Często posługujemy się tymi słowami zamiennie. Jednak „wakacje” i „urlop” to nie to samo. Na czym polega różnica i dlaczego to bardzo ważne?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jadę na urlop
Tak mi się przynajmniej wydawało. Historia miała miejsce parę lat temu na śniadaniu Towarzystwa Biznesowego Warszawskiego. Rozmawiałem z Pawłem, jak to w kuluarach, o różnych sprawach. Zeszło na plany wakacyjne. W pewnej chwili do rozmowy włączył się Piotr. Dialog wyglądał mniej więcej tak:
Paweł: Jakieś morze w tym roku?
Ja: Tak, jasne, za tydzień jadę na urlop. Do Ustki, jak co roku.
Paweł: Fajnie, bardzo dobrze.
Piotr: Bardzo przepraszam, że się wtrącam, ale mam bardzo ważną uwagę nazewniczą.
Ja: Oooo, dawaj Piotrze.
Piotr: Otóż, nie jedziesz Maćku na żaden urlop, tylko na wakacje.
Ja: Dlaczego?
Piotr: Bo urlop trzeba wziąć, ktoś musi go przyznać, więc na urlopy jeżdżą niewolnicy, a ludzie wolni jeżdżą na wakacje.
Wtedy zrozumiałem, że jadę jednak na wakacje.
Co z tego wynika?
Nie, wcale nie trzeba być przedsiębiorcą, żeby jeździć na wakacje. Nie forma działania jest tu decydująca, ale stan umysłu. Stan umysłu?! Tak, jak najbardziej.
Moim zdaniem to, czy bierze się urlop, czy jedzie na wakacje, zależy od tego, czy jesteśmy wolni wewnętrznie. A człowiek wolny to ktoś, kto ma poczucie i nawyk decydowania o sobie oraz zabiegania o swoje interesy.
Dlatego można być wolnym pracownikiem najemnym. Jeśli tylko mamy świadomość tego, że wypoczynek należy nam się nie na mocy jakichś umów czy ustaw, ale przede wszystkim dlatego, że aby dobrze pracować, trzeba mieć jednak pewne poczucie wypoczęcia. Nawet w zakonach zamkniętych jest codziennie rekreacja, a co jakiś czas rekolekcje.
I w drugą stronę – można być niewolnikiem, będąc właścicielem mnóstwa firm. Bo czy człowiek, który nie musi pracować nad niczym, ale swoją wolność oddaje pracownikom, wspólnikom, akcjonariuszom albo klientom, jest wolny?
Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne?
Być może jednak łatwiej jest popaść w mentalną niewolę, gdy jest się pracownikiem najemnym, szczególnie w sytuacji, gdy przełożeni nie widzą sensu w rozbudowywaniu naszej niezależności i dojrzałości.
Podobnie jak według Ewangelii łatwiej jest bogatemu stać się wyznawcą mamony niż biednemu. Nawiasem mówiąc, ta figura o uchu igielnym, do której nawiązuję, opiera się na tym samym założeniu.
Pan Jezus mówi o tym, że “łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego”.
Szybko nasuwa się interpretacja, że bogaty nie jest w stanie się zbawić, bo przecież zwierzę nie przejdzie przez ucho igły. Problem w tym, że – jak dowodzą egzegeci – w figurze o uchu igielnym prawdopodobnie chodzi o jedną z bram w Jerozolimie. Była bardzo wąska i dlatego nazywano ją uchem igielnym.
Czytaj także:
Zbawienie. Czy da się zaplanować drogę do celu, a potem zrealizować plan?
Jeśli ten trop jest słuszny, powinniśmy zmienić interpretację w kierunku takim, że bogatemu po prostu jest trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Jeśli tak, musimy dowiedzieć się, od czego to zależy.
Wskazówkę mamy gdzie indziej – tam, gdzie mowa jest o tym, że nie można służyć Bogu i mamonie równocześnie. Jeśli ktoś służy swojemu majątkowi tak, jak trzeba służyć Bogu, to faktycznie ciężko u niego o zbawienie.
Jednak bardzo podobnie ma ten, kto swojemu przyrodzeniu służy jak Bogu albo deifikował swój brzuch i służy mu uniżenie. W każdym z tych przypadków mamy do czynienia z jednym i tym samym zjawiskiem – nieuporządkowanym przywiązaniem. Kto czytał trochę katolickiej klasyki, ten pojęcie zna. Kto nie – musi doczytać.
Ostatecznie więc wracamy do ludzkiego serca i jego przywiązań. Podobnie rzecz się ma w kwestii urlopu i wakacji. To, czy jesteś człowiekiem wolnym, czy też niewolnikiem, zależy od tego, jaką masz wizję siebie i na co się godzisz.
PS Niebawem jadę na wakacje. Dokąd? Oczywiście do Ustki. Dlaczego właśnie tam? O tym opowiem innym razem.
Czytaj także:
Myślisz, że “dzieci kosztują”? Jest na to niezawodny sposób
Czytaj także:
Sekretny sposób na bycie fajnym ojcem