Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Należał do Kościoła maronickiego, który jest jednym z 23 katolickich Kościołów wschodnich – uznających prymat biskupa Rzymu. Kiedy Szarbel Makhlouf żył (1828-1898), nie było jeszcze państwa Liban, a ziemie te znajdowały się pod władzą Imperium Osmańskiego.
Maronici wywodzą się z Syrii. Zafascynowany był nimi słynny amerykański trapista, Thomas Merton, który ostatnie 3 lata życia spędził w… pustelni. Warto o tym pamiętać, bo to intelektualista i autor wielu bestsellerów. Rozum nie stoi w kontrze do cudów. One umacniają wiarę i są żywym świadectwem mocy Stwórcy, Jego panowania nad światem stworzonym.
Dziś do klasztoru w Annaya w Libanie pielgrzymuje co roku około 4 mln ludzi. Jak zaczął się kult i sława skromnego, pokornego, milczącego pustelnika? Bardzo dziwnie. Bóg ma swoje sposoby, aby wynieść do chwały tych, którzy nigdy o to nie zabiegali. Nie ma dla Niego nic niemożliwego.
Szarbel zmarł (po dziewięciodniowej agonii) w wigilię Bożego Narodzenia, 24 grudnia 1898 roku. W tym samym dniu, co patriarcha Kościoła maronickiego. Przełożeni pojechali na uroczystości pogrzebowe patriarchy, współbrata złożyli do grobu dopiero po ich powrocie. Ale co to był za grób!
Dziś powiedzielibyśmy – zbiorowy, w dodatku ziemny. Spoczywali w nim mnisi z klasztoru. Nie był to cmentarz, jaki znamy z naszej tradycji. Ciało złożono bez trumny, na deskach. Zima w libańskich górach jest bardzo mroźna na tej wysokości. Wiosną okazało się, że grób został zalany w wyniku roztopów, a ciało znajduje się… w błocie. Grób otworzono po interwencji bogobojnych wyznawców Allaha, bo oni jako jedni z pierwszych uwierzyli w cuda.
Kilka dni po pogrzebie Szarbela kilka osób z pobliskiej wsi przyszło z wizytą do przeora. Twierdzili, że nocą, kiedy bracia śpią, od strony grobu promienieje dziwne światło. Przeor, ojciec Anthony Mishmishani, nie chciał uwierzyć. Umówił się jednak z nimi, że następnym razem, gdy zobaczą tajemnicze zjawisko, dadzą mu znać wystrzałem ze strzelby (posiadali broń dla obrony przed napadami).
Już tej samej nocy obudziły go krzyki i walenie do bramy. Okazało się, że rozmowy z przeorem żąda prefekt policji z Hjoula. Razem z trzema żandarmami szukali zbiegłego przestępcy. Byli muzułmanami. Chcieli wejść, bo... zobaczyli światło padające od strony klasztoru.
O tej porze używanie lamp było zakazane, więc przeor bardzo się zdziwił. Światło wcale nie padało z okien! To znad grobu promieniowała tajemnicza poświata. Wyglądała tak, jakby przywalony ziemią i śniegiem promień światła próbował z wielkim wysiłkiem wydobyć się na powierzchnię.
Żandarmi oniemieli. Nigdy nie widzieli czegoś takiego! Prefekt nakazał otworzyć grób. Spotkał się z odmową – przeor potrzebował zgody generała zakonu. Policjant postanowił zgłosić sprawę nowemu patriarsze.
Światło pojawiało się regularnie przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Po czterech miesiącach, za zgodą patriarchy i generała zgromadzenia, ciało Szarbela ekshumowano. Oczyszczono je z błota i mułu. Nie było spodziewanych śladów rozkładu. Ciało pozostało giętkie i elastyczne – pomimo warunków, w jakich się znajdowało. Wydzielało też dziwną substancję. Oleisty płyn, który zawierał surowicę i cząstki krwi. Płynął przez kilkadziesiąt lat, aż do beatyfikacji.
Od tego czasu ciało zmarłego stopniowo traciło elastyczność, zaczęło ulegać mumifikacji. Może cud „oleju” spełnił swą rolę i przestał być potrzebny Duchowi Świętemu? Zniknął, jak Gwiazda Betlejemska po doprowadzeniu do stajenki trzech Mędrców. Szarbela beatyfikował (potem – kanonizował) Paweł VI – na ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II, 5 grudnia 1965 roku w Rzymie.
Znany dziś czcicielom „olej św. Szarbela” (podobno ma właściwości uzdrawiające) to… pobłogosławiony olej, znak i symbol.
Być może do dziś Szarbel byłby zapomniany, jak tylu innych mnichów i pustelników z Annaya, którzy odeszli przed nim i po nim, gdyby nie kilku wierzących muzułmanów. Wiary zabrakło nieco przeorowi…
Wielu wyznawców islamu prosi św. Szarbela o wstawiennictwo i doznaje łask. Czy powinno nas to dziwić, skoro Jezus poszedł do pogan, wyznawców innych bogów niż Jahwe? My też możemy się czegoś nauczyć od wyznawców innych religii. Nie są aż tak odlegli i obcy, jak się nam wydaje.
Po prostu w kraju nad Wisłą rzadko mamy okazję poznać ich osobiście, tworząc sobie wyobrażenia oparte głównie na strachu przed fanatykami i terrorystami. Na relacjach medialnych o strasznych tragediach. To tylko drobna część prawdy. Poznanie znosi lęk, a św. Szarbel pomaga nam nie tylko w kłopotach i chorobach. Dzięki niemu lepiej poznajemy mieszkańców Bliskiego Wschodu.
W Libanie mieszka około 4 mln ludzi należących aż do 18 wyznań. Pomódlmy się dziś szczególnie za tych, którzy doświadczają dramatu i skutków wojny w sąsiedniej Syrii, za uchodźców przebywających w Libanie i innych krajach. O pokój i wzajemne przebaczenie – za wstawiennictwem św. Szarbela.