Jej przygoda z tenisem zaczęła się trochę przypadkiem – kiedy tata dostał w prezencie rakietę. Lata treningów i niezwykły upór zaprowadziły ją na szczyt. Poznajcie Carycę Kortów – Marię Szarapową.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Maria Szarapowa, wielokrotna liderka prestiżowego rankingu WTA Tour, srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie, zwyciężczyni 36 turniejów singlowych i 3 deblowych, zdobywczyni Wielkiego Szlema, zwana Carycą Kortów. W 2016 r. trafiła na pierwsze strony gazet, kiedy poinformowała, że nie przeszła testów antydopingowych. W autobiografii „Niepowstrzymana” zdradza nie tylko kulisy afery dopingowej, ale także swoją inspirującą historię.
4-letnia Szarapowa i za duża rakieta do tenisa
Wszystko zaczęło się nieco przypadkiem, choć przypadków ponoć nie ma. Tata Marii, Jurij, dostał od brata rakietę tenisową. Szybko wkręcił się w ten sport, ale na robienie kariery było już za późno, więc prezent naturalnie przypadł do gustu córce, która wkrótce przestała się z przydużą rakietą rozstawać.
Jurij szybko dostrzegł w 4-latce prawdziwą pasję. I stanął przed niełatwą decyzją, która na zawsze odmieniła ich życie. Ruszyli z treningami tam, gdzie byli, czy w Niaganiu (rodzice Marii przenieśli się z białoruskiego Homla na Syberię, uciekając przed skutkami katastrofy w Czarnobylu). Początki nie były łatwe – mało kto dawał wiarę, że cztery lata to odpowiedni wiek na poważne treningi, udział w konkursach i tak dalej. Ale Jurij nie dawał za wygraną, a Maria wkrótce została dostrzeżona, i to nie przez byle kogo, bo przez samą Martinę Navratilovą, wielokrotną zwyciężczynię turniejów wielkoszlemowych.
Jurij i Jelena stanęli przed pytaniem – co dalej? Postawili wszystko na jedną kartę. Wiadomo było, że w Rosji ich córeczka światowej kariery nie zrobi, a Jurij od początku mierzył wysoko. Wiedział, że w tym kraju nie ma dla niej perspektyw, że nie będzie mogła uczyć się od najlepszych.
Amerykański sen i Polacy, którzy pomogli Marii
Choć nie mieli żadnych oszczędności i nie znali języka angielskiego, Jurij z Marią ruszyli w podróż życia – do Stanów Zjednoczonych. Osiedli na Florydzie, by zapisać Marię do słynnej akademii Nicka Bollettriego. Kiedy dziewczynka obudziła się pierwszego poranka w Miami, miała wrażenie, że trafiła do innego świata. Bo w istocie, to był zupełnie inny świat. Zagubionej (ale jakże odważnej!) dwójce w tym świecie pomogła się odnaleźć – tu ciekawostka dla polskich czytelników – para Polaków, którzy mówili po rosyjsku i zaoferowali ojcu i córce podwózkę, a także udzielili kilku cennych rad.
Zapytacie, co z mamą Marii? Jelena została w Rosji. Nie dostała wizy, nie było też pieniędzy na podróż kolejnej osoby. Matka dołączyła do męża i córki dwa lata później. „Czy byłam wystraszona? Czy tęskniłam za mamą, domem, własnym łóżkiem? Nie za bardzo. W tamtym momencie i przez długi później czas wszystko miało dla mnie znamiona przygody, bajki. Po prostu czekałam, co się wydarzy” – wspomina Maria.
A działo się wiele. Jedna prestiżowa akademia, w której rodziły się światowe gwiazdy tenisa, kolejna akademia, mordercze treningi, praktycznie bez przerw (może jedynie na naukę angielskiego) i kolejne zawody, na coraz wyższym szczeblu. Całe życie podporządkowane jednemu celowi – zrobieniu z Marii najlepszej tenisistki na świecie (bo Jurij od początku miał jasno wyznaczoną metę, o której otwarcie z Marią rozmawiał, a ona na to przystawała). „…poświęcił wszystko. Porzucił pracę, pożegnał się z emeryturą i tym, co zaplanował. Podporządkował się jednemu celowi: jego córka zostanie najlepszą tenisistką na świecie”.
Czytaj także:
Novak Djokovic: najpierw jestem chrześcijaninem, potem sportowcem
Szarapowa: U progu życia czułam się jak staruszka
Tak się wkrótce stało. Nie będę opisywać długiej, okupionej wyrzeczeniami drogi Marii na szczyt (sama ze szczegółami opowiada o tym w książce). Faktem jest, że upór i konsekwencja, zarówno Jurija, który był osobistym trenerem córki, jak i przede wszystkim Marii, zaprowadziły ją wysoko. Przynosząc wszystkie związane z tym profity, jak i… bolączki.
Miałam siedemnaście lat. Wychowywałam się w świecie tenisa, w zawodowym tourze dorosłam. Byłam u progu życia, a czułam się, jakbym miała ze sto lat – tyle zdążyło się już wydarzyć, przeżyłam tyle przygód, kryzysów, wzlotów i upadków, zwrotów fortuny (…). Dlatego dwudziestodziewięcioletnia zawodniczka może wyglądać na najstarszą osobę na świecie.
W „Niepowstrzymanej” wątek wypalenia powraca kilka razy. Maria doskonale zdaje sobie sprawę, że coś, czemu poświęciła życie, nie będzie trwało wiecznie. „Zawodowa sportsmenka naprawdę umiera dwukrotnie. Raz, na końcu swoich dni, jak każdy, ale także bliżej początku, kiedy traci jedyne życie, jakie znała” – pisze.
Cena? Brak męża, dzieci, życia…
Szarapowa zyskuje światową sławę. I nagle otwiera się przed nią wiele drzwi. Ale, jak można odnieść wrażenie, nie traci głowy. Nie chce stać się chodzącym banerem reklamowym, choć to też niełatwe.
Jak tu powiedzieć „nie”, kiedy przychylają ci nieba. W konsekwencji zostałabym świetnym akwizytorem, mistrzynią sprzedaży, słynną postacią w świecie korporacji.
Podpisuje tylko jeden kontrakt, z Motorolą (potem będzie jeszcze twarzą Nike). Bajońskie sumy, które pojawiają się na koncie skromnej, rosyjskiej dziewczyny, z początku ją onieśmielają. Nie rzuca się w wir luksusu, na który mogłaby sobie pozwolić, choć z czasem śmielej korzysta z rozwiązań, które ułatwiają życie. Maria też nie zachłystuje się swoimi sukcesami. Po każdym gorszym meczu drobiazgowo analizuje, co poszło nie tak. Doskonale wie, że raz na wozie, raz pod wozem.
Oczywiście, wszystko ma swoją cenę. W przypadku Marii jest to kompletny brak prywatnego życia, co za tym idzie – brak rodziny:
…pragnę partnera, który byłby równocześnie przyjacielem. Pragnę domu, dzieci, ale to pieśń przyszłości, tak dalekiej, że trudno ją sobie wyobrazić, bo moje życie to tylko zmieniające się ciągle miasta, to wielkie wzloty i bolesne upadki, a niewielu facetów zniesie bycie na drugim miejscu, za wydarzeniami na korcie.
Maria próbowała kilku związków, nawet z kimś, kto teoretycznie powinien ją rozumieć, czyli innym znanym tenisistą, ale nie wyszło…
Czytaj także:
Samotność sportowca
Szarapowa: Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz Mu o swoich planach
30. urodziny Szarapowa chciała obchodzić normalnie, nie w szatni podczas zawodów (bo tak akurat wypadały).
…miałam wiele planów. Wiecie, jak mówią: jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz Mu o swoich planach – wspomina.
To właśnie wkrótce potem wybuchła afera, która postawiła pod znakiem zapytania jej dalszą karierę.
W marcu 2016 Szarapowała przyznała, że nie przeszła oficjalnych testów antydopingowych. Okazało się, że bierze meldonium, które w styczniu 2016 roku trafiło na listę substancji zakazanych. Niedopatrzenie (bo nie sprawdziła aktualizacji listy). Nieporozumienie (bo Maria nie brała leku, by polepszyć wyniki, ale ze względu na wcześniejsze problemy zdrowotne). Została zawieszona na dwa lata, ale po kolejnych rozprawach karę zmniejszono do 15 miesięcy. W „Niepowstrzymanej” szczegółowo opisuje, co czuła.
To dobra lektura nie tylko dla fanów Marii czy sportu. To opowieść o pasji i o jej cenie. Opowieść o sukcesach i porażkach – może przede wszystkim o tych drugich i o tym, jak sobie radzić. To też opowieść o samotności, bo przecież sukcesy świętuje się zwykle w dużym gronie, a gorzki smak porażki przełyka samemu. Dla mnie, matki, to też pouczająca opowieść o tym, jaką cenę płacą dzieci rodziców, którzy mają ambitne plany na ich przyszłość…
*Maria Szarapowa, Niepowstrzymana, Marginesy 2018
Czytaj także:
Kamil Stoch: Bardzo Panu Bogu dziękuję za to, że tyle osiągnąłem