Wyobraźcie sobie, jak wyglądałby świat, gdyby każdy z nas robił to, co radzi innym!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ostatnio z parku niedaleko mojego domu usunięto pomnik żołnierza Konfederacji. Stał się osią istotnych politycznych i społecznych kontrowersji, więc pod osłoną nocy władze miejskie go zdemontowały. Być może było to słuszne rozwiązanie, być może nie. Nie jestem pewien. Wiem natomiast, że to nie pomnik sam w sobie odbierał ludziom spokój.
Czytaj także:
Wyrzeczenie się przemocy naszym stylem życia. Orędzie papieża na Światowy Dzień Pokoju
Nie atakuj innych, spójrz na siebie
Od pewnego czasu coś wisi w powietrzu, a ludzie coraz mniej skłonni są do szukania pokojowych rozwiązań. „Czynienie pokoju” wydaje się niemożliwe nie tylko na publicznych placach. Coraz częściej małe i duże osobiste konflikty czy zniewagi zaczynają żyć własnym życiem, przyjaźnie padają w gruzy, tworzą się podziały w rodzinach.
Myślę, że najwyższy czas zastanowić się nad utrzymaniem spokoju i pokoju. To musi się udać. Przecież nie rozmawiamy o sprawach bardziej znaczących niż kiedykolwiek w przeszłości. Na przykład, nie tak dawno temu, w połowie XX wieku mnich Thomas Merton zaangażował się w ruch, który zachęcał do przywracania pokoju na świecie zamiast samobójczego wyścigu zbrojeń. Był to czas, gdy słowne pojedynki między rządami wielkich państw mogły zainicjować wojnę jądrową. Rady Mertona nie ograniczały się do politycznych rozwiązań czy obwiniania drugiej strony, by uzasadnić odwet. Zaproponował on jedną, prostą radę. W książce „Posiew kontemplacji” pisze tak:
Zamiast nienawidzić ludzi, których uznajesz za czyniących wojnę, nienawidź żądz i bezładu we własnej duszy – to one są przyczyną wojny. Jeśli kochasz pokój, nienawidź niesprawiedliwości, nienawidź tyranii, nienawidź chciwości – ale nienawidź ich w sobie, nie w innych ludziach.
Według Mertona rozwiązanie jest osobiste. Zamiast atakować czyny i myśli innych, które uważamy za niesprawiedliwe, każdy z nas może wejrzeć najpierw we własne serce. Czy pozostaję w zgodzie z tym, co robię na co dzień? Czy dobrze się czuję z własną złością na polityczne i społeczne debaty w mediach? Czy jestem dumny z jadowitych komentarzy, które umieszczam w internecie, z tego, że lekceważę ludzi, bo inaczej się ubierają, przyklejają na samochodach jakieś naklejki, mają inne przekonania religijne?
Czytaj także:
Jeśli chcesz zmienić świat, idź do domu i kochaj swoją rodzinę.
Zachować pokój… w sercu
Musimy sobie zadawać te pytania, choć odpowiedzi mogą się nam nie spodobać. Pewnie dlatego Merton ostrzega:
Pokój wymaga najbardziej heroicznej pracy i najtrudniejszych ofiar.
Najpierwszy i najprostszy sposób na czynienie pokoju to zachować pokój we własnym sercu. Tylko wtedy możliwe są pokojowe interakcje z innymi ludźmi. Nie wiemy, czy potrafimy wpłynąć na zachowanie innych, ale na pewno możemy zmienić własne. To proste rozwiązanie, ale wymaga pracy i autorefleksji przez całe życie. Może się wydawać zbyt proste, i z pewnością nie sprawi, że znikną wszelkie konflikty, ale gdybyśmy wszyscy zaczęli od dziś, jak mógłby wyglądać świat?
Czytaj także:
Czy wrażliwość może być siłą?
Artykuł ukazał się w angielskiej edycji portalu Aleteia.