separateurCreated with Sketch.

Jezus daje przepis na podejmowanie trudnych decyzji [sobotnia Ewangelia przy kawie]

EWANGELIA PRZY KAWIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Ks. Przemek KAWA Kawecki: Modlitwa to nie wróżba, która ma się sprawdzić lub nie. Jest czas na rozeznawanie, jest czas na podjęcie decyzji i w końcu jest czas, aby żyć z wszystkimi konsekwencjami swojego wyboru.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Katarzyna Szkarpetowska: Jezus przywołał do siebie uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których nazwał apostołami. Każdy apostoł jest uczniem Jezusa, ale już nie każdy uczeń może być Jego apostołem?

Ks. Przemek KAWA Kawecki: Dokładnie! Jezus wybrał sobie ludzi, na których mógł polegać (przynajmniej tak Mu się wydawało). Potrzebował wysłanników, którzy w odpowiednim momencie będą gotowi rozpowszechnić Jego przesłanie po całym świecie.

Scena powołania dwunastu układa również pewien podział sił i kompetencji w późniejszym młodym Kościele. Jeden z apostołów – Piotr – zostanie ostatecznie głową tej wspólnoty. Ta hierarchia trwa do dziś i wytycza właściwy kierunek kroczenia drogami wiary.


EWANGELIA PRZY KAWIE
Czytaj także:
Hejtują Cię za wiarę? Wrzuć to w koszty bycia chrześcijaninem [sobotnia Ewangelia przy kawie]

 

Jezus, przed podjęciem decyzji, z kim będzie najbliżej współpracował, nie przeprowadził z uczniami – potencjalnymi kandydatami na apostołów – rozmów kwalifikacyjnych, nie zapytał ich o CV, o motywację. Jego decyzja była wynikiem całonocnej modlitwy. Zna Ksiądz szefa jakiejś korporacji, dużej organizacji, który zatrudnia pracowników w ten sposób?

To nie byli ludzie z przypadku. Przed wybraniem do ścisłego grona dwunastu byli uczniami, z którymi Jezus przebywał, rozmawiał, widział ich w różnych sytuacjach. Co więcej, niektórych z nich powołał w ich miejscu pracy, a więc miał okazję poznać również kontekst społeczny, w jakim żyli.

Ewangelia podaje zwykle bardzo esencjonalne relacje, ale łatwo możemy sobie wyobrazić, że jeśli ludzie przebywają z sobą w małej grupie przez kilkanaście tygodni czy miesięcy, to potrafią powiedzieć o sobie bardzo wiele. Osobiście jestem więc przekonany, że Jezus od pewnego momentu miał na oku kilkunastu ludzi, którzy w jakiś sposób nadawaliby się do grona apostołów. Nocna modlitwa jest uwieńczeniem całego procesu rozeznawania.

Poznaję, przyglądam się, próbuję zrozumieć, dowiedzieć się jak najwięcej, sprawdzić w różnych sytuacjach i w końcu jest czas na podjęcie decyzji. Jezus oddala się na górę, gdzie wszelkie swoje dylematy, rozterki, wątpliwości oddał Panu Bogu. O poranku wrócił spokojny i dokonał wyboru.

 

Czy można powiedzieć, że modlitwa, w przypadku wyboru apostołów, nie do końca się sprawdziła? Że czegoś jednak zabrakło? W końcu wśród dwunastu, których Jezus wybrał, znalazł się też Judasz…

Modlitwa to nie wróżba, która ma się sprawdzić lub nie. Jezus rozeznał sprawę wyboru apostołów najlepiej, jak umiał. Zrobił wszystko, co mógł i powinien zrobić w tamtym momencie. Podobnie jest z nami. Jest czas na rozeznawanie, jest czas na podjęcie decyzji i w końcu jest czas, aby żyć z wszystkimi konsekwencjami swojego wyboru.

Judasz był trudną konsekwencją dokonanego wyboru, ale nie znalazłem ani jednego zdania w Ewangelii, w którym Jezus powiedziałby: Gdzie ja miałem oczy? Sorry, ten wybór to porażka!

Dzisiaj często obserwuję w różnych wspólnotach kościelnych ludzi, którzy ciągle rozeznają, ale jakoś ciężko podjąć im konkretną decyzję. Ciągle rozeznają powołanie, właściwą osobę na męża, na żonę, rozeznają drogę życia itd. W pewnym momencie warto wziąć przykład z życia Jezusa – oddalić się na modlitwę, poprosić o odwagę podjęcia decyzji, dokonać wyboru i żyć – z wszystkimi konsekwencjami dokonanych wyborów!

 

Dlaczego Jezus modlił się całą noc? Nie wystarczyłoby, gdyby powiedział krótko: „Ojcze, oddaję Ci tę sprawę”? Czas spędzony na modlitwie ma znaczenie? Czy krótkie modlitwy są… gorsze?

Osobiście bardzo lubię przebywać w ciszy, w samotności – czy to na łonie przyrody, czy w kaplicy… i tylko ilość obowiązków zmusza mnie do szukania takich form modlitwy, aby podtrzymywać życiodajną relację z Panem Bogiem za pomocą krótkich, szybkich strzałów (śmiech).

Zatem nie dziwię się Jezusowi, że po całym dniu zgiełku, nauczania, setkach ludzkich spraw, z którymi się zderzył, chętnie oddalał się w miejsce samotne, aby pobyć sam na sam z Ojcem. Natomiast co do długości modlitwy, to myślę, że w życiu duchowym, tak jak w życiu codziennym – są sprawy, które wymagają dłuższego namysłu, i są takie, które można załatwić w pięć minut.


EWANGELIA PRZY KAWIE
Czytaj także:
Czego trzeba, żeby słowo Boże nie leżało w nas odłogiem? [Sobotnia Ewangelia przy kawie]

 

Ewangelia na sobotę: Łk 6, 12-19
„Sobotnia Ewangelia przy kawie” to przygotowany dla Aletei cykl rozmów Katarzyny Szkarpetowskiej z ks. Przemkiem KAWĄ Kaweckim SDB. Nasi rozmówcy co tydzień dzielą się z nami ciekawymi i nieoczywistymi myślami inspirowanymi fragmentem Ewangelii przeznaczonym w liturgii Kościoła na każdą sobotę.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!