Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Courtney, młoda mama, wybrała się do restauracji z półtoraroczną córką. Dziewczynka szybko zaczęła marudzić i głośno płakać, więc kobieta, nie chcąc przeszkadzać innym gościom, poprosiła o zapakowanie jedzenia na wynos. Kelnerka nie zgodziła się jednak na takie rozwiązanie…
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zrezygnowana Courtney planowała dokończyć posiłek w samochodzie, mając nadzieję, że w ten sposób krzyki jej dziecka nie będą irytować nikogo poza nią samą. Nie wiedziała jednak, że ktoś okaże jej więcej empatii i zrozumienia niż ona samej sobie.
Usiądź i zjedz spokojnie
Kiedy poprosiła kelnerkę o pudełko, do którego mogłaby zapakować jedzenie, 22-letnia Nanni odmówiła i zaproponowała coś, czego Courtney się nie spodziewała. Kazała jej spokojnie usiąść, skończyć posiłek i zapewniła, że sama nakarmi dziewczynkę, choć jej czas pracy już minął. Na zachętę przyniosła małej lody w polewie karmelowej.
Courtney nie potrafiła znaleźć słów podziękowania. Kiedy dziecko zaczynało płakać w miejscu publicznym, zazwyczaj czuła wstyd i miała wrażenie, że wszyscy patrzą na nią z potępieniem, jak na matkę, która nie umie sobie poradzić i burzy ich spokój. Nagle ktoś okazał jej po prostu bezinteresowną życzliwość, wykonał prosty gest, który w tej chwili znaczył tak wiele.
„Dziękuję za dzisiejszy wieczór”
Po powrocie do domu miała w końcu czas, żeby zebrać myśli. Zdecydowała podzielić się tą historią na Facebooku, a jej post został udostępniony setki razy. Internauci zachwycali się postawą kelnerki i opowiadali o swoich doświadczeniach z małymi dziećmi w miejscach publicznych.
„Dziewczyno, nie masz pojęcia, jak jestem ci wdzięczna za dzisiejszy wieczór. Naprawdę cię podziwiam. Nie tylko dlatego, że poświęciłaś swój czas, żeby nakarmić mojego malucha i pozwolić mi na zjedzenie w spokoju, ale dlatego, że jesteś tak silna. Wiem, że twoja mama patrzy na ciebie z nieba z największym uśmiechem i jest niesamowicie dumna z tego, jaką jesteś kobietą” – napisała Courtney.
Małe dzieci zachowują się jak… małe dzieci
Mama Nanni zmarła na raka dwa lata temu, jej tato nigdy nie uczestniczył w życiu swojej córki. „Jestem zwykłą studentką, która stara się jakoś związać koniec z końcem, pracując jako kelnerka” – mówi. Cieszy się, że mogła przy okazji poznać rodzinę Courtney i zapewnia, że są naprawdę fantastycznymi ludźmi.
Jest pozytywnie zaskoczona reakcjami na to, co zrobiła. „Po prostu nie chciałam, żeby Courtney wyszła. Małe dzieci są małymi dziećmi i dlatego zachowują się jak małe dzieci” – tłumaczy. Sama ma trzyletnią siostrzenicę, którą często się zajmuje, więc wie, o czym mówi.
Proste gesty
To nie musi być restauracja i nakarmienie dziecka, ale może być na przykład tramwaj i wpuszczenie malucha na miejsce bliżej okna, zagadanie go, zamiast krzywienia się, że niechcący kopie nas machając radośnie nogami. To może być kolejka w sklepie, w której przepuścimy mamę z uciekającym brzdącem albo poczekalnia, w której zagramy z dzieckiem w „a kuku!”.
Żadna z tych sytuacji nie wymaga od nas bohaterstwa, ale w każdej z nich możemy przekazać zmęczonej mamie prosty komunikat: „Dobrze, że jesteście, jestem z wami”.
Czytaj także:
Okazały czułość. Uratowały płaczącą mamę w ciąży i jej synka
Czytaj także:
Jak rozbroić histerię dziecka za pomocą jednego pytania?