Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jak zostać świętym? Można na przykład poprzez dokonanie cudu. Do wyniesienia na ołtarze potrzeba bowiem choć jednego cudu – nadzwyczajnego znaku Bożego działania za czyimś pośrednictwem.
Najbardziej „popularnymi” cudami są oczywiście uzdrowienia. Takie jak np. uzdrowienie pięcioletniego Lucasa z Brazylii – cud, dzięki któremu kanonizowano „dzieci fatimskie”. Jak jednak dokonuje się uznanie jakiegoś wydarzenia za cudowne?
Gdy badanym faktem jest niezwykły powrót do zdrowia, sprawdza się wpierw jego zgodność z tzw. „kryteriami kanonicznymi Kościoła katolickiego”. Potem bada się okoliczności domniemanego uzdrowienia. Chodzi bowiem o to, czy wskazują one na jego boskie pochodzenie, czy też nie.
Co do wspomnianych kryteriów, to jest ich 7. Zostały sformułowane przez kard. P. Lambertiniego w dziele „O beatyfikacji sług Bożych i kanonizacji beatyfikowanych” jeszcze w XVIII w., ale mimo swej dawności, nadal stanowią podstawę orzekania o cudowności danego wydarzenia (lub jej braku). Wymieńmy tutaj je wszystkie (w tłumaczeniu z łaciny i z odpowiednim komentarzem, jeżeli będzie taka potrzeba). A więc:
„Po pierwsze, choroba powinna być ciężka, niewyleczalna lub trudna do wyleczenia.
Po drugie, jest wymagane, aby choroba, która ustąpiła, nie osiągnęła przedtem swego końcowego stadium (rozwoju), po którym wkrótce mogłaby zaniknąć samoistnie”. Nie może więc być tak, że ktoś jest już na końcowym etapie choroby i wtedy następuje cudowne uzdrowienie.
„Po trzecie, trzeba także, aby żadne lekarstwo nie zostało podane… Jeśli jednak upewniono się, że lekarstwa zostały podane, nie powinny one móc wywrzeć pożytecznego skutku”. Podane leki muszą być więc za słabe do wyleczenia z danej choroby lub do tego wyleczenia nieodpowiednie.
„Po czwarte, uzdrowienie powinno być nagłe i błyskawiczne.
Po piąte, uzdrowienie ma być całkowite, nie zaś częściowe lub niepełne.
Po szóste, „żaden godny uwagi, posiadający określoną przyczynę przełom czy też uwalnianie się resztek przemiany materii nie powinny w danej chwili poprzedzać uzdrowienia, ponieważ, gdyby tak było, nie można by uznać go za cudowne, ale za w pełni lub częściowo naturalne”. U chorego nie może więc nastąpić jakaś zasadnicza zmiana stanu zdrowia (jego polepszenie lub pogorszenie) tuż przed cudownym wyleczeniem. Nie mogą też go poprzedzać np. wymioty.
„Wreszcie, przezwyciężona choroba nie może mieć nawrotów”. Dlatego właśnie, od uzdrowienia – podstawy kanonizacji do niej samej, mija nieraz wiele lat. Trzeba bowiem stwierdzić, czy nie nastąpił nawrót choroby. W przypadku wspomnianego na początku Lucasa dopiero po czterech latach stwierdzono, że jego wyleczenie jest trwałe.
Wszystkie badania medyczne podejmowane na zlecenie władz kościelnych mają na celu sprawdzenie, czy dane wydarzenie jest zgodne z powyższymi kryteriami. Jeżeli zaś lekarze uznają, że analizowany fakt nie zgadza się choć z jednym z nich, wtedy na pewno nie może być uznany za podstawę do kanonizacji.
Ale nawet spełnienie wszystkich opisanych kryteriów to za mało, by jakiś powrót do zdrowia był uznany za cud. Ważne są także okoliczności uleczenia. Kard. Lambertini w cytowanym już dziele wymienia ich 6: skuteczność, użyteczność [oczywiście dla religijności], sposób, cel, osoba [lepiej np. gdy uzdrowione jest dziecko, niż znany przestępca] oraz okazja.
Dalej nasz autor pisze, że jeśli wszystkie te okoliczności „nie zawierają w sobie nic płochego, śmiesznego, nieprzyzwoitego, haniebnego, gwałtownego, bezbożnego, wyniosłego, kłamliwego, ani nieprawidłowego”, lecz przeciwnie „wszystko jest przyzwoite, rozważne, skłaniające ku pobożności, religijności, świętości”, wtedy możemy uznać, że badane zjawisko nie pochodzi od złego ducha, lecz od Boga.
Należy dodać, że osądu okoliczności domniemanego cudu uzdrowienia nie dokonują oczywiście lekarze, lecz teologowie i dostojnicy Kościoła.
A wracając do pięcioletniego Lucasa: jego uzdrowienie musiało być zarówno zgodne z kryteriami kanonicznymi, jak i mieć odpowiednie okoliczności. Jak pokazują nasze rozważania, nie było to łatwe.