separateurCreated with Sketch.

Rozwody spowodowane popularną grą sieciową? Weryfikujemy doniesienia

GRA FORTNITE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Czy granie w jakąkolwiek grę zagraża naszemu związkowi? A może wcale nie o gry tutaj chodzi?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Rozwody przez grę?

Jak poinformował we wrześniu brytyjski serwis Divorce Online, popularna gra komputerowa “Fortnite” jest częstą przyczyną rozwodów w Wielkiej Brytanii. Z danych przedstawionych przez portal wynika, że aż 200 wniosków o rozwód zgłoszonych firmie od początku roku 2018 zawierało informację, że przyczyną rozpadu pożycia małżeńskiego było uzależnienie partnera od gier online.

W skali spraw, jakimi zajmuje się Divorce Online to około 5% wniosków rozwodowych. Raport nie uwzględnił w dodatku jej klientów z USA i innych państw, dlatego można przypuszczać, że skala problemu jest większa. Tym bardziej, że “Fortnite” przekroczyła już pułap 125 milionów użytkowników na całym świecie.

Producent gry, firma Epic Games, uznała konkluzje publikowane przez Divorce Online za jawną niesprawiedliwość. W oświadczeniu polskiego dystrybutora zwrócono uwagę, że “Fortnite” nie była jedyną wskazywaną jako przyczyna pozwów rozwodowych grą, a jednak tylko ją wymieniono z nazwy. Wśród dwustu pozwów nie wiadomo zatem, ile rzeczywiście wywołała Fortnite.

 

Uzależnienie od grania

Faktem jest jednak, że problem uzależnienia od gier sieciowych istnieje i rodzi poważne konsekwencje. Jak każde uzależnienie bowiem charakteryzuje się okresowym lub stałym przymusem do wykonywania danej czynności lub zażywania określonej substancji. A to bezpośrednio zagraża bliskim relacjom, stabilności finansowej czy życiu zawodowemu.

Gry sieciowe są w pewnym sensie o tyle bardziej niebezpieczne od komputerowych, że wymagają stałego połączenia z internetem, a w ich fabułę może być zaangażowanych jednocześnie mnóstwo realnych osób. Tym samym każde odejście od ekranu rodzi ryzyko przegapienia jakiegoś istotnego wydarzenia – gracz zaczyna funkcjonować równolegle w wirtualnej rzeczywistości, która dostarczając odpowiednich wrażeń emocjonalnych, potrafi stać się dla niego ważniejsza niż ta prawdziwa.

Grający, który logował się początkowo jedynie dla relaksu czy rozrywki, zaczyna stopniowo czuć się odpowiedzialny za swoje poczynania w grze tak bardzo, że realne cele stają się dla niego mniej ważne. Dla gry potrafi redukować czas przeznaczony na sen, pracę czy kontakty z bliskimi.

Zainteresowania, które wcześniej miał, krok po kroku tracą na wartości. W końcu granice między światem wirtualnym a realnym zacierają się, żeby całkowicie zamienić się miejscami. Uzależniony, mimo że często widzi, jak destrukcyjny wpływ ma na niego dane działanie, nie potrafi z własnej woli go ograniczyć. Często przy odstawianiu uzależniającej czynności doświadcza identycznego zespołu abstynencji, co w przypadku innych, bardziej znanych uzależnień.

Życie z uzależnionym od gier niewiele różni się więc od życia z alkoholikiem, seksoholikiem, narkomanem czy hazardzistą. A każdy nałóg – nieleczony – będzie destrukcyjnie działał na związek.

Czy serwis Divorce One słusznie przestrzega nas przed jedną konkretną grą? Trudno ocenić. Warto jednak dokładnie obserwować się w kontakcie nie tylko z grami, ale i wieloma innymi rzeczami, którym lubimy poświęcać czas. Uzależnienia behawioralne mają szalenie szerokie spektrum i mimo że bywają niedoceniane na tle swoich popularniejszych kolegów, potrafią siać spustoszenie całkiem porównywalnych rozmiarów.


CZY WARTO PRÓBOWAĆ WSZYSTKIEGO
Czytaj także:
Wszystkiego warto w życiu spróbować – czy aby na pewno?


POKŁÓCONA PARA W ŁÓŻKU
Czytaj także:
Jak oglądanie pornografii wpływa na małżeństwo? [wywiad z terapeutą]



Czytaj także:
Problemem nie jest alkohol, tylko ból. Piłem, bo cierpiałem

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!