuje nad sytuacją, ma kontrolę; w prawdziwym życiu tak nie jest. Kiedy pytam go, czy mógłby przestać grać, odpowiada, że w żadnym wypadku. „Jestem uzależniony, ale dobrze mi z tym. Nie potrzebuję leczenia” – deklaruje z dużą pewnością siebie. Jego rodzice mają na ten temat inne zdanie. Uważają, że to najwyższy czas, by się usamodzielnić i założyć rodzinę.
Dwudziestoletniej Mai świat wirtualnych gier daje możliwość odreagowania rzeczywistości. Zdarza się, że opuszcza zajęcia, bo ma ochotę pograć. „One dają mi możliwość kreacji rzeczywistości. Opracowywanie strategii mnie fascynuje” – tłumaczy mi, jakby chciała się nieco usprawiedliwić.
Czytaj także:
W sidłach pornografii. „Nienawidziłam samej siebie. Straciłam kontrolę nad życiem”
Mama Mai niepokoi się o córkę. Dochodzi do spięć. „Matka każe mi brać się za naukę albo się wyprowadzić. Jak się zepnę, to zarobię na wynajem i to zrobię” – zapowiada. Kiedy mama jest w szpitalu na dyżurze, Maja gra całą noc. Potem kawa, napój energetyczny i może przeżyć dzień.
Trudny powrót
„Uzależnienie rozwija się stopniowo, wypierając dotychczasowe zainteresowania i obowiązki – najpierw drugorzędne, potem podstawowe, stając się wreszcie jedynym sposobem na życie. Uzależnieniu sprzyja brak dezaprobaty społecznej i znikoma świadomość” – zauważa w rozmowie z Aleteią dr Anna Andrzejewska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. Im młodsze osoby, tym większe zagrożenie. Terapia uzależnionych prowadzona jest w specjalistycznych ośrodkach i organizacjach pomocy. Ma jeden cel – ukształtowanie umiejętności kontrolowania czasu spędzanego na graniu.
„Po etapie uświadomienia nadchodzi okres poznawania i identyfikowania przyczyn. Potem przychodzi kolejny: opracowanie i – co najważniejsze – realizacja planu usunięcia problemów, które poprzedzają konkretne działania w celu leczenia uzależnionego” – tłumaczy dr Andrzejewska.
Łukasz po zdradzie żony i rozwodzie wpadł w uzależnienie od gier. Przed komputerem spędzał całe dnie. W końcu stracił pracę. Najchętniej grał w Diablo, pełną przemocy i rozlewu krwi grę. „Narastała we mnie coraz większa agresja, zwłaszcza gdy przegrywałem” – wspomina. Udało mu się przezwyciężyć ten problem głównie dzięki pomocy przyjaciół i modlitwie. „Dziś jestem wolnym człowiekiem, dostrzegam piękno świata” – dodaje.