Decyzja, którą podjęli jego rodzice, zmieniła spojrzenie na dawstwo narządów w Europie i nie tylko.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
7-letni Nicholas Green został zastrzelony 1 października 1994 roku, podczas rodzinnych wakacji w południowych Włoszech. Jego historia trafiła na nagłówki gazet w całym kraju.
Do szokującego morderstwa doszło na skutek… pomyłki. Złodzieje na autostradzie uznali samochód Greenów za należący do jubilera. Postrzelili chłopca w głowę, gdy razem z siostrą spał na tylnym siedzeniu. To zdarzenie momentalnie przykuło uwagę Włochów w całym kraju. Co najbardziej poruszyło ich serca i umysły? Niespotykana hojność rodziny, która zgodziła się na pobranie organów Nicholasa.
W ciągu kilku godzin od śmierci chłopca siedmioro Włochów – w tym czworo nastolatków – otrzymało jego rogówki, nerki, wątrobę, komórki wysepek trzustkowych i serce. Ta decyzja wprowadziła cały kraj w zdumienie – w tamtym czasie wskaźnik dawstwa organów we Włoszech był jednym z najniższych w Europie.
Czytaj także:
Jej córeczka umrze po narodzeniu. Postanowiła się nią… “podzielić”
„Być może nie zdają sobie sprawy, jak rzadki jest to gest w naszym kraju – w gazecie La Repubblica pisał wtedy Gregorio Botta. – Być może nie zdają sobie sprawy, że połowa włoskich dzieci z chorobami serca umiera w oczekiwaniu na przeszczep”.
Na skutek decyzji rodziny Greenow, dawstwo organów we Włoszech wzrosło ponad trzykrotnie, a szkoły podstawowe i budynki w całym kraju otrzymały imię Nicholasa. W tzw. „Efekcie Nicholasa” Greenowie całkowicie usunęli piętno nałożone na dawstwo narządów i pomogli tysiącom ludzi dostać szansę na drugie życie.
Niechęć Włochów do dawstwa utrzymywała się mimo przychylnego stanowiska Kościoła katolickiego. Papież Jan Paweł II w Evangelium Vitae napisał:
istnieje jeszcze heroizm dnia codziennego, na który składają się małe lub wielkie gesty bezinteresowności, umacniające autentyczną kulturę życia. Pośród tych gestów na szczególne uznanie zasługuje oddawanie organów, zgodnie z wymogami etyki, w celu ratowania zdrowia, a nawet życia chorym, pozbawionym niekiedy wszelkiej nadziei.
Dziś w Kalifornii stoi niezwykły pomnik, honorujący wszystkie dzieci, które ofiarowały innym dar życia. The Children’s Bell Tower, umieszczona przy Highway 1, to stalowa wieża, na której wisi 140 dzwonów. Według Atlas Obscura większość z nich została ufundowana przez włoskie szkoły, kościoły, załogi statków i kopalnie.
Imiona 7 Włochów, którzy otrzymali narządy i tkanki od małego chłopca, zostały wygrawerowane na największym dzwonie, wykonanym w odlewni Jana Pawła II. W ramach wdzięczności do Kalifornii przetransportowały go Italian Air Force.
Rodzina Greenów nie przestaje promować dawstwa organów. Reg Green jest autorem książki „The Nicholas Effect. A Boy’s Gift to the World”, która opowiada rodzinną historię tragedii przekutej w nadzieję. Jego druga książka, „The Gift That Heals”, opowiada historie 42 rodzin, które ofiarowały organy lub je otrzymały.
Green pisze, że dawstwo narządów jest dla każdego i przypomina ludziom, że to “właściwa rzecz do zrobienia”:
Otrzeźwiającym faktem jest to, że każdy z nas może potrzebować narządu lub tkanki, by ocalić swoje życie. Jedynie niewielki procent może ofiarować organy, dlatego każda decyzja jest tu kluczowa, ale praktycznie każdy – nawet chory czy stary – może ofiarować tkankę: skórę na pokrycie oparzeń, rogówkę, by przywrócić wzrok, kości na wyprostowanie kręgosłupów albo zapobiegnięcie amputacjom – i praktycznie każdy z nas może być dawcą. Wyniki przeszczepów wprawiają w osłupienie. Zdarza się, że nieczynny organ pobrany od osoby zmarłej nagle zaczyna pracować w innym, umierającym ciele – dla większości z nas wydaje się to mieć więcej wspólnego z science fiction niż zwyczajną medycyną.
Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia
Czytaj także:
Transhumanizm. Czy technologia zbawi świat?
Czytaj także:
Ten spot stał się hitem w sieci i zmienia spojrzenie na transplantologię