Niemożliwe! Przecież terapia to sprawa dla wariatów – z taką reakcją spotkać się można wielokrotnie, gdy w towarzyskim gronie dyskutuje się żarliwie o sposobach na radzenie sobie z rosnącymi stresem i presją. A cóż dopiero, gdy dyskusja toczy się w gronie „najtwardszych” facetów!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przegrać nie wypada
To zaskakujące, zwłaszcza gdy spojrzeć na to, w jaki sposób z nieustanną presją radzą sobie ci, od których wymaga się ciągłej gotowości do walki, pozostawania w trybie stand by i zachwycania milionów fanów. Mowa oczywiście o piłkarzach.
Kilkadziesiąt meczy w sezonie, wszystkie zagrane co najmniej po 90 minut, a w dodatku we wszystkich obowiązkowa jest mentalność zwycięzcy i walczaka. Napastnik kompromitująco przestrzelił chwilę po tym, gdy podręcznikowo „położył” bramkarza, a gol „wisiał w powietrzu”? Powinien się natychmiast zregenerować psychicznie, by za kilka minut, w podobnej sytuacji, trafić do siatki. Kiksujący obrońca? Podobnie – za chwilę musi grać niczym legenda i wzór każdego defensora – legendarny Franz Beckenbauer. Bramkarz? No cóż… chyba nie ma wątpliwości.
Skąd my to znamy? Od każdego z nas, niemal na co dzień, oczekuje się działania na pełnych obrotach. Presja to nieustanny towarzysz życia zawodowego, a wyzwania torpedują nawet w strefie prywatnego rzekomo komfortu. Bo największym przekleństwem i darem faceta zarazem jest to, że każda, choćby najdrobniejsza rzecz stanowi dla niego wyzwanie, któremu musi sprostać. A kiedy jest wyzwanie – jest nie tylko zabawa, ale też presja. No, bo nie wypada nam przegrać, prawda?
Czytaj także:
Czy wiara i psychologia się kłócą? „Na jedno i drugie jest miejsce”
Bądź jak piłkarz. Idź na terapię
W jaki sposób z presją radzą sobie piłkarze, regularnie oglądani na wszystkie strony przez fanów i komentatorów sportowych, z którego to oglądactwa wnioski – jak to zwykle bywa – na pstrym koniu jeżdżą? Ano korzystają z pomocy psychologa. Bohaterowie naszej wyobraźni ostatnich lat, czyli piłkarze reprezentacji Polski, niemal regularnie odbywają psychologiczne sesje. Uznany terapeuta Kamil Wódka pomaga najlepszemu polskiemu – ale i kapitalnemu w niemieckiej Bundeslidze – prawemu obrońcy Łukaszowi Piszczkowi. To właśnie z wydatną pomocą Wódki „Piszczu” opanował tajniki mentalnego przygotowania przed meczem, w tym wyciszającej metody oddechowej.
Praca z psychologiem pozwala polskim piłkarzom właściwie dopasować metody odpowiedniej koncentracji przed meczem. I tak na przykład – znacznie mniej spokojny od Piszczka – Kamil Grosicki przed każdą boiskową batalią długo rozmawia ze swoim psychologiem, a także ogląda motywujące filmy, pokazujące – by opisać rzecz w wielkim skrócie – drogę na szczyt ich bohaterów. Z kolei Kuba Błaszczykowski uwielbia przed meczem zatopić się w muzyce, stąd często można zobaczyć go na murawie w gustownych, białych słuchawkach na uszach. Z rad psychologów korzystają także Arkadiusz Milik oraz Piotr Zieliński, a nawet boiskowy terminator Robert Lewandowski, choć ten niespecjalnie lubi o tym mówić.
Praca nad sobą to nie wstyd
Sam fakt, że sesje z psychologiem zainteresowały „Lewego”, to najlepszy dowód na to, iż sportowiec współcześnie wymaga nie tylko świetnego przygotowania fizycznego, ale także odpowiedniego nastawienia mentalnego. Napastnik Bayernu jest bowiem stuprocentowym profesjonalistą, jednym z największych we współczesnym futbolu. W mig chwyta wszelkie nowinki pozwalające na wypracowanie optymalnej postawy sportowej.
Naturalnie, są piłkarze deklarujący buńczucznie, iż żaden psycholog nie jest im potrzebny do szczęścia, jak Grzegorz Krychowiak lub Kamil Glik. Jednak każdy z nich ma z kolei określone rytuały wzmacniające go psychicznie przed wyjściem na boisko, by przypomnieć kilkukrotne obwiązanie taśmą kostek przez Messiego przed każdym meczem. Niewielki napastnik Barcelony czyni to z wielką pieczołowitością. Zaklęcie? Niekoniecznie. Po prostu zwyczajny zestaw gestów do wykonania, zapewniających gwiazdorowi dobre samopoczucie psychiczne przed meczem.
Rzeczywistość prowokuje nas wszystkich do bardziej intensywnej pracy nad sobą, nawet jeśli ze sportem mamy niewiele wspólnego. I nie chodzi jedynie o rozwijanie zainteresowań, rzetelne wykonywanie zawodowych obowiązków czy zawzięte kształtowanie własnej osobowości. Istotnym elementem jest również nasza mentalność, nastawienie.
Czy potrafimy radzić sobie z codziennym stresem? Czy problemy nas nie przerastają? A może nie jesteśmy nawet świadomi tego, w jaki sposób ciężar każdego dnia może nas psychicznie zdołować? Techniki mierzenia się z samym sobą mogą być rozmaite, a korzystanie z pomocy psychologa niekoniecznie musi świadczyć o emocjonalnym rozchwianiu. To po prostu zwyczajny trening, jak ten, który wielu wykonuje na siłowni czy podczas jazdy rowerem. Bo przecież każdy wschód słońca przynosi nam wyzwania, nawet jeśli tego dnia nie wybiegamy akurat na wypełniony po brzegi stadion.
Czytaj także:
Czy wiara i psychologia się kłócą? „Na jedno i drugie jest miejsce”