Małżeństwo spadło z 200-metrowego urwiska, które znajduje się w niebezpiecznym łańcuchu górskim Serra Dona Francisca w Brazylii. Para spędziła tam półtorej doby bez wody, jedzenia oraz kontaktu ze światem. Udało się ją uratować, dzięki intuicji syna.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Małżeństwo uratowano w poniedziałek 8 stycznia br. Do wypadku doszło w sobotę wieczorem 6 stycznia w Serra Dona Francisca w północnym regionie brazylijskiego stanu Santa Cantarina.
Wołanie ojca
Samochód typu pick up, którym podróżowała para, wyjeżdżał z pierwszego zakrętu autostrady około godziny 22.00. Według żandarmerii wojskowej (PMRv) spadł z wysokości blisko 200 metrów, nie pozostawiając za sobą żadnego śladu na drodze.
W tym miejscu w górach nie ma sygnału telefonu komórkowego, stąd też małżeństwo nie mogło się z nikim skontaktować. W niskiej temperaturze spędzili 36 godzin bez wody ani jedzenia.
Syn pary zaniepokojony brakiem jakichkolwiek wiadomości oraz sfrustrowany wieloma próbami nawiązania kontaktu, postanowił przemierzyć trasę, którą jechali rodzice. Akurat, gdy znalazł się na miejscu wypadku, postanowił zawołać swojego ojca.
Choć wydaje się to być zupełnie nieprawdopodobne, a syn wcale się tego nie spodziewał, to… usłyszał odpowiedź swojego ojca.
Czytaj także:
Matka, która straciła dziecko w wypadku, mówi o fotelikach dla dzieci [WIDEO]
36 godzin w niskiej temperaturze, bez wody i jedzenia
Sierżant Sandro Moecke, dowódca 4. grupy żandarmerii wojskowej poinformował o warunkach, w jakich para była uwięziona:
Kobieta znajdowała się w samochodzie z objawami hipotermii, z podejrzeniem złamanej nogi. Jej mąż także był wyziębiony. Próbował nawet wspiąć się po wąwozie, jednak ponieważ było to bardzo strome miejsce, musiał się poddać i wraz ze swoją żoną czekać na pomoc.
Tylko dzięki Bogu mężczyzna usłyszał wołanie swojego syna. Miejsce, w którym się znajdowali, leży około 100 metrów od rzeki, więc historia mogła się zakończyć zupełnie inaczej.
Ochotnicza straż pożarna miasta Joinville pomagała przy akcji ratunkowej, w której udział wziął także helikopter żandarmerii wojskowej. Kobieta była tak wyziębiona, że policjanci okryli ją swoim mundurem.
Mimo hipotermii oraz podejrzenia kilku złamań, małżeństwo zostało przewiezione do regionalnego szpitala. Byli świadomi, a ich stan był stabilny.
Lokalne niebezpieczeństwo
Kręta autostrada SC-418 w brazylijskim stanie Santa Clara, z której spadło małżeństwo, uchodzi za bardzo niebezpieczną.
14 marca 2015 doszło na niej do wypadku, który jest największą tragedią drogową w historii całego stanu Santa Catarina. Kierowca autobusu z barwami União da Vitória (ze brazylijskiego stanu Parana) stracił kontrolę nad pojazdem, kiedy wchodził w jeden z wielu ostrych zakrętów. W wypadku zginęło wówczas 51 pasażerów.
Artykuł został opublikowany w portugalskiej edycji portalu Aleteia