separateurCreated with Sketch.

Strażacy w habitach? Mają nawet 1000 interwencji rocznie [galeria]

STRAŻ POŻARNA W NIEPOKALANOWIE

Franciszkanie - strażacy w Niepokalanowie, czerwiec 1991.

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 04.05.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Z okazji wspomnienia św. Floriana, zwracamy uwagę na nietypową straż pożarną. Strażacy zakonni z OSP Niepokalanów jeszcze niedawno pożary gasili w habitach, ale obecnie nie może być o tym mowy.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Franciszkanie z Klasztoru Braci Mniejszych Konwentualnych w Niepokalanowie przystąpili w 1998 roku do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego i od tamtej pory mundury są dla nich całkowicie obowiązkowe. Na plecach widnieje napis “OSP Niepokalanów”, który stanowi jedyny wyróżnik.

Na co dzień modlą się i wykonują klasztorne zadania. Gdy tylko jednak w pobliżu wybuchnie pożar, rzucają wszystko i ruszają na pomoc.

Obecnie remiza w Niepokalanowie wygląda jak tysiące innych rozsianych po Polsce placówek tego typu. O duchowym charakterze przypomina choćby wiszący na ścianie portret o. Maksymiliana Kolbe.


KOBIETA W BIURZE
Czytaj także:
Jaka praca daje najwięcej satysfakcji? Sprawdziliśmy badania

 

Na akcje już w mundurach, nie habitach

Każdy z braci ma swój własny, przypisany mundur strażacki. Zanim bracia przystąpili do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, do pożarów wyjeżdżali w specjalnych, skróconych habitach, które budziły żywe zainteresowanie. Dziś nawiązuje do tego także herb na maskach wozów strażackich.

Bracia zapewniają, że ich praca nie różni się zupełnie od świeckich oddziałów OSP. Dysponują profesjonalnym sprzętem, mają wyposażenie medyczne z defibrylatorem, przeszli specjalistyczne szkolenie. Interweniują przy pożarach, wypadkach drogowych, żywiołach, utonięciach, ale wyjeżdżają również, by ratować koty uwięzione na drzewie.
Każdy z braci musi być w pełnej gotowości przez całą dobę. Od momentu alarmu ma 3 minuty na przebranie się z habitu w mundur. W nocy jest to z kolei 5 minut. To, co może ich odróżniać od świeckich odpowiedników to fakt, że gdy są w drodze do wezwania, dowódca intonuje modlitwę “Pod Twoją obronę” czy “Zdrowaś, Maryjo”. Po każdej zrealizowanej, udanej akcji dziękują za nią po powrocie.

 

Straż zakonna działa blisko 100 lat

Prezes OSP Niepokalanów br. Janusz Kulak w rozmowie z portalem “Warszawa. Nasze Miasto” opowiadał o okolicznościach powołania do życia straży zakonnej. O. Maksymilian w 1927 roku założył bardzo nowoczesny (jak na tamte czasy) klasztor oraz wydawnictwo religijne strukturą przypominające małą wioskę. Budynki były drewniane, kryte papą, stąd też ryzyko wybuchu pożaru było całkiem spore.

Św. Maksymilian Kolbe w rozmowie ze swoimi współbraćmi miał powiedzieć:

To, co otrzymujemy od ludzi, nie jest nasze, dlatego też musimy czuwać, aby się coś nie zniszczyło. Dobrze byłoby pomyśleć i stworzyć coś w rodzaju straży.

Choć o. Maksymilian wyjechał do Japonii, nie zrealizowawszy pomysłu, to w życie wcielili go jego “następcy” – wśród nich br. Salezy Mikołajczyk. I tak od 1931 roku w klasztorze działa wewnętrzna straż pożarna. 

Specyfika tej jednostki związana jest także z powołaniem zakonnym, ponieważ wszyscy należący do niej jesteśmy braćmi zakonnymi. Ochotnicza Straż Pożarna jest więc jedną z form apostolstwa oraz wypełnienia przykazania miłości bliźniego – czytamy na niepokolanow.pl

Na początku zakonnicy gasili pożary wewnątrzklasztorne. Z czasem zaczęli jeździć do okolicznych wsi i miasteczek. Tak funkcjonuje to po dziś dzień.



Czytaj także:
Ratownik do zadań specjalnych

Źródło: Niepokalanow.pl, NaszeMiasto.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.