Polska Akademia Nauk zaskakuje nas swoimi kolejnymi prognozami na temat polskich miast. Przygotowała listę tych, które wyludniają się najszybciej. Według analiz naukowców za 30-35 lat liczba ludności w Polsce może obniżyć się o 6-7 milionów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wszystkie z 66 największych polskich miast czeka podobny los – w ciągu 30 najbliższych lat będą się znacznie wyludniać. Do wniosków takich doszli badacze Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN.
Emigracja i peryferia
Co jest przyczyną tak szybko postępującego uszczuplania populacji? Zdaniem badaczy głównie emigracja oraz przeprowadzka mieszkańców na przedmieścia.
Przykładowo: z Poznania w ciągu 15 lat wyprowadziło się ponad 35 tys. osób. W latach 90-tych szacowano, że będzie tam mieszkało ponad 600 tys. mieszkańców. Tymczasem, nie doceniono podpoznańskich miejscowości. Nikt nie przewidział, że będą się aż tak szybko rozwijać. Spowodowało to, że wielu poznaniaków zdecydowało się tam przeprowadzić.
Populacja takich miast, jak Tarnów, Świętochłowice czy Bytom może zmniejszyć się nawet o połowę.
W Zabrzu do 2050 ubyć może nawet 89,8 tys. ludzi. W Opolu może być ponad 46 tys. mieszkańców mniej, a takie miasta jak Łódź czy Kielce zmniejszą się o 1/3.
Ubytek liczby ludności do 2050 roku w wybranych miastach w Polsce:
Zabrze 51,2%
Bytom 49,9 %
Świętochłowice 49,2 %
Tarnów 48,2%
Łomża 44,4%
Sopot 42,5%
Opole 38,8%
Łódź 33%
Kielce 33%
Wrocław 13%
Kraków 11,3%
Rzeszów 4,3%
Warszawa 2,2%
Czytaj także:
122 polskie miasta zagrożone zapaścią. Zobacz całą listę
Mamy za mało dzieci
Oprócz wewnętrznych migracji i przeprowadzek na peryferia mamy do czynienia jeszcze z innym zjawiskiem – realnym spadkiem ludności w całej Polsce. Prof. Przemysław Śleszyński z PAN przestrzega, że może być on jednym z największych na świecie.
Zdaniem naukowca, jeśli polscy emigranci nie wrócą do kraju, ani też ludzie z innych krajów nie zaczną osiadać w Polsce, wówczas populacja zmniejszy się o 6-7 mln.
Prof. Śleszyński zaznacza jednak, że nie emigracja jest największą „winowajczynią”. Sugeruje, że większym problemem jest raczej niski współczynnik dzietności oraz starzenie się społeczeństwa.
Czytaj także:
Kościół w samym środku NICZEGO. Wieś zniknęła, on pozostał. I przyciąga tłumy ludzi