separateurCreated with Sketch.

Zrozumiałem, że mam zostać mnichem, a przecież jestem żonaty. Świadectwo

MODLITWA, MĘŻCZYZNA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 23.10.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Zagościła we mnie olbrzymia Radość. I ta Radość trwa do dziś. Co mnie skłoniło do zostania oblatem benedyktyńskim w Tyńcu? I jak to działa?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Po raz pierwszy zetknąłem się z duchowością monastyczną podczas moich wakacyjnych pobytów w Taizé w latach 1998-99. Fenomen modlitwy, który przyciąga do tego miejsca wielu młodych ludzi absolutnie mnie porwał. Poczułem olbrzymią siłę „magnetycznego przyciągania” Boga, która była wcześniej przede mną zakryta.



Czytaj także:
Nie naprawimy świata, ale zawsze możemy zrobić „coś”. Rozmowa z braćmi z Taizé

Wspólnota z Taizé i zasiane ziarno

Po tygodniu spędzonym w grupie biblijnej zdecydowałem się na rekolekcje w tzw. grupie ciszy. Po raz pierwszy byłem sam w skromnie urządzonej celi, milczałem przy posiłku i przy wspólnym zmywaniu naczyń. Po śniadaniu brat Alojz (który jest obecnie przeorem w Taizé) wprowadzał Nas w lectio divina.

Resztę dnia poświęcałem na medytację nad fragmentami Biblii i osobistą modlitwę. Włóczyłem się po pobliskich kościółkach romańskich, nierzadko sam spędzałem w nich długie godziny. Również spożywanie posiłku nabrało dla mnie nowego, duchowego wymiaru.

Bracia z Taizé, ubrani w białe kukulle, fascynowali mnie, kiedy wchodzili na modlitwę przy dźwięku dzwonów. Pod koniec mojego pobytu wybrałem się na wycieczkę do Cluny i tam po raz pierwszy usłyszałem o duchowości benedyktyńskiej. Po powrocie do domu nie mogłem otrząsnąć się z tego, czego doświadczyłem. Ziarno zostało zasiane…

Tyniec po raz pierwszy

Moje studia muzyczne, a następnie cała moja skomplikowana historia życia spowodowały, że ziarno nie mogło wzrosnąć, ale ciągle tkwiło we mnie. Bóg jednak nie dawał za wygraną.

Po raz pierwszy na kilka dni pojechałem do klasztoru w Tyńcu w 2003 roku razem ze Scholą Cantorum Minorum Chosoviensis, której byłem wtedy jednym z członków.



Czytaj także:
Medalik św. Benedykta i związany z nim egzorcyzm. Jak go rozumieć?

Pamiętam, że miejsce mnie urzekło swoją ciszą i wielowiekową historią. Mimo jednak, że śpiewałem chorał, liturgia benedyktyńska była mi obca. Musiało minąć kilka dobrych lat, abym w ogóle przeczytał Regułę św. Benedykta.

Stało się to w 2009 roku, kiedy po raz pierwszy otrzymałem zajęcia z historii muzyki średniowiecza na Akademii Muzycznej w Katowicach. Zauważyłem, że nie sposób mówić o muzyce tego okresu bez wgłębienia się w duchowość monastyczną. Więc zanurkowałem… i to było olśnienie. Reguła św. Benedykta napisana bardzo prostym językiem nie olśniła mnie tak jak później Księga Życia Jeruzalem, ale rozpaliła we mnie pragnienie bycia bliżej Boga.

Oblaci benedyktyńscy w Tyńcu

Wszystko, co przeżyłem w Taizé 10 lat wcześniej, nagle odżyło. Zrozumiałem, że miałem zostać mnichem, a jestem żonaty. Wtedy zacząłem przeglądać stronę internetową opactwa w Tyńcu i zobaczyłem, że istnieje coś takiego jak oblatura benedyktyńska. Zdecydowałem się więc pojechać na comiesięczne spotkanie oblatów i po okresie rocznego nowicjatu oblackiego przyjąłem przyrzeczenia w grudniu 2012 roku. Ziarno po latach zaczynało wzrastać…

Co daje mi przynależność do benedyktyńskiej wspólnoty? Po przyjęciu do oblatów zacząłem odkrywać monastyczną liturgię godzin. Najpierw codziennie modliłem się kompletą, po roku dołączyłem jutrznię, a dopiero po 4 latach dodałem modlitwę w ciągu dnia. Modlitwa psalmami stała się dla mnie tak fascynująca i wciągająca, że zagościła we mnie olbrzymia Radość. I ta Radość trwa do dzisiaj…



Czytaj także:
Trzeci zakon – ukryta droga tercjarzy do świętości

Mój rozkład dnia jest podporządkowany tym trzem modlitwom, aczkolwiek ich godziny nie są sztywne. Obok monastycznej liturgii godzin odkryłem też codzienną lekturę Pisma Świętego, na którą poświęcam czas po południu.

Ważna jest dla mnie praktyka modlitwy Jezusowej, zwłaszcza kiedy jadę autobusem do pracy, idę piechotą czy trwam w ciszy w domu. Staram się żyć Regułą św. Benedykta na co dzień, jest to tak na prawdę reguła bardzo praktyczna, a z drugiej strony na tyle elastyczna, że można ją zastosować do świeckiego życia.

Świecki mnich żyjący w mieście

Spotykamy się we wspólnocie oblatów w Tyńcu raz w miesiącu w soboty. Obok wprowadzenia do lectio divina mamy mszę świętą, adorację, a także wspólną rekreację. Dwa razy do roku przeżywamy weekendowe rekolekcje w Wielkim Poście i w Adwencie.

Dzięki wspólnocie nie tylko odkryłem duchowość monastyczną, ale także doświadczyłem autentycznej ludzkiej przyjaźni i solidarności. Poznałem wspaniałych przyjaciół, równie szalonych jak ja, z którymi mogę dzielić swoje życie.

Moja prywatna droga nie okazała się pozbawiona trudności. W zeszłym roku byłem zmuszony odseparować się od swojej żony, wyprowadzić się z ukochanego domu i zająć się wychowaniem naszej córki. Nie było to łatwe, kiedy odczułem jak duży bagaż noszę na sobie. W tym trudnym czasie opactwo stało się moją ostoją, a moi przyjaciele moją rodziną. Teraz dzięki mojej córce i moim studentom mój dom staje się coraz bardziej małym klasztorem, a moje serce sercem ojca i świeckiego mnicha żyjącego w mieście.



Czytaj także:
Liczy się każda chwila. Codzienność sióstr benedyktynek samarytanek [galeria]

Aelred    

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!