Utrata pracy, nierozsądna pożyczka na nowy telewizor, niedokładnie przeczytana umowa kredytowa – i można wpaść w długi ponad nasze finansowe możliwości.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Krajowy Rejestr Długów BIG ogłosił niedawno alarmujące informacje na temat długów Polaków. Najbardziej zadłużone są osoby w średnim wieku 35-59 lat. Łącznie mają one do oddania prawie 30 miliardów złotych. Średnio zalegają z płatnościami na kwotę 21,9 tys. zł.
Pożyczka na spłatę pożyczki
Magda czasem ma problemy z dodzwonieniem się do siostry, bo Paulina co chwilę zmienia numery telefonów i niekiedy zapomina ją o tym powiadomić. Robi to wtedy, kiedy zaczyna do niej dzwonić kolejna firma, w której wzięła pożyczkę. Paulina i jej mąż mają ponad sto tysięcy długów. Z tego powodu mieszkają w wynajętym mieszkaniu, pracują na czarno i nie mają kont w banku.
Kilkanaście lat temu mąż Pauliny stracił pracę. Mieli wtedy małego synka. Paulina wcześniej pracowała dorywczo, więc miała tylko niewielki zasiłek. Wzięli ze znanej firmy pożyczkowej dwa tysiące złotych. Minęło kilka tygodni, zanim mąż znalazł nowe zajęcie, a później – kolejny miesiąc, zanim dostał wypłatę. Znowu pożyczyli dwa tysiące.
Kiedy po jakimś czasie zobaczyli, ile im urosło z tych czterech tysięcy, przerazili się. I wzięli pożyczkę na spłatę pożyczki. Jak się okazało – również na bandycki procent. Później zaczęli pożyczać nawet na większy telewizor i konsolę do gier.
„Oni naprawdę nie są takimi złymi ludźmi. Nie są nawet aż tak niemądrzy, jak mogłoby się wydawać. Trochę nie doczytali, trochę nie pomyśleli, trochę dali się omamić przedstawicielce handlowej. I lawina ruszyła. Teraz chyba już machnęli ręką na swoje finanse” – mówi Magda. Gdyby chcieli spłacić całe swoje zadłużenie w rozsądnym czasie i na rozsądnych warunkach, musieliby zarabiać około 20 tysięcy miesięcznie. Dla nich to kwota z kosmosu.
Polacy ostrożni w zaciąganiu kredytów?
„Wbrew pozorom, Polacy są dużo ostrożniejsi w zaciąganiu kredytów niż mieszkańcy Europy zachodniej” – zauważa Marek Bosak, dyrektor ds. komunikacji firmy Vivus Finance. „Wskaźnik DTI (depts to income – długi do dochodów), który pokazuje, jaką część swojego miesięcznego dochodu wydaje statystyczny mieszkaniec kraju na spłatę rat, jest u nas jednym z niższych. Na szczęście”.
Trzeba też uwzględnić to, że w ostatnich latach w Polsce mocno poszły w górę płace. Za nimi poszedł wzrost konsumpcji i kwotowy wzrost kredytów, także kredytów hipotecznych.
Dwie raty do upadku
Ale to oczywiście nie znaczy, że Polacy nie mają problemów z długami. „Ktoś powiedział, że klasę średnią w Polsce dzielą od bezdomności dwie niespłacone raty kredytu hipotecznego” – zauważa Marek Bosak.
„Kiedy w Niemczech był kryzys, ludzie sprzedawali akcje albo nieruchomości. A Polsce mamy dom na kredyt, auto w leasingu i pracę w zagranicznej korporacji. Jeśli korporacja postanowi przenieść się do innego kraju i „frankowicz” straci pracę, zaczyna czasem mieć bardzo poważne problemy. I nie dostanie – jak na przykład pracownik tej samej korporacji we Francji – odprawy na 24 miesiące, tylko na trzy” – mówi Marek Bosak.
W Polsce nie ma tego, co nazywamy akumulacją kapitału, czyli „starych” majątków. Bardzo daje nam się we znaki zwłaszcza brak mieszkań, który jest jeszcze spadkiem po PRL.
Pożyczki na bardzo wysoki procent
Kolejny problem to działanie takich firm jak ta, w której zapożyczyła się rodzina Pauliny. Udzielają one pożyczek na bardzo wysoki procent, wykorzystując naiwność ludzi, którzy się znaleźli w trudnej sytuacji. Zdaniem Bosaka, ten problem jednak w dużej mierze rozwiązało 500+. Nieuczciwe firmy pożyczkowe mają duże spadki przychodów, a nawet kilka z nich się zamknęło.
Czasem też jesteśmy sami sobie winni. „W raporcie jednej z agend ONZ na temat świadomości finansowej obywateli Polska zajęła pierwsze miejsce w bardzo ciekawej kategorii – różnicy między deklarowanym a faktycznym poziomem wiedzy ekonomicznej. Za nami jest jakiś kraj afrykański” – podaje Bosak.
60% Polaków deklaruje, że ma wystarczającą wiedzę ekonomiczną, żeby odpowiedzialnie podejmować decyzje, ale po rozwiązaniu prostego testu ekonomicznego okazuje się, że tę wiedzę ma faktycznie 20%. Niestety, wiele osób uważa też, że nie musi czytać umów.
Czytaj także:
Bitcoin: nowe złoto czy wielkie oszustwo?
Czytaj także:
Jak rozwodzą się Polacy?
Czytaj także:
Czy my, Polacy, czujemy się samotni? Nowe badania CBOS
Czytaj także:
Dlaczego i jak często sięgamy po alkohol? Ciekawe badania