Jak uniknąć nudy i odkryć piękno liturgii mszy świętej? Co zrobić, kiedy jest ona celebrowana w sposób niedbały? Po co są przepisy liturgiczne? Do głębszego uczestnictwa w misterium wprowadza nas o. Mateusz Maria od Krzyża, karmelita bosy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dorota Szumotalska: Co to jest liturgia?
O. Mateusz Maria od Krzyża OCD*: Liturgia, patrząc na źródłosłów, jest to dzieło ludu. Ważne jednak, aby mieć świadomość tego, dla kogo ma być to dzieło. Dla Boga. Z jednej strony jest to dzieło człowieka skierowane ku Bogu, które ma na celu oddanie chwały Bogu, z drugiej strony sama liturgia jest dziełem Boga.
Czytaj także:
Zaskoczenie na Synodzie: młodzi proszą o lepszą liturgię w kościołach
Liturgia zazwyczaj kojarzy nam się z mszą świętą. A jednak liturgia eucharystyczna to nie wszystko.
Liturgią jest nie tylko msza święta. Chociaż jest ona określona przez Sobór Watykański II szczytem i źródłem życia duchowego. Wszystko wypływa z Eucharystii i zmierza do Eucharystii. Ale liturgią jest także każdy sakrament, a także brewiarz – Liturgia Godzin, oficjalna modlitwa Kościoła. Liturgią będą również różnego rodzaju nabożeństwa w Kościele, np. procesje, wystawienie Najświętszego Sakramentu, które mają swój określony ryt.
Warto pamiętać, że liturgia nie powinna nigdy być oddzielona od Kościoła. Łacińskie słowo ecclesia oznacza zwołanie ludu. Mamy gromadzić się na wspólnej modlitwie jak pierwsi Apostołowie z Maryją w Wieczerniku.
Nie zawsze jednak mamy możliwość odmawiania brewiarza we wspólnocie. Czy nadal jest to liturgia?
Tak, to też jest liturgia. Liturgią są sprawowane uroczyście godziny brewiarzowe w opactwie w Triors, gdzie misi korzystają z bogactwa chorału gregoriańskiego, tak samo jak brewiarz odmawiany o siódmej rano przez księdza siedzącego w piżamie na fotelu. Jedno i drugie jest dziełem ludu Bożego i dziełem Boga.
Każda liturgia jest uporządkowana według konkretnych reguł. Także msza święta jest obwarowana wieloma przepisami. Czy ich przestrzeganie naprawdę jest tak ważne?
Znamy starożytną zasadę Ojców Kościoła: Lex orandi, lex credendi, lex vivendi – Prawo modlitwy, prawem wiary, prawem życia. Jak się modlisz, tak wierzysz. Jak wierzysz, tak żyjesz. Modlitwa jest czynnością powtarzalną, a Kościół chce mieć pewność, że modlitwa nie jest skażona żadną herezją, żadnym błędem. Bo jeżeli człowiek będzie się w taki sposób modlił, to będzie tak wierzył, a wiara wpływa na konkretne życie.
Kościół po to troszczy się o to, żeby liturgia była poprawna, żeby nie było ryzyka, że ludzie zaczną źle wierzyć, a przez to źle żyć. I te wszystkie zasady nie są po to, aby pogwałcić naszą spontaniczność, tylko po to, żeby uchronić nas przed błędem.
Poza tym, jest też stara monastyczna zasada, która mówi, że człowiek wkorzenia się przez powtarzanie. Poprzez powtarzanie te wszystkie treści wchodzą w nas coraz głębiej, zaczynamy coraz mocniej w nie wierzyć, a to wychodzi w naszym życiu.
Trzymanie się reguł i rytu jest pewnym wyrazem miłości do Kościoła. Bo jestem posłuszny. Pewien starszy ojciec powtarzał mi – Czerwone czyń, czarne czytaj. Tam nie ma miejsca na samowolę. Jestem tylko szafarzem. Jestem kimś, kto w imieniu Kościoła ma dać ludziom czystą liturgię.
Ryt dla mnie jest czymś przepięknym, bo mnie chroni, bo mogę się za rytem schować. Mogę się skryć po to, żeby Kościół mógł się modlić. To wyraża także ubiór kapłana. Jest on tak otulony, tak ubrany, że wystaje tylko głowa i dłonie. Dwie rzeczy, które są potrzebne do tego, żeby odprawić liturgię. Żeby wziął chleb w swoje ręce, żeby przez usta wypowiedzieć słowa konsekracji.
Czytaj także:
Msza święta krok po kroku. Obrazowo i w skrócie tłumaczymy jej części
Dzięki powtarzalności wiemy, co będzie się działo na mszy świętej. Ale może ona sprawić, że łatwiej wpadniemy w rozproszenia i bezmyślnie przestoimy całą liturgię. Jak się tego ustrzec?
Żyjemy w czasach, gdzie mamy łatwy dostęp do wielu pomocy. Książki, czytania mszalne, a nawet oracje (modlitwy z mszy świętej) możemy przeczytać wcześniej. Mimo że każda msza jest ta sama, to nigdy nie jest taka sama. Jest pewien szkielet, który jest powtarzalny, ale czytania i oracje się zmieniają. Różnorodność tekstów wyczula nas na to, że jesteśmy uważniejsi na mszy świętej.
Ważne jest zrozumienie, czym jest msza święta. Jeżeli przeakcentujemy spotkanie wspólnoty Ludu Bożego, wtedy grozi nam nuda. Człowiek po jakimś czasie nudzi się sobą. To co mnie zachwyca w dziełach mistyków i całej tradycji Kościoła, to to, że Kościół nieustannie pokazywał, że w Eucharystii dokonuje się misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Moment mszy świętej to jest moment Kalwarii. To jest moment, kiedy Chrystus umiera za nas i moment, kiedy też powstaje z martwych.
Nie ma potrzeby skupiania się na sobie. Bóg jest godzien chwały. W momencie, kiedy zaczynamy się skupiać na Bogu, na Jego dziele, na tym, co się realnie wydarza na mszy świętej, wtedy aspekt mojego „ja” jest drugorzędny. Największy egoista zakochany w samym sobie, prędzej czy później rozczaruje się samym sobą.
Problem ze skupieniem pojawia się także wtedy, kiedy msza święta odprawiana jest w pośpiechu lub niedbale. Jak sobie z tym radzić?
Pierwsza rzecz to odpowiedzialność. Dzisiaj mówi się o roli świeckich w Kościele i ja często uczę ludzi samoobrony przed księżmi. Wierni nie powinni bać się zwracać księdzu uwagę, prosić i wyrażać swoje pragnienia.
Pewnego razu usłyszałem: My mamy dość profanum w tym świecie, żeby jeszcze doświadczać profanum przy ołtarzu. Kiedy przychodzę do ołtarza, to chcę doświadczyć sacrum, bo jestem głodna tego sacrum.
Każdy pragnie tego piękna doświadczyć. Nie chodzi o osądzanie księży, ale chodzi o to, że jeśli jesteśmy wspólnotą Ludu Bożego, to mamy odpowiedzialność, żeby zwracać im uwagę.
Jesteśmy również zachęceni do tego, żeby pogłębiać naszą świadomość tego, czym jest liturgia, czym jest Eucharystia, w momencie, kiedy znajdę się w spartańskich warunkach liturgicznych, to nie stracę istoty, przeżyję w sobie to misterium.
W jaki sposób wierni mogą zaangażować się w liturgię?
Dobre jest zaangażowanie wiernych w liturgię. Trzeba mieć jednak świadomość, że każde zadanie w liturgii jest służebne. Dlatego mamy służbę liturgiczną. Sama nazwa wskazuje, że jest to służba ludowi Bożemu w przeżywaniu Dzieła Boga.
Jeżeli kapłan potrzebuje do pięknej liturgii kadzidła, krzyża, świec, to potrzebuje również konkretnych rąk, które wezmą, poniosą, przyniosą, usłużą. I robię to nie dlatego, żeby poradzić sobie z własną nudą, tylko robię to dlatego, że Bóg jest tego godzien. Robię to dla Boga samego. Oddam Bogu chwałę poprzez tworzenie pięknej liturgii.
*O. Mateusz Maria od Krzyża, karmelita bosy, patrolog, duszpasterz akademicki, opiekun duchowy Stowarzyszenia Laudem Gloriae, zaangażowany w Karmelitański Ośrodek Liturgii i Modlitwy. Śpiewa chorał. Prowadzi bloga (frmateuszocd.wordpress.com). Obecnie mieszka we Wrocławiu.
Czytaj także:
Jak ze śpiewu, gestów i postawy uczynić modlitwę? Warsztaty liturgiczne Ars Celebrandi