Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Święta siostra Faustyna Kowalska w swoim Dzienniczku wiele razy opisała mistyczne spotkania z Jezusem, Matką Bożą i świętymi, jakie było jej dane przeżyć jeszcze za życia. Jedno z nich miało miejsce w Adwencie, kiedy siostra z powodu ciężkiej choroby (niecałe dwa lata później zmarła na gruźlicę) i pobytu w szpitalu miała dłuższą przerwę w przystępowaniu do sakramentu pokuty i pojednania. Co napisała święta Faustyna o spowiedzi 13 grudnia 1936 roku?
Tęsknota
Dlaczego Pan Jezus to zrobił? Przecież mógł zorganizować wszystko tak, żeby siostra Faustyna nie musiała długo czekać na spowiedź. Co więcej, mógł nie dawać jej choroby, która nie tylko przykuła ją do łóżka, ale jeszcze spowodowała wiele cierpień ciągnących się latami. Widocznie miał jakiś cel, służący dobru samej siostry - oraz nas, czytelników jej zapisków.
Pierwsza rzecz warta zauważenia: mamy tu piękną historię o tęsknocie za sakramentem pokuty i pojednania. Trzy tygodnie to przecież nie jest długa przerwa w spowiedzi! Pewno wielu z nas przystępuje do tego sakramentu rzadziej. Siostra Maria Faustyna, profeska wieczysta Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, prowadziła życie świątobliwe i umartwione, więc grzechy, które chciała wyznać, raczej nie należały – jak możemy przypuszczać – do kategorii ciężkich. Przeszkody też, jak czytamy, były obiektywne. A jednak sama Faustyna usilnie pragnęła przystąpić do spowiedzi.
Ojciec Józef Andrasz, pod którego postacią ukazał się siostrze Pan Jezus, kiedy indziej w rozmowie z inną zakonnicą powiedział, że niektóre dzieła Boże trzeba „wytęsknić i wymodlić”.
Czy tak właśnie traktuję spowiedź? A może ten bezcenny sakrament mi spowszedniał? Może uważam go za coś oczywistego albo nawet uciążliwego? Czy jestem wdzięczna za to, że w moim mieście mam wiele kościołów, a w każdym z nich w konfesjonale siedzi ksiądz? Przecież nie wszędzie na świecie tak jest! Kto wie, może u nas to też niedługo się zmieni? Seminaria pustoszeją, wielu księży odchodzi z kapłaństwa. Czy modlę się o nowe powołania oraz świętość dla kapłanów?
Spowiednik jak sam Jezus
Druga rzecz, która rzuca się w oczy w tej historii, to oczywiście wielka godność spowiednika. Kiedy kapłan udziela rozgrzeszenia, staje się jak sam Jezus. Przez jego posługę jest mi dane zbawienie i uleczenie. Każdy, kto się spowiada, wie, jaką ulgę i radość może przynieść dobrze odbyta spowiedź, zwłaszcza kiedy borykamy się z poważnymi trudnościami czy grzechami.
„Zauważyłam, że Jezus tak samo spowiada jak spowiednicy” – napisała święta Faustyna. Współczuję każdemu, kto spotkał w konfesjonale niegrzecznego, opryskliwego albo niedouczonego kapłana. Takie doświadczenie może czasem wstrząsnąć podstawami wiary. Ale pewno większość z nas ma dobre doświadczenia. Warto szukać dobrych spowiedników, zachęcać księży do rozwijania się w tej dziedzinie, a nawet – jeśli trzeba – zwracać im uwagę na potknięcia; ale trzeba też pamiętać, że dobra spowiedź to znacznie więcej niż miła pogawędka. Może czasem potrzebuję zdecydowanego zwrócenia uwagi na moje błędy? Może umiarkowanie serdeczny spowiednik będzie dla mnie lepszy niż „pluszowy miś”? Warto zajrzeć w głąb swojej duszy i rozeznać tę sprawę z Panem Bogiem na modlitwie.
A na pewno nie warto się obrażać na księdza, który powie coś nieprzemyślanego albo ma akurat zły humor.
O co chodzi w Bożym Narodzeniu?
Święta Faustyna bardzo chciała wyspowiadać się jeszcze w Adwencie i dobrze się przygotować do świąt. W powodzi „magii świąt” i reniferów warto pamiętać, o co naprawdę chodzi w Bożym Narodzeniu.