Według patriarchy chaldejskiego kościoła w Iraku, chrześcijanie powinni potraktować majowe wybory parlamentarne jako okazję do zmiany w kraju.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W klimacie przemocy i destabilizacji, jaki panuje w Iraku od blisko 15 lat, a zwłaszcza od 2014 roku i rządów tzw. państwa Islamskiego, te wybory są wyjątkową szansą. Okazją, by dać nadzieję Irakijczykom, którzy tyle wycierpieli. Przede wszystkim nadzieję, by wybrać polityków kompetentnych i bezinteresownych – przekonuje arcybiskup Sako.
Według chaldejskiego arcybiskupa istnieje jednak prawdziwa pokusa, by zbojkotować te wybory. Myśl w rodzaju: „a jaki to ma sens?”, która paraliżuje mających już dość cierpień Irakijczyków.
Ale to nie jest – podkreśla patriarcha – dobre wyjście. To byłby dowód słabości i zaniechania. Oddać głos w tych wyborach – wyjaśnia – to dla chrześcijan odpowiedzialność zarazem «moralna i narodowa», która może być początkiem prawdziwej pozytywnej zmiany dla kraju.
12 maja, jak co cztery lata Irakijczycy mają wybrać swoich reprezentantów do parlamentu. Obywatele wybiorą 328 deputowanych do „Rady Reprezentantów”. Oni z kolei zdecydują, kto będzie przyszłym prezydentem.
Uwaga będzie skupiona na Kurdystanie, regionie na północnym wschodzie kraju, któremu irakijska konstytucja przyznaje pewną autonomię. Wielu chrześcijan schroniło się tam przed masakrami i prześladowaniami ze strony islamistów. Szczególnie w okolicach miasta Erbil.
Czytaj także:
Mimo zwycięstwa nad ISIS, irakijscy chrześcijanie nadal walczą!
Główne wyzwanie dla chrześcijan
Odpowiedzialność – mówi arcybiskup – spoczywa oczywiście na wszystkich obywatelach, ale szczególnie na chrześcijanach. W obecnej sytuacji zwłaszcza oni powinni wziąć udział w wyborach. Prawo przyznaje im pięć miejsc deputowanych w parlamencie, jako dla mniejszości w kraju.
To o tyle ważne, że po masowych i wymuszonych ucieczkach z kraju chrześcijan zostało nie więcej niż 200 000. Ich obecność – fizyczna i polityczna – jest więc zagrożona.
Głosować dla uchodźców
Wielu uchodźców z Niniwy nadal przebywa w obozach. Oni na pewno nie będą mieli możliwości pójścia do urn. Tyle dzieci zostało sierotami i tyle kobiet wdowami. Trzeba zagłosować w ich imieniu – mówi arcybiskup Sako.
Bycie blisko tych, którzy są w potrzebie pozwala nieść im pomoc w znalezieniu domu, pracy albo szkoły dla ich dzieci.
Kościół chaldejski to kościół męczenników – podsumowuje patriarcha.
Męczeństwo jest częścią „naszej historii”. W tym cierpieniu tkwi jednak wiara w Boga i nadzieja tego ludu. Bo z jego bohaterstwa może pewnego dnia wyłonić się lepsze społeczeństwo.
Czytaj także:
Szef organizacji charytatywnej: „W Iraku niedługo może nie być chrześcijan”