„Św. Bernard mówi o dwunastu stopniach pokory, a tym najwyższym, doskonałym jej wymiarem jest właśnie już nie ludzka, ale maryjna pokora” – o Maryi pięknie opowiada ojciec Mihovil Filipovic.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Edyta Tombarkiewicz: Ojcze, dlaczego w naszej duchowości tak ważna jest Maryja?
Mihovil Filipovic*: Jak mówił św. Ludwik Maria Grignon de Montfort oraz dokumenty Soboru Watykańskiego II, Maryja jest konieczna dla Bożych planów, wybrał Ją sam Stwórca. Z Jej ludzkiego ciała pochodzi Jego ciało, w którym mógł cierpieć, a przez swoje cierpienie i śmierć – zgładzić grzechy, tzn. odkupić to ludzkie ciało, które wpadło w niewolę grzechu.
A jak możemy Maryję poznać?
Przez modlitwę, bo tylko w taki sposób możemy się spotkać z osobą, która już nie jest z tego świata. W modlitwie sam Bóg uczy nas, jak mamy patrzeć na Tę, którą On sam wybrał do swojej misji – objawienia Jego Miłości poprzez wcielenie.
Co oznacza relacja z Maryją?
Poznać świętego to nie tylko przeczytać jego życiorys, ale spotkać go i doświadczyć jego obecności w swoim życiu. Poznawać Boga to doświadczać kim On jest. Dopiero to otwiera nas na relację. Inaczej będę tylko mówić, że Bóg jest miłością, bo tak wyczytałem. Boga doświadczamy poprzez sytuacje, które są potrzebne naszej wierze, by dojść do zwycięstwa nad słabością, grzechem i wzrastania w cnotach.
Czytaj także:
Czy kult maryjny można sobie odpuścić?
I tu właśnie Ludwik de Montfort zestawia relację zawierzenia Maryi z wezwaniem do realizacji naszego powołania, które każdy z nas otrzymał w Chrzcie Świętym. Chrzczone dziecko nie rozumie, że Maryja staje się w tym momencie jego Matką, ale kiedy rośnie – może wejść w relację z Matką Bożą poprzez modlitwę, kontemplację, naśladowanie Jej i pomoc, której Bóg udziela przez Jej pośrednictwo.
Dla wielu ludzi sformułowanie „doświadczyć obecności Maryi” brzmi abstrakcyjnie.
Maryja nam pomaga odkrywać plan Boży wobec nas i wzrastać w świętości. Staję się świętym w miarę mojego zjednoczenia z Tym, który jest święty, a jest nim sam Bóg. Doświadczyć Maryi to zarazem zobaczyć, że droga, którą idziemy staje się pełna Boga, bo widać na niej intensywne działanie Ducha Świętego, Jego miłości. To daje duszy większą wolność i wzbudza pragnienie realizowania tego, co Bóg dla niej przygotował.
Pismo Święte wyjaśnia powołanie człowieka: doświadczamy Boga na drodze Jezusa Chrystusa, który nam objawił Ojca. Tak samo Maryi nie możemy doświadczyć bez naśladowania Go czy w oderwaniu od samego Boga.
Po czym poznać, że ktoś ma relację z Maryją?
Człowiek taki doświadcza wielkiej wolności, żyje oddany Bogu. Dlatego też zawierzenie się Maryi oznacza tak naprawdę oddanie się Jezusowi przez ręce Maryi.
Kiedy mówię niektórym o zawierzeniu, odpowiadają: „Ja się modlę od lat różańcem i to mi wystarczy”. Co by Ojciec takiej osobie odpowiedział?
Modlitwa to jedno, a praktyka życia z Maryją to drugie. Ktoś może modlić się na różańcu, może chodzić na mszę świętą, ale nie pragnie zjednoczyć się z Jezusem i Jego ofiarą. Mogę pobożnie uczestniczyć w Eucharystii, a jednak nie złożę swojego życia na ołtarzu razem z Jezusem dla zbawienia tego świata. Modlitwa jest ważna, ale jeszcze ważniejsze jest wzrastanie w świętości, czyli zjednoczeniu z Jezusem, który staje się darem życia dla człowieka.
I dlatego ofiarowujemy się Jezusowi przez ręce Maryi?
Są różne formy takiego ofiarowania. Jest zawierzenie jako przeczytany akt modlitewny, ale też zawierzenie wyrażające się w dynamizmie wzrastania w świętości. Dlatego przygotowanie do zawierzenia Jezusowi przez Maryję trwa zwykle trzydzieści dni. Trzeba zrozumieć konieczność własnego oczyszczenia, aby móc przyjąć światło Boże i drogę duchowości. Ta droga odkrywa przed nami powołanie złożone w nas przez chrzest: by być Bożym, by nie należeć już do tego świata. Celem naszym jest więc zjednoczyć się z Bogiem.
Jakie są skutki pełnego zawierzenia się Jezusowi przez Maryję?
Stajesz się wtedy niewolnikiem Jezusa w Maryi. Jezus jako pierwszy stał się takim niewolnikiem Maryi, zrobił to dla Ciebie i dla mnie. Montfort mówi o konkretnych skutkach w życiu osoby, która się w ten sposób zawierza. A wyraża się to w zewnętrznych i wewnętrznych praktykach.
Najpierw dusza zaczyna poznawać swoją nędzę, uświadamia sobie, że jest niczym przed Bogiem. To przejaw tego, że Maryja daje jej udział w swojej pokorze. Św. Bernard mówi o dwunastu stopniach pokory, a tym najwyższym, doskonałym jej wymiarem jest właśnie już nie ludzka, ale maryjna pokora. Tu zostaje spełniony największy i możliwy warunek Bożego działania w duszy. Pokora, czyli wiara, czystość i wszystkie inne cnoty, które miała Maryja.
Czytaj także:
Jej orędownictwo w niebie ma wielką moc. Wspomożycielka wiernych i przyjaciółka
Ktoś kiedyś powiedział, że łatwiej policzyć gwiazdy na niebie, niż jej cnoty. Zawierzenie Jezusowi przez Maryję jest procesem przebóstwienia naszej ludzkiej duszy. Montfort mówi, że jednym ze skutków jest otrzymanie przez taką osobę ducha Maryi.
Czy jakaś osoba na tym świecie żyła w ten sposób?
Myślę, że Jan Paweł II, który powiedział kiedyś, że do momentu zamachu był papieżem, ale później to już Maryja pełniła tę rolę. To znaczy, że papież zniknął, a więc doszło do tego mistycznego zjednoczenia z Maryją. Dusza, która się oddała Maryi, praktykując to, przechodzi do coraz większych cnót, a w końcu do zjednoczenia.
Ojciec Święty zawierzył się Matce Bożej jeszcze przed II wojną światową, a zjednoczenie nastąpiło po około czterdziestu latach. Można więc zauważyć, że proces ten dopełnia się, kiedy człowiek wiernie praktykuje zawierzenie, to znaczy: nie tylko odmawia różaniec, ale naśladuje postawę Jezusa i Maryi objawioną w tajemnicach tej modlitwy i pozwala Jezusowi w nim żyć.
A jak Ojciec poznał Maryję w swoim życiu?
W mojej rodzinie modliliśmy się na różańcu, a do tego czytaliśmy Słowo Boże, respektując szczególnie Maryję, jako Tę, która nam dała Zbawiciela. A tak osobiście to spotkałem się z Nią w maju, na modlitwie, kiedy zadawałem jako młody człowiek Bogu wiele pytań. Wtedy prostymi słowami oddałem swoje serce Maryi, a Ona zaczęła w nim działać. Zadbała o to, by było otwarte, słuchające, gotowe przyjąć to, do czego Bóg mnie zaprasza w Ewangelii. Pomogło mi to wytrwać w wolności od ducha tego świata i lepiej poznać Boże perspektywy, które doprowadziły mnie do wyboru powołania zakonnego, a później – kapłaństwa.
Czytaj także:
13 maja 1981: zamach na Jana Pawła II wydarzył się w miejscu niezwykle symbolicznym
* Mihovil Filipovic – należy do Zgromadzenia Misjonarzy Montfortianów, posługuje w Polsce od 2010 roku.
**Wywiad jest częścią akcji Pokochaj Maryję organizowanej przez Fundację Holy Mary Team: www.hmt.org.pl lub www.facebook.com/holymaryteam.