separateurCreated with Sketch.

Odeszła znana policjantka. „Obiecała mi, że kiedyś oprowadzi mnie po niebie”

KINGA SZWEDA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Prawem życia jest walka. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” – powtarzała Kinga Kęsik (z d. Szweda). Taką właśnie wojowniczką była. I w sporcie, i w heroicznych zmaganiach z rakiem żołądka.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kochali ją mieszkańcy kujawsko-pomorskiego. Podziwiali kulturyści i pasjonaci fitnessu z całego świata. Polegali na niej koledzy z policji. Szanowały dzieciaki, które – mając sporo na sumieniu – spotykały ją na komisariacie i dostawały od niej nadzieję.

Kiedy w 2016 roku zdiagnozowano u niej zaawansowane stadium nieoperacyjnego raka żołądka, miała na kogo liczyć. W szpitalach w Polsce nie było dla niej szansy, ale pomoc znalazła w Niemczech. Błyskawicznie ruszyła internetowa zbiórka pieniędzy. W zaledwie 28 godzin udało się uzbierać 61 tys. zł na pierwszy etap leczenia. „Dzięki wam jadę po swoje szczęście – trzymajcie mooooocno kciuki:) kocham was!” – pisała do darczyńców.


SIOSTRA MICHAELA RAK
Czytaj także:
14 łóżek do umierania. S. Michaela Rak, jej wileńskie hospicjum i list do Boba Dylana

 

Kinga Kęsik: jestem, aby pomagać

W akcję pomocy włączali się koledzy z pracy i znani Polacy. Jeden z policjantów, podkomisarz Marek Łuczak, wydał płytę, z której dochód przeznaczył na leczenie Kingi. Inni funkcjonariusze zorganizowali aukcję, na której można było licytować rękawice bokserskie z autografami Krzysztofa Włodarczyka i Dariusza Michalczewskiego. Koncert charytatywny zagrał też Zbigniew Wodecki.

Kinga Kęsik widziała, że szybko się nie podda. Wolę walki miała we krwi. Po pracy trenowała przez wiele godzin, przestrzegała restrykcyjnej diety, nigdy nie szła na skróty. Jej wysiłek się opłacił. Zwyciężyła w mistrzostwach Polski i Europy w fitnessie sylwetkowym. W mistrzostwach świata zajęła drugie miejsce.

Mieszkańcy Tucholi zapamiętają ją jako piękną, uśmiechniętą, pełną energii. Dobrą policjantkę, która od dziecka marzyła o tej pracy i świetnie się do niej nadawała. „Jestem tu, aby pomagać” – mówiła. Najpierw walczyła z przestępczością, potem pracowała z dziećmi w zespole ds. nieletnich. Jej choroba była dla wszystkich szokiem.

Zmarła 15 stycznia 2018 r. Miała 32 lata.


MĘŻCZYZNA W SZIPTALU
Czytaj także:
Jak zawiodłem się na Bogu, a On zawiódł się na mnie. Historia z rakiem w tle

 

Rozmawialiśmy z Kinią, jak jest na górze

Jej przyjaciel Maciej Ropiak napisał na Facebooku: „Kinia od dłuższego już czasu wiedziała, że nie ma najmniejszych szans, by wyszła z tego. (…) Już dawno pogodziła się z tym, że niedługo odejdzie, przygotowując sprawy związane z własnym pogrzebem, wybierając zdjęcie oraz przygotowując najbliższych na to, co nieuniknione”.

Jak dodał, ostatnie dwa miesiące były dla Kingi Kęsik potworne. „Uwierzcie mi, że przeżyła horror na ziemi!!! Powiedziała do mnie: Maciek, każdego dnia kiedy otwieram oczy jestem wściekła, że jeszcze żyję! Tak bardzo chciałabym już odejść, by się nie męczyć… Uwierzcie mi, że doświadczyła w ostatnim czasie niewyobrażalnego cierpienia, krzycząc z bólu i błagając na głos o odejście… Ona wprost błagała Boga w duszy, by ją zabrał… (…) Głęboko wierzę, że tam na górze zostanie wynagrodzone jej cierpienie jakiego doznała tutaj na ziemi, a na jakie z pewnością nie zasłużyła…”.

To z pewnością jedna z bardziej wartościowych kobiet, jakie poznałem w swoim życiu… pełna wrażliwości na ludzkie cierpienia, z prawdziwą dusza sportowca a nie pozerstwa, kobieta o niebywałej urodzie i uśmiechu, który zjednywał sobie wielu ludzi…. była mi o tyle bliska, gdyż miałem wrażenie, że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny… dlatego rozmowy wychodziły nam tak swobodnie… szczera, konkretna i pełna wartości – taką ją zapamiętam…

W jednej z rozmów o życiu wiecznym powiedziała mi, że chciałaby być ptakiem, by czuć się wolną… obiecała mi również, że do czasu, kiedy do niej dojdę, przygotuje mi już jakieś ciepłe miejsce… oprowadzi mnie po niebie i pokaże, gdzie jest najwięcej dobrego jedzenia :)… (zmiany interpunkcyjne – red.)

 



Czytaj także:
8-letni Antonio umiera na raka: „Mamo, Matka Boża przyszła po mnie”

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.