„Przyjaciół” krytykowano ostatnio za homofobię. A przecież w serialu pojawia się promocja związków homoseksualnych czy rodzin patchworkowych. „Friends” na tapet biorą nasi autorzy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Krzysztof Gędłek: Przyjaciele… – wiem, że ich uwielbiasz.
Dominika Frydrych: Pierwszy maraton wszystkich sezonów zaliczyłam w liceum. Straciłam już rachubę, ile razy go oglądałam.
K.G.: Serial tak popularny, a w gruncie rzeczy – taki prosty. Grupa sześciu przyjaciół przeżywa życiowe perypetie, wchodząc w dorosłe życie.
D.F.: Dla mnie kluczowy jest scenariusz, lekkość frazy…
K.G.: …błyskotliwość i świetny humor sytuacyjny…
„Przyjaciele” – dziś taki serial byłby szczytem naiwności…
D.F.: Tak! Chociaż nie brak też krytycznych głosów. Gdyby nie najntisowa nostalgia i to, że wszyscy kochamy Przyjaciół, dziś można serialowi wiele zarzucić. Mieszkania się posiada, prace znajdują się same… Gdyby coś takiego powstało dziś, po kryzysie i po takim serialu jak Girls, nie miałoby szans, szczyt naiwności.
K.G.: Wyidealizowany świat Przyjaciół związany jest z jego amerykańskością, gdzie istnieje mit, że każdy, kto tylko tego pragnie, może osiągnąć sukces. No i kontekst społeczno-historyczny: lata, w których powstawali Przyjaciele to jeszcze czas prosperity, gdy młodzi nie mieli takich problemów z pracą, jakie pojawiły się w czasie kryzysu. Tego kontekstu w przypadku produktów popkultury nie możemy zgubić.
D.F.: Friends wygrywają widza smaczkami popkulturowymi…
K.G.: I pastiszem! Pamiętasz, jak Joey wyprowadzał się do Chandlera? Ich dialogi i relacje zostały żywcem wyjęte z melodramatu. Mnóstwo absurdu! Świetne to było.
D.F.: Nic dziwnego – scenariusz pozwolił rozwinąć aktorom skrzydła.
K.G.: Fenomen Przyjaciół drzemie też w ukazaniu wyidealizowanych relacji między grupką kumpli. Bo chyba każdy z nas chciałby mieć aż pięciu tak oddanych przyjaciół. A wiadomo, że nie jest to łatwe. Ich relacje to nierzadko obraz naszych relacji z przyjaciółmi. Różne problemy, kłopotliwe sytuacje, ale też brutalne poczucie humoru… Nie czarujmy się. W grupie przyjaciół ostro kpimy i żartujemy. Wiemy, że się rozumiemy i więcej nam wolno.
D.F.: Jasne. Cudowny luz wynikający z poczucia bezpieczeństwa, że nikt na nikogo się nie obrazi… A w każdym razie nie na długo. 🙂
Homofobia w „Przyjaciołach”, czyli kontrowersje
K.G.: No dobra! Ale teraz czas na kontrowersje!
D.F.: Aha! Chyba wiem, o co chodzi…
K.G.: Oczywiście, o obyczajówkę! Zarzucono Przyjaciołom homofobię, skrytykowano z punktu widzenia politycznej poprawności. Mnie to zaskoczyło. Po pierwsze dowiodło, że dziś ludzie mają mniej poczucia humoru, a po drugie, jeśli miałbym cokolwiek zarzucić Przyjaciołom w kwestii obyczajowej, to raczej promocję wolnych i homoseksualnych związków lub rodzin patchworkowych. Oni się oczywiście z tego śmieją, ale odnotowują zachodzące zmiany. I raczej je aprobują.
D.F.: O ile ten ekonomiczny niesmak z millenialskiej perspektywy jestem w stanie pojąć, o tyle homofobiczność Przyjaciół jest dla mnie odjechaną tezą. Bo co w takim razie z odcinkiem, gdy rodzi się Ben? Ross, Susan i Phoebe są zamknięci w szpitalnym schowku, Ross i Susan się kłócą, a wtedy Phoebe mówi długi passus, że jej mama się zabiła, ojczym trafił do więzienia – a Ben ma trójkę rodziców, którzy kłócą się o to, kto kocha je bardziej? I, ostatecznie, wydźwięk jest w pełni pozytywny. To pierwszy lepszy przykład, ale można to mnożyć – ślub Susan i Carol, zakończenie wątku ojca Chandlera… A że pojawiają się żarty i docinki? To jest sitcom! Obśmiewa wszystkich po równo… Okej, ale teraz poważniejsza kwestia. Twój ulubiony bohater lub bohaterka?
Czy my się w ogóle lubimy śmiać?
K.G.: Zdecydowanie Rachel! A jeśli chodzi o postać w ogóle, to lubię bardzo poczucie humoru Joey’a. On rozładuje każdą sytuację! A najbardziej intryguje mnie Chandler. Nie chcę robić z Przyjaciół wielkiego dzieła, bo to przecież zwykły sitcom, ale Mathew Perry odegrał ciekawą osobowość – freaka, naznaczonego trudną przeszłością, mającego problemy osobowościowe, a z drugiej strony kochającego żarty. On miał osobliwe poczucie humoru.
D.F.: Musimy znaleźć sobie temat, w którym będziemy się bardziej spektakularnie nie zgadzać.
K.G.: Chyba mam pomysł! Nie masz wrażenia, że dzisiaj rzadziej potrafimy się śmiać, coraz trudniej jest o dobrą, mocną, ale kulturalną satyrę, a coraz łatwiej o niezdrowe zadęcie? Lubisz się w ogóle śmiać, że tak prowokacyjnie zapytam?
D.F.: Najlepszy dowód? Dziś po pracy znów odpalę Przyjaciół!
https://www.youtube.com/watch?v=gAIzUT0xLq4
Czytaj także:
Na lunch break’u: Czy umiemy robić seriale kryminalne?
Czytaj także:
Na lunch break’u: Czy Smarzowski jest straszny?
Czytaj także:
4 rzeczy, których chrześcijanin może nauczyć się z serialu „Przyjaciele”