Ks. Piotr Lewandowski, kapłan pochodzący z diecezji gliwickiej, zginął w wypadku samochodowym.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Do zdarzenia doszło 31 października o 21.30 czasu lokalnego (1 listopada ok. 2.30 czasu polskiego). Jego ciało zostanie sprowadzone do Polski, gdzie odbędzie się pogrzeb. Data pochówku nie jest jeszcze jednak znana.
Ks. Piotr Lewandowski od 2016 roku posługiwał w wikariacie apostolskim Ñuflo de Chávez we wschodniej części Boliwii.
Będę albo świętym, albo nikim
O śmierci księdza jako pierwszy poinformował „Gość Niedzielny”, który przed wyjazdem na misje przeprowadził z duchownym rozmowę.
W wywiadzie przyznał, że będąc już księdzem przeżył poważny wypadek samochodowy, z którego wyszedł cało. To zdarzenie było dla niego przełomem, po którym zaczął na nowo myśleć o wyjeździe na misje. Przyznał, że zainspirował go do tego bp Jan Wieczorek.
W rozmowie z tygodnikiem przywołał myśli, jakie mu wówczas towarzyszyły:
Popatrzyłem w niebo i powiedziałem: “Dobra, wygrałeś!”. Zrozumiałem, że Pan Bóg daje mi kolejną szansę. W głowie zaczęło mi kołatać zdanie, które kiedyś usłyszałem, że będę albo świętym, albo nikim.
Święcenia kapłańskie ks. Piotr Lewandowski przyjął w 2010 roku. Przed wyjazdem na misje posługiwał w dwóch parafiach. Przygotowywał się do nich w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie.
W styczniu 2017 roku także w Boliwii zginęła polska misjonarka Helena Kmieć. Podczas swojego pobytu wraz z inną wolontariuszką – Anitą Szuwald – pomagała siostrom służebniczkom dębickim w prowadzonej przez nie ochronce dla dzieci w Cochabambie. Zmarła ugodzona nożem w trakcie nocnego napadu na tle rabunkowym.
Źródło: Gość Niedzielny
Czytaj także:
„Ona nadal jest ze mną”. Rozmowa z siostrą Heleny Kmieć