separateurCreated with Sketch.

Czego zakup wyprawki szkolnej nauczył mnie o… Bogu

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Oddajemy, co dostaliśmy. Ktoś jednak musiał dać pierwszy. Dlatego też dużo trudniej być ciepłym rodzicem, jeśli samemu nie ogrzało się w rodzinnym domu. Trudność nie oznacza jednak, że jest to niemożliwe.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Idzie jesień

Lato było piękne tego roku. Myślałam o tym, siedząc na tarasie drewnianego domu, podczas uroczego zachodu słońca nad jeziorem. Niby wciąż były wakacje, ale po jednej z sierpniowych burz nadeszła zmiana. Trudno powiedzieć, co konkretnie się zmieniło, coś nieuchwytnego. Chłód w powietrzu, kolor liści, szybszy zmrok – po prostu z dnia na dzień można już było poczuć, że zbliża się jesień. 

Idą zmiany

Razem z nią nadchodzą duże zmiany w naszym życiu. Powrót do pracy, a także po raz pierwszy w naszej rodzinie – rok szkolny. Już nie mogłam się doczekać na kompletowanie wyprawki! Nie lubię chodzić po sklepach, ale szkolna wyprawka niesie ze sobą unikalny ładunek sentymentalny! Mimo to nie sądziłam, że zakup przyborów szkolnych okaże się dla mnie przeżyciem nieco… mistycznym! A zaczęło się ponad dwadzieścia lat temu.

Zapach nowości

Musiały to być naprawdę silne emocje, skoro wciąż tak żywo je pamiętam. Razem z mamą i bratem, jak co roku w jeden z sierpniowych weekendów, jeździliśmy do hurtowni. Tam wśród tysiąca półek i regałów wybieraliśmy sobie zeszyty. Jeszcze jakieś kredki, mazaki, blok.

Pamiętam to wspaniałe uczucie dumy i sprawczości, że mogę wybrać kolor okładki. Pamiętam nawet zapach czystych zeszytów i nowego plecaka. Rozmowy z mamą, która coś doradziła, ale ostateczną decyzję pozostawiała mi. Niby proste zakupy, ale były dla mnie ogromną przyjemnością. Wpłynęły na to, że polubiłam powrót z wakacji i początek roku szkolnego. 

Przyjemność dawania

Wspomnienia ożyły, gdy stanęłam przed półką z przyborami szkolnymi, a u mego boku stała moja córka. Wybierała kolejne produkty z listy, od czasu do czasu pytając mnie o radę. Wychodząc z szerokim uśmiechem na twarzy, westchnęła: „Jak wspaniale móc o czymś samemu zdecydować!”.

Ta scena i to wspomnienie zlały się w jedno. Odczuwałam głęboką radość i wzruszenie. Jak cudownie jest móc jej to dać, jaką radością jest sprawienie przyjemności własnemu dziecku! Oto jestem kontynuacją, elementem w długim łańcuchu pokoleń. Widzę w niej samą siebie sprzed lat, swoją dziecięcą radość w uśmiechu i oczach rozemocjonowanej córki. Czy za kolejne 30 lat ona także będzie tu stała i uśmiechała się do swojego dziecka?

Na kredyt

Rodzimy się na kredyt. Nie mając nic, domagamy się wszystkiego. Cały świat dziecka nastawiony jest na branie. I dobrze, jak inaczej miałoby przeżyć? Oczywiście, to nie jest tak, że rodzic nie zyskuje. Jego dawanie nie jest jednak nastawione na zysk. Jest bezinteresowne, hojne i dla dziecka zupełnie oczywiste i należne.

Bez zbędnych skrupułów już od chwili poczęcia “bierzemy” sobie mamę na dom. Anektując dosłownie ją całą. Jej ciało, zdrowie, uwagę, sen, czas. Z biegiem czasu potrzeby się zmieniają. Bierzemy w inny sposób – edukację, sposób rozwiązywania konfliktów, wyjazdy wakacyjne, wsparcie finansowe i duchowe. Jednak jest tego coraz mniej i mniej, aż w końcu przestajemy brać. Czy to znaczy, że zaczynamy spłacać dług? W pewnym sensie tak. Odwiedzając, robiąc zakupy, pamiętając o urodzinach. Może dbając o grób rodzica. Tego kredytu wdzięczności nie sposób jednak spłacić w ten sposób.

Sztafeta pokoleń

Spłacamy go inaczej. Rozmieniając się na drobne, gdy to nam rodzi się dziecko. Dając kredyt bez pokrycia następnym kredytobiorcom – dając siebie swoim własnym dzieciom. Bierzemy udział w sztafecie pokoleń, sztafecie miłości. Oddajemy, co dostaliśmy. Ktoś jednak musiał dać pierwszy. Dlatego też dużo trudniej być ciepłym rodzicem, jeśli samemu nie ogrzało się w rodzinnym domu. Trudność nie oznacza jednak, że jest to niemożliwe. Źródłem każdej sztafety miłości jest Bóg – zawsze można wziąć bezpośrednio od Niego.


CHŁOPIEC SCHOWANY W SZAFIE
Czytaj także:
Balet, języki, gra na skrzypcach. Witajcie w koszmarnym świecie korpo-dzieciństwa


MATKA BAWI SIĘ Z DZIECKIEM
Czytaj także:
11 sposobów, jak możesz okazać miłość swojemu dziecku



Czytaj także:
Ojciec jest niezbędny przy wychowywaniu dziecka. To potwierdzone naukowo!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.