separateurCreated with Sketch.

Wstydź się! To nie wstyd…

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dominika Wernio - 09.05.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kiedy zaczynamy uznawać, że mamy prawo się wstydzić i uczymy się to robić w adekwatny sposób, to odzyskujemy kontrolę nad naszym życiem.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Kiedy słyszymy słowo wstyd, przychodzą nam do głowy czerwone policzki, stres, ocena, krytyka, wyśmianie. To uczucie, które nie kojarzy się dobrze, ale tak naprawdę jest normalną, zdrową emocją, bardzo potrzebną do tego, żeby wiedzieć, gdzie są granice nasze i innych ludzi.

Wstyd chroni naszą prywatność i intymność. Pozwala uświadomić sobie, że jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje słabości. Dzięki wstydowi możemy doświadczać pokory, czyli świadomości własnych ograniczeń, a co za tym idzie zgadzać się na to, że nie wiemy wszystkiego i że jest to całkowicie normalne.

Wstyd motywuje do zmiany, dzięki niemu możemy odczuwać, że czegoś nam brakuje, że coś nam nie odpowiada, że nie realizujemy swoich potrzeb, czy nie żyjemy zgodnie ze swoimi przekonaniami.

 

Wstyd zdrowy czy toksyczny

Ten pierwszy jest wrodzony i naturalny, motywuje i ochrania. Warto sobie z niego zdawać sprawę, by móc się nim w wolności posługiwać.

Ten drugi pojawia się w toku rozwoju osobowości dziecka, kiedy wiele jego podstawowych i wczesnych potrzeb nie jest zaspokojonych. Szczególnie tych dotyczących poczucia bezpieczeństwa.

Dzieje się tak, gdy dziecko nie doświadcza, że jest ważne, widziane i kochane przez rodzica z racji swojego istnienia. Kiedy jest zawstydzane czy ośmieszane, albo krytykowane czy atakowane dużymi wymaganiami.

Nabywa wtedy przekonania, że jest mało warte i ułomne. Musi się ukrywać, tworzy maskę fałszywego ja, które buduje na zewnętrznych przejawach akceptacji, np. urodzie, bogactwie, ważnych znajomościach, osiągnięciach.

Taki człowiek wciąż żyje w lęku, bo boi się, że jego prawdziwe ja, którego nie znosi, a wręcz nim pogardza, będzie odkryte i zdemaskowane. To zmusza do izolacji i samotności, do życia w pozorze, a to powoduje ogromny ból i cierpienie.

Dramat zaczyna się wtedy, kiedy coś, co podtrzymywało do tej pory poczucie wartości załamuje się, np. utrata pracy, urody, pozycji społecznej czy finansowej.

Bywa, że taka osoba trafia do gabinetu terapeutycznego, bo nie może znieść trudnych uczuć związanych z kryzysową sytuacją, a szczególnie wszechogarniającego wstydu.

Ważnym krokiem w zdrowieniu jest rozpoznanie, jakich sfer funkcjonowania pacjenta dotyka wstyd, czyli odpowiedź na pytanie „czego najbardziej się wstydzisz”, „czego nie akceptujesz w sobie”.

Ważne jest zdanie sobie sprawy, że o ile w dzieciństwie to osoby znaczące miały ważny wpływ na to, jak się postrzegaliśmy, to teraz największymi krytykami nas samych jesteśmy my.

 

Godniej i prawdziwiej

Często trudno to zobaczyć, ponieważ umieszczamy tę cechę w innych ludziach, spodziewając się, że z miejsca nas nie zaakceptują i to, co pierwsze w nas zobaczą, to nasze niedociągnięcia.

Antidotum na to jest wychodzenie z izolacji do innych ludzi i cierpliwe uczenie się, że nikt z nas nie jest doskonały. To otwieranie się na życzliwych nam bliskich i dzielenie się swoimi uczuciami czy przeżyciami. Okazuje się, że nie jesteśmy odosobnieni w tym, co widzimy czy czujemy, a co więcej możemy dostać od innych duże wsparcie i ważne dla nas informacje zwrotne, dotyczące dotąd ukrywanych i zniekształconych obszarów nas samych.

To poszerza pulę rozwiązań, daje możliwość widzenia spraw w nowy, często bardziej przyjazny sposób. Daje impuls i siłę do powstrzymywania zawstydzania nas ze strony innych, ale też i przede wszystkim samozawstydzania.

Uznanie własnej niedoskonałości, uczenie się bliskości, szacunku do siebie i innych, szczerość sprawiają, że zaczynamy żyć godniej i prawdziwiej. Zaczynamy lepiej siebie traktować, a dzięki temu, że możemy się bardziej odsłonić, jesteśmy w stanie wchodzić w głębsze i bliższe relacje. Kiedy zaczynamy uznawać, że mamy prawo się wstydzić i uczymy się to robić w adekwatny sposób, to odzyskujemy kontrolę nad naszym życiem.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!