Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dobre wychowanie dziecka tak naprawdę zależy od tego, jacy my jesteśmy. Nie musimy być idealni, ale po prostu prawdziwi.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Półka z książkami pełna poradników o wychowywaniu, w zakładkach na telefonie 15 otwartych blogów parentingowych z poradami, a obok małe dziecko, które na to wszystko… patrzy. Tylko że dobre wychowanie dziecka tak naprawdę zależy od tego, jacy my jesteśmy. Nie musimy być idealni, ale po prostu prawdziwi.
1. Gdyby twoje dziecko było twoim bardzo ważnym klientem, to czy…
…czytałabyś w jego obecności artykuł (może nawet ten;)), podczas kiedy ten klient do ciebie mówi i szuka twojej uwagi?
Kiedy stałam się mamą karmiącą, godziny (a początkowo niemal większość doby) karmienia uprzyjemniałam sobie czytaniem, odpisywaniem z telefonu na maile, modlitwą, szukaniem różności, gapieniem się (dosłownie) na zdjęcia na Pintereście, w nieskończoność trwające poszukiwanie inspiracji, potem odpisywanie czytelnikom.
O ile na początku telefon zastępował mi rozmowy, kiedy maluszek jeszcze nie mówił, tak teraz – kiedy moi mali mężczyźni szukają ze mną kontaktu non stop – widzę, jak łatwo popaść w uciekanie… w telefon. Bo fajnie coś przeczytać, oderwać się od zabawek, które niekoniecznie mnie już pociągają, książeczek, które znam na pamięć.
Co z tego, jeśli jednak tracę spojrzenie w oczy dziecka, które szuka kontaktu z mamą? Taki maluch zamyka się wtedy na taką relację. Co nam wtedy po tych tonach książek na półkach o tym, jak emocjonalnie wspierać rozwój dziecka, co nam w końcu po lekturze blogów doświadczonych rodziców, jeśli tracimy coś najcenniejszego?
Dzieci literują słowo „miłość” o tak: c-z-a-s. Nie chodzi tu jednak o czas bycia obok w sensie fizycznym. Tutaj chodzi o to „bycie w kontakcie”.
Kiedyś na kazaniu słyszałam historię o chłopczyku, który opowiadał mamie, co działo się w przedszkolu. Mama w tym czasie obierała marchewkę, potem ziemniaki i tak przygotowywała cały obiad. Co jakiś czas przytakiwała i dalej robiła swoje. W końcu chłopczyk powiedział: „Mamo, ale proszę cię. Słuchaj mnie”. Mama powiedziała, że przecież cały czas go słucha, zna całą historię, którą jej opowiedział. „Mamo, ale słuchaj mnie oczami”.
Te dwa zdania brzmią mi w moim macierzyństwie najbardziej: „Dzieci słowo miłość literują tak: c-z-a-s” i „Mamo, słuchaj mnie oczami”. Są jak rachunek sumienia.
2. Czy jesteś wzorem? Wymagasz czegoś i sam się do tego stosujesz?
Kiedy zostałam żoną, potem mamą, to zobaczyłam, jak bardzo autentyzm i szczerość mogą zaboleć. Kiedy już o czymś mówię, to też chcę tak robić. Kiedy czegoś wymagam od bliskich, to siłą rzeczy chcę dawać przykład swoim postępowaniem. To teoria. Teraz jak to jest w praktyce? Jakim wzorem jestem dla swoich dzieci? Doskonale widzę, że zbieram tu żniwo porażek i sukcesów.
By nie być gołosłowną. Zawsze chciałam, aby mój syn umiał wyrażać to, co czuje i by umiał przepraszać. Pewnego dnia miałam gorszy dzień: nieprzespana noc, zaległości w pracy, marudzący maluch. Starszak podbiega do mnie i pyta: „Mamo, zbudujemy wieżę jak wczoraj?”. Na co ja, jako mama młodego pokolenia oczytanych rodziców, powiedziałam, że nie teraz. Słowo pisane nie oddaje tonu słów.
W jednym momencie podekscytowany chłopiec spochmurniał. W momencie ochłonęłam i powiedziałam Franiowi, że go przepraszam. „Jestem po prostu teraz bardzo zmęczona i nie mam ochoty na budowanie wieży. Zbudujemy ją po obiedzie, a teraz we trójkę pooglądamy książeczki”. Błysk w oku wrócił. Efekt był jednak jeszcze lepszy. Od momentu, kiedy zaczęłam przepraszać za swoje złości czy niecierpliwość, słowo „przepraszam” słyszę po rozrzuceniu zabawek, wyrzuceniu ubrań z szafy. Zasada działa: dawaj to, co chcesz otrzymać.
Jako rodzice nie musimy być idealni, ale powinniśmy być na tyle dojrzali, by wymagać przede wszystkim od siebie. Zmieniać swoją postawę, wyrabiać w sobie cnoty, które potem nasze dziecko w dużej mierze wchłonie jak gąbka.