Dbałości o wygląd nie należy nigdy mylić z narcyzmem.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Papież Franciszek, zapytany niedawno o to, jak postrzega samego siebie, w swojej odpowiedzi przestrzegł m.in. przed negatywnym wpływem tzw. „kultury lustra”. Powiedział:
W momencie, gdy lustro staje się częścią naszego życia, wchodzimy z nim w narcystyczny dialog i łatwo możemy wpaść w sidła zaczarowanego kręgu patologicznych relacji z samym sobą. Sądzę, że powinniśmy zachować daleko idącą ostrożność przy ocenianiu samych siebie, a nasza samoocena nie może być podyktowana tylko tym, co widzimy w lustrze.
Odbicie w lustrze nigdy nie będzie odpowiadać wszystkim ideałom piękna
To normalne, że każdy z nas spogląda w lustro, gdy się myje, czesze, pielęgnuje skórę… Problem powstaje wtedy, gdy odbicie w lustrze jest naszym jedynym punktem odniesienia i kryterium samooceny. Żyjemy w kulturze, która niczym Boga czci powierzchowność człowieka. Uroda, młodość, szczupłość i ogólna prezencja, która musi spełniać określone (narzucone) normy dla wielu ludzi – przede wszystkim młodych – stały się celem i sensem życia.
Dlatego często miarą wartości człowieka jest jego wygląd oceniany przez pryzmat zgodności z zachodnimi standardami, lansowanymi m.in. w sieciach społecznościowych. Kluczową w tym rolę odgrywają ideały piękna, które mają nam podpowiadać, co jest piękne, a co nie. Osoba atrakcyjna to ta, która nosi określony rozmiar ubrań, nie ma zmarszczek ani innych niedoskonałości, wybiera określoną markę ubrań i tak dalej.
Musimy być świadomi tego, że błędne koło popytu i podaży kształtuje ideały piękna w taki sposób, abyśmy nigdy nie byli w stanie ich osiągnąć. To z kolei przekłada się na nasze ciągłe niezadowolenie z wyglądu, czyniąc z nas idealnych konsumentów.
Harmonia matką prawdziwego piękna
Uroda człowieka jest zawsze owocem równowagi między jego wnętrzem, które powinien pielęgnować każdego dnia, a wyglądem zewnętrznym – prawdziwa harmonia rodzi się, gdy ciało i dusza podają sobie ręce. Jeśli makijaż podkreśla to, co w nas wyjątkowe i piękne, jest on tylko kropką nad i naszego piękna i harmonii, które pochodzą z wnętrza. To samo dotyczy ubrań i biżuterii.
Linda Jarosch i o. Anselm Grün w swojej książce „Królowa i dzika kobieta” w ten sposób opisują królewskie cechy każdej kobiety:
Nie upiększa się, aby być podziwianą, lecz dlatego, że raduje się własnym pięknem, będącym źródłem blasku, którym obdarza innych. Emanuje pięknem i sprawia, że życie innych staje się piękniejsze. Uroda królowej nie zawsze odpowiada ideałom piękna, którymi chce nas omamić społeczeństwo. Prawdziwe piękno wypływa z harmonii. Jeśli kobieta żyje w zgodzie ze sobą, promieniuje pięknem.
Dbając o wygląd, możemy podkreślić swoje piękno i wyjątkowość
Z jednej strony mamy zatem tyranię ideałów piękna, które wymuszają nadmierne zaabsorbowanie własnym wyglądem i narcystyczne zapatrzenie w lustro, a z drugiej – dbałość o własny wygląd oraz harmonię duszy i ciała. Troszczenie się o wygląd, które nie zależy od wieku, płci, wagi czy koloru skóry, poprawia nasze samopoczucie i wzmacnia samoocenę.
Potrzeba dbania o siebie jest dla człowieka, a przede wszystkim dla kobiet, naturalna. Kobieta z natury lubi piękno, lubi gdy w domu panuje porządek, lubi przyozdobić stół pięknymi kwiatami. Dbanie o wygląd skłania nas do refleksji nad tym, co nas wyróżnia i co jest w nas piękne, aby tę wyjątkowość i piękno właściwie podkreślić.
Papież Franciszek powiedział, że makijaż nie jest niczym złym pod warunkiem, że nie próbujemy pod nim ukryć naszej prawdziwej twarzy. Dlatego ważne jest, abyśmy nie koncentrowali się wyłącznie na naszej powierzchowności, bowiem dobrze wiemy, że ciało przemija, a uroda fizyczna nie będzie nam potrzebna do zbawienia.
Czytaj także:
Nie bój się łagodności. Może być Twoją siłą
Czytaj także:
Im bardziej kogoś kochamy, tym bardziej staje się dla nas piękny
Czytaj także:
Mówisz córce, że jest piękna? To za mało!
Tekst pochodzi ze słoweńskiej edycji portalu Aleteia