Sponsoring seksualny jest formą prostytucji, chociaż wiele osób nie chciałoby go określać w ten sposób. Dla wielu jest natomiast doskonałym biznesem i sposobem na zaspokojenie popędu płciowego.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Czym jest sponsoring?
Ze sponsoringiem seksualnym mamy do czynienia, gdy jedna z osób oferuje swoje ciało i towarzystwo za pieniądze lub też dodatkowe materialne profity. Zjawisko to ostatnimi czasy jest nagłośnione, także medialnie. Powstało na ten temat wiele opracowań.
Jakiś czas temu sama badałam pod względem naukowym to zjawisko. W tym celu przeanalizowałam portale internetowe o charakterze matrymonialno-towarzyskim. Próbowałam wówczas dociec przyczyn sięgania po taką formę relacji.
Celem badań było ukazanie zjawiska jako pewnej rzeczywistości społecznej, która wciąż się rozwija. Treści i słownictwo szokowały. W wyniku prowadzonej konwersacji on-line, powodami dla których osoby pragnęły takiej relacji były: potrzeby seksualne, praca na odległość i brak możliwości stałego związku, przeżycie niezobowiązującej znajomości, szukanie odskoczni dla codzienności, dowartościowanie siebie, szukanie przygód i przekroczenie tzw. granic.
Czytaj także:
Tajlandia: seksturystyka przyciąga tu tysiące turystów
Propozycje w większości pochodziły od żonatych mężczyzn w przedziale wiekowym od 30 do 52 lat, w większości z wyższym wykształceniem.
Do podjęcia takiej decyzji często zmuszają także problemy finansowe. Ceny za intymne spotkania są zróżnicowane, najczęściej wahają się od 150 do 500 zł za jednorazowe, 2-3 godzinne spotkanie.
Tylko patologia?
Renata Gardian w książce „Zjawisko sponsoringu jako forma prostytucji kobiecej” zauważyła, że zjawisku sprzyja m.in. rozwarstwienie społeczne, liberalizacja życia, banalizacja seksualności i przyzwolenie społeczne.
Zjawisko dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn. Jak się okazuje, na sponsoring wcale nie decydują się jedynie osoby z tzw. patologicznych środowisk.
Aneta pochodzi z tzw. dobrego domu. Jej rodzice pracują, by zapewnić jej i dwójce młodszego rodzeństwa godny byt. Nie domyślają się jednak, że dziewczyna studiująca w Warszawie pozostaje w układzie sponsorowanym z 45-letnim mężczyzną. Dlaczego to robi? Nie potrafi do końca wytłumaczyć. „Trochę dla prestiżu, dla zarobku, bawię się jego uczuciami” – dodaje. Aneta twierdzi, że w świecie, gdzie liczą się pieniądze, pozycja, znajomości nie ma miejsca na wyrzuty sumienia.
„Wyszedłem z chorego układu”
Kamil po 3 latach układu sponsorowanego, zrezygnował z niego. Związany był z dojrzałą kobietą po 50-tce. „Ma męża, ale jej potrzeby seksualne nie były zaspokojone. Szukała czegoś więcej. Prowadzi firmę. Pracowałem u niej. Z czasem ta «znajomość» przekształciła się w wspólne spędzanie czasu, prezenty, wyjazdy. Jej mąż był marynarzem, w większości był poza domem. Nie układało mi się z dziewczynami w moim wieku, więc zdecydowałem się na taką relację”. Kamil przyznaje, że po jakimś czasie czuł się jak męska prostytutka, odczuwał poczucie winy i brak szacunku do siebie.
Postanowił z tym zerwać. Odszedł z firmy. Nie wie, co teraz się dzieje z Ewą. Kamil uważa, że to życie wcale nie jest takie kolorowe, jak może się wydawać. Owszem, miał drogie garnitury, perfumy, ale czuł się jak śmieć. Żyje biedniej, ale wciąż odzyskuje szacunek do siebie. Okazuje się, że na sponsoringu można nieźle zarobić, nieraz od 6 do nawet 7 tysięcy miesięcznie. Są osoby, które przyznają, że zarabiają o wiele więcej.
Ciemne strony sponsoringu
Jak zauważa psycholog Adriana Kłos z Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii „Strefa Zmiany”, kobiety, które podejmują się takiego procederu mają zaniżone poczucie własnej wartości i godności. Z czasem czują nawet nienawiść do siebie.
Poczucie wstydu i winy towarzyszy im przez długie lata. Łatwiej w takie relacje wejść, trudniej z nich zrezygnować. Szacuje się, że ze sponsoringu korzysta ponad 15 tysięcy młodych ludzi.
Czytaj także:
Stewardesa uratowała nastolatkę zmuszaną do prostytucji
Motywatorem są pieniądze, drogie prezenty, zagraniczne wyjazdy. Zdaniem psychologów decydują się na to osoby niedojrzałe emocjonalnie, seks staje się dla nich mechaniczny, a to prowadzić może do seksoholizmu lub do zaburzeń zbliżonych do tzw. zespołu stresu pourazowego – poczucie poniżenia, wyszydzenia.
Pieniądze to wszystko?
Pieniądze uzyskane w ten sposób są szybkie i łatwe, ale ani pozycja zawodowa, ani drogi telefon czy elegancki ciuch nie są żadną rekompensatą utraty szacunku i wartości wobec siebie samego. Seks stał się towarem, który można sprzedać, takie układy potrafią trwać wiele lat, ale podsumowując słowami Jacka Kurzępy, ciało można jeszcze jakoś zabezpieczyć, psychiki już nie.