Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Courtney, młoda mama, wybrała się do restauracji z półtoraroczną córką. Dziewczynka szybko zaczęła marudzić i głośno płakać, więc kobieta, nie chcąc przeszkadzać innym gościom, poprosiła o zapakowanie jedzenia na wynos. Kelnerka nie zgodziła się jednak na takie rozwiązanie…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zrezygnowana Courtney planowała dokończyć posiłek w samochodzie, mając nadzieję, że w ten sposób krzyki jej dziecka nie będą irytować nikogo poza nią samą. Nie wiedziała jednak, że ktoś okaże jej więcej empatii i zrozumienia niż ona samej sobie.
Usiądź i zjedz spokojnie
Kiedy poprosiła kelnerkę o pudełko, do którego mogłaby zapakować jedzenie, 22-letnia Nanni odmówiła i zaproponowała coś, czego Courtney się nie spodziewała. Kazała jej spokojnie usiąść, skończyć posiłek i zapewniła, że sama nakarmi dziewczynkę, choć jej czas pracy już minął. Na zachętę przyniosła małej lody w polewie karmelowej.
Courtney nie potrafiła znaleźć słów podziękowania. Kiedy dziecko zaczynało płakać w miejscu publicznym, zazwyczaj czuła wstyd i miała wrażenie, że wszyscy patrzą na nią z potępieniem, jak na matkę, która nie umie sobie poradzić i burzy ich spokój. Nagle ktoś okazał jej po prostu bezinteresowną życzliwość, wykonał prosty gest, który w tej chwili znaczył tak wiele.
„Dziękuję za dzisiejszy wieczór”
Po powrocie do domu miała w końcu czas, żeby zebrać myśli. Zdecydowała podzielić się tą historią na Facebooku, a jej post został udostępniony setki razy. Internauci zachwycali się postawą kelnerki i opowiadali o swoich doświadczeniach z małymi dziećmi w miejscach publicznych.
„Dziewczyno, nie masz pojęcia, jak jestem ci wdzięczna za dzisiejszy wieczór. Naprawdę cię podziwiam. Nie tylko dlatego, że poświęciłaś swój czas, żeby nakarmić mojego malucha i pozwolić mi na zjedzenie w spokoju, ale dlatego, że jesteś tak silna. Wiem, że twoja mama patrzy na ciebie z nieba z największym uśmiechem i jest niesamowicie dumna z tego, jaką jesteś kobietą” – napisała Courtney.
Małe dzieci zachowują się jak… małe dzieci
Mama Nanni zmarła na raka dwa lata temu, jej tato nigdy nie uczestniczył w życiu swojej córki. „Jestem zwykłą studentką, która stara się jakoś związać koniec z końcem, pracując jako kelnerka” – mówi. Cieszy się, że mogła przy okazji poznać rodzinę Courtney i zapewnia, że są naprawdę fantastycznymi ludźmi.
Jest pozytywnie zaskoczona reakcjami na to, co zrobiła. „Po prostu nie chciałam, żeby Courtney wyszła. Małe dzieci są małymi dziećmi i dlatego zachowują się jak małe dzieci” – tłumaczy. Sama ma trzyletnią siostrzenicę, którą często się zajmuje, więc wie, o czym mówi.
Proste gesty
To nie musi być restauracja i nakarmienie dziecka, ale może być na przykład tramwaj i wpuszczenie malucha na miejsce bliżej okna, zagadanie go, zamiast krzywienia się, że niechcący kopie nas machając radośnie nogami. To może być kolejka w sklepie, w której przepuścimy mamę z uciekającym brzdącem albo poczekalnia, w której zagramy z dzieckiem w „a kuku!”.
Żadna z tych sytuacji nie wymaga od nas bohaterstwa, ale w każdej z nich możemy przekazać zmęczonej mamie prosty komunikat: „Dobrze, że jesteście, jestem z wami”.
Czytaj także:
Okazały czułość. Uratowały płaczącą mamę w ciąży i jej synka
Czytaj także:
Jak rozbroić histerię dziecka za pomocą jednego pytania?