Mówi się, że mąż/żona musi być wyżej postawiony od przyjaciela. I dobrze się mówi, ale miejsce przyjaciół w małżeństwie jest bardzo ważne i warto dzielić z nimi swoje małżeńskie kryzysy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Podobna piramida
Nie chodzi o to, żeby szufladkować czy selekcjonować przyjaciół, ale myślę, że warto mieć wokół siebie osoby o podobnych wartościach, które w razie małżeńskich problemów nie będą ich pogłębiać, ale wprowadzać jedność.
Mam wiele takich osób wokół siebie i wiele im zawdzięczam. Jeśli się z nimi dzielę naszymi problemami, to tylko tymi, którymi oboje chcemy się dzielić – za zgodą męża. Podobnie w drugą stronę. Nie usłyszałam nigdy od nich, że to nie ma sensu czy ocen bądź osądów skierowanych w stronę mojego małżonka. Zawsze obiektywnie, bez emocji i z miłością.
Niejednokrotnie mogłam słuchać też ich doświadczenia i sposobów wychodzenia z trudnych sytuacji. To pozwala szerzej spojrzeć na problem i ma terapeutyczne działanie.
Kiedy mieliśmy trudną sytuację, mój mąż powiedział: “wiem, że cię to męczy. Jak chcesz, zadzwoń do Anety. Pogadaj z nią o tym”. Mamy zaufanie do naszych przyjaciół, mój mąż wie, że moje przyjaciółki nie mają na celu podkręcić problemu.
Zamknięci w czterech ścianach
Jeśli problem jest poważny, najgorsze co można zrobić, to zamknąć się w czterech ścianach razem z nim. Dopóki nie wpuścicie tam kogoś zaufanego, trudno będzie go rozwiązać (jeśli próbujecie już długo i bezskutecznie). Warto otworzyć się na innych.
Pamiętam taki telefon, który zmienił naszą sytuację na lepsze, popchnął do przodu. Pozwolił postawić pierwsze kroki w temacie, który przez długi czas stał w miejscu, a był powodem wielu naszych kłótni i nieporozumień. Zadzwoniłam do przyjaciół, którzy mieli podobną sytuację i wyszli z niej cało jeszcze silniejsi.
Kiedy otworzyliśmy te drzwi, zaraz zaczęły otwierać się kolejne, a wraz z nimi wpadło światło do coraz ciemniejszego pokoju.
Pomóż innym…
Ile razy doświadczyłam tego, że mówiąc o naszych problemach przyjaciołom czy wspólnocie, okazywało się, że tym samym pomagam komuś.
Oczywiście, ja poczułam się lepiej, bo mogłam z kimś o tym pogadać, a tym samym ta druga osoba otworzyła się na mnie.
Podobne doświadczenia ma mój mąż.
Ktoś może pomyśleć: “to co, wy nie potraficie się dogadać?”. Otóż w wielu kwestiach jesteśmy jednością, ale jest wiele takich, gdzie jedności brak. I właśnie w dążeniu do “dogadania się” wybieramy drogę otwierania się na innych, wpuszczenia świeżego spojrzenia i porady kogoś, kto nas zna, komu ufamy, kto spojrzy bez emocji i bez oceniania.
Ze skrajności w skrajność
Podobno żadna skrajność nie jest dobra. Jeśli chodzi o dzielenie się małżeńskimi problemami, to podpisuję się pod tym. Nie chodzi przecież o to, żeby wszem wobec, każdej napotkanej osobie – znajomym, a nawet nieznajomym opowiadać o swoich małżeńskich trudnościach.
Nigdy nie wiadomo, na jakiego „doradcę” trafimy, a jedno niepotrzebnie wypowiedziane zdanie ze strony „życzliwej” osoby, może wywołać lawinę negatywnego myślenia, która zacznie zalewać nasze małżeństwo.
Dlatego warto otwierać się przed osobami, do których mamy zaufanie i wiemy, że chcą naszego dobra.
Jeśli przyjaciele pytają, co u nas, a akurat dzieje się nie najlepiej, nie mogę mówić inaczej. Mogę nie powiedzieć wszystkiego (bo przecież nie muszę), ale nie lubię lukrować świata przed moimi przyjaciółmi. Kiedy jest ok, mówię, że jest ok. Kiedy jest trudniej, nie unikam tematu.
Żyjąc w małżeństwie, coraz częściej mam poczucie, że doświadczenia i świadectwa innych małżonków bardzo nas ubogacają. Kiedy ktoś z naszych przyjaciół dzieli się z nami swoimi kryzysami i możemy później obserwować „zwycięstwo” po ich walce o jedność, to wnosi to nadzieję w momencie, kiedy u nas akurat walka trwa.
Nie pozbawiajmy innych tej nadziei, warto dzielić się z przyjaciółmi tym, co przeżywamy nie tylko ze względu na swoje „benefity”, ale także w trosce o małżeństwa naszych przyjaciół. Być może, kiedy spojrzą na wasze trudności, bardziej docenią błogosławiony czas jedności, który jest im dany.
Czytaj także:
Cytaty, które pomagają przeżyć smutki i kryzysy
Czytaj także:
Przeżywamy małżeński kryzys. I mówimy: nie wstydźcie się prosić o pomoc!
Czytaj także:
Utrata dziecka i kryzys małżeński. Czy potem może być lepiej?