separateurCreated with Sketch.

Michelle Hunziker: „Przez 5 lat byłam więźniem sekty”

Michelle Hunziker
Paola Belletti - 08.11.17

Jej koszmar skończył się w 2006 roku. Teraz, ku przestrodze, dzieli się swoimi przeżyciami w książce.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Michelle Hunziker – sympatyczna, dowcipna, inteligentna, taką znali ją widzowie włoskiej telewizji. Potrafiła śpiewać, tańczyć, prowadzić programy estradowe, całkiem dobrze radziła sobie na scenie, szczególnie w kabarecie. Była uosobieniem wdzięku, kobiecości i pogody ducha. Pozornie, jak się okazuje.

W pewnym momencie jej życie osobiste posypało się. Ma za sobą rozwód, a przedtem długoletni koszmar uzależnienia od sekty. Dotąd tylko jej drugi mąż i ojciec jej dwóch córek, Tommaso Trussardi, znał prawdę o „tamtych latach”.

Teraz aktorka opowiada o nich w wydanej przez Mondadori książce „Una vita apparentemente perfetta” i w wywiadzie opublikowanym na łamach Corriere.


SEKTA RELIGIJNA
Czytaj także:
Jak rozpoznać, czy twoja wspólnota lub lider mają cechy bliskie sektom?

 

Pułapka sekty

„Byłam więźniem sekty” – wyznała dziennikowi. „Moje uzależnienie trwało pięć lat, ale dla mnie to była wieczność”.

Ostatecznie zerwała z sektą w 2006 r.  Dopiero teraz jest w stanie o tym spokojnie mówić. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wiele musiał ją kosztować powrót do normalności.

Dopiero teraz, z perspektywy lat, dostrzega i rozumie subtelne mechanizmy, przez które straciła wolność. Odcięta od bliskich, samotna, krucha, z każdą chwilą coraz bardziej uzależniała się od Cleli.

To ona była siłą, którą wciągnęła młodą, piękną i pełną życia kobietę w otchłań. Clelia była doskonała w każdym calu: uprzejma, pogodna, ciepła. I przez to niezwykle niebezpieczna. Wykorzystując trudną relację Michelle z ojcem, zranienia z lat dzieciństwa i młodości, zdobyła jej zaufanie.



Czytaj także:
To sekta? Nie, odmawiamy różaniec!

 

Fałszywa obietnica rozwoju

Podobieństwo, przynajmniej początkowe, relacji z guru do prawdziwej drogi rozwoju i duchowego uzdrowienia sprawiło, że Michelle padła ofiarą manipulacji. Siła sekty, kiedy jest się jej członkiem, wydaje się nieograniczona. Dopiero teraz, jak mówi Michelle, dostrzega cały fałsz i nikczemność, z jakimi ją traktowano. Celem były pieniądze, władza, a ona nie mogła nawet cieszyć się z owoców swojego sukcesu. Była tylko pionkiem na szachownicy.

Aktorka wskazuje, że sektę charakteryzowały niepokojące cechy neokataryzmu: chorobliwe dążenie do czystości, odrzucenie niektórych pokarmów, wstrzemięźliwość seksualna.

Przełomem stało się dla Michelle spotkanie z dwoma duchownymi: bratem Elią, który jest jej kierownikiem duchowym, a potem z nieodżałowanym ojcem Amorthem.

Po odejściu z sekty znalazłam kierownika duchowego, brata Elię i to on umożliwił mi spotkanie z ojcem Amorthem, który dodał mi otuchy i pobłogosławił mnie. (…) Teraz nie mam już żalu, odkryłam słabość sekty, całego tego projektu, który na moich oczach legł w gruzach.


IGA I KONRAD GRZYBOWSCY
Czytaj także:
Ich dzieci są ciężko chore. Opowiadają, jak nie wkurzyć się na Pana Boga

 

Nawrócenie

Swoją książką Michelle chce ostrzec ludzi przez niebezpieczeństwem, którego padła ofiarą i pokazać wszystkim, przede wszystkim młodzieży, gdzie jest prawda, wolność i autentyczne szczęście.

Mamy teraz wysyp coachów. Jak tylko słyszę to słowo, wszystko się we mnie burzy. Swoim nauczycielem jesteś tylko ty.

Powoli w jej życiu zmieniło się wszystko. Dobro rozplątuje to, co zło namotało, a jeśli trzeba ucina węzły. Michelle zmieniła nawet dietę.

Mięso zaczęłam jeść dopiero w ciąży z Sole (trzecia córka Michelle, druga z obecnym mężem). Wcześniej czułam od niego trupi zapach.

Ta historia, podobnie jak wiele innych, pokazuje, że tylko w Bogu jest Dobro. I tylko w Bogu nam jest dobrze. Tylko w jego władzy jesteśmy prawdziwie wolni. Jeśli On jest Królem, my jesteśmy panami i jeśli żyjemy w Jego bliskości, mamy władzę nad sobą, nie jesteśmy ofiarami innych.

Ufamy, że dzięki uwolnieniu Michelle wstąpi na drogę głębokiego nawrócenia, podobnie jak my wszyscy.

Artykuł pochodzi z włoskiej edycji portalu Aleteia