W uroczystość Wszystkich Świętych otrzymała ostatnie namaszczenie, odprawiono mszę za zmarłych, biskup pokropił święconą wodą Judytę i jej celę. Młoda kobieta weszła do niej, po czym zamurowano za nią drzwi…
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Judyta z Disibodenbergu, czy inaczej Jutta (tak to imię brzmi w jej rodzinnym dialekcie języka niemieckiego), była duchową mistrzynią św. Hildegardy z Bingen. Pochodziła z rodu von Spanheim, której przedstawiciele nosili tytuł grafa Palatynatu.
Czytaj także:
Św. Jan od Krzyża: Tak drobny, że św. Teresa nazwała go „połówką kapelana”
Urodziła się ok. 1084 r. i nic nie zapowiadało jej ostatecznego wyboru formy życia. Jak więc to się stało, że kilkanaście lat później znajdujemy ją jako rekluzę w klasztorze benedyktyńskim w Disibodenbergu i to do tego męskim?
Droga do pustelni
Mając 12 lat, Jutta ciężko zachorowała. Doświadczenie własnej śmiertelności i kruchości tego, co doczesne, połączone z obecną w rodzinie żywą religijnością sprawiły, że dziewczynka podjęła decyzję o zostaniu pustelnicą.
Jej rodzice z początku potraktowali lekko to ślubowanie córki. Być może liczyli, że kiedy zacznie dorastać, pojawią się zalotnicy i panna zmieni zdanie.
Ta odrzucała jednak propozycje zamążpójścia. Konsekwentnie za to dążyła do realizacji swojej obietnicy złożonej Bogu, pomimo nacisków rodziny. Rodzice ostatecznie ulegli dziecku i w uroczystość Wszystkich Świętych 1106 r. ich córka otrzymała ostatnie namaszczenie, odprawiono mszę za zmarłych, po czym biskup moguncki Otto pokropił święconą wodą Judytę i jej celę. Młoda kobieta weszła do niej, po czym zamurowano za nią drzwi – stała się pustelnicą.
Czytaj także:
Co nam mówi pustelnica Miriam – zakonnica, która od 2001 roku milczy?
Disibodenberg
Jej rekluzja była przybudówką przy prezbiterium kościoła w męskim opactwie na wzgórzu św. Dyzyboda (Nadrenia). Obecność, i to stała, kobiety w takim miejscu może dziwić, jednak w tamtej epoce tzw. klasztory podwójne, czyli takie, w których przebywały wspólnoty męska i żeńska, były czymś normalnym.
Rekluza mogła liczyć na regularne spowiedzi oraz udział w Liturgii godzin i mszach świętych, nie musiała mieć osobnego kapelana. Zapewne też pewną rolę odegrały relacje rodzinne i feudalne – klasztor był niedaleko dóbr jej rodziny.
Zresztą Jutta nie pozostała zbyt długo sama. Była córką zamożnej rodziny, ale też jej radykalna asceza i konsekwentne trwanie przy decyzji o całkowitym oddaniu się Bogu bardzo przemawiały do serca i wyobraźni ówczesnych ludzi. Nie brakowało jej też talentu wychowawczego.
Wkrótce rodziny wasali rodu von Spanheim zaczęły przysyłać do klasztoru w Disibodenbergu swoje córki, by rosły pod opieką pustelnicy. Tak do tego klasztoru trafiła też ośmioletnia wówczas Hildegarda z Bingen. Chorowita, ale też niesłychanie wrażliwa na świat i Boga, znalazła wspólny język z Judytą.
Żeńska wspólnota
Liczba dziewcząt zaczęła rosnąć, wiele spośród nich nie chciało wracać do świeckiego życia, co zrodziło konieczność prawnego uregulowania ich statusu. Z tego powodu w 1112 r. Judyta została przełożoną żeńskiej wspólnoty benedyktynek na wzgórzu św. Dyzyboda. Zarówno one, jak i mnisi mieli jednego opata – był nim przełożony męskiej wspólnoty. Przełożoną (po łacinie magistra) sióstr została Jutta, ona też odpowiadała za ich formację i duchowe prowadzenie.
Sama pościła, rezygnując nawet z ulg przewidzianych w regule dla chorych, biczowała się i przebywała w swojej samotni, choć stale odwiedzana przez swoje duchowe córki. Prowadziła je do Chrystusa przez kolejne dwadzieścia cztery lata. Jej postawa, przeżycia na modlitwie i wewnętrzne odkrycia z pewnością miały wpływ także na młodszą od niej mistyczkę z Bingen, dla której była duchową kierowniczką.
Wychowywanie młodej mistyczki raczej nie było proste, gdyż wymagało dużego wyczucia, a także własnego mistycznego doświadczenia, jednak, patrząc na efekty, trzeba przyznać, że Judyta odniosła tu sukces.
Kiedy rekluza zmarła 22 grudnia 1136 r., szybko narodził się jej kult. Przełożeństwo we wspólnocie, która wciąż się rozrastała, przejęła św. Hildegarda i ona najpierw wyprowadziła siostry do nowego klasztoru w Bingen, a potem ufundowała kolejny, kiedy siostry przestały się mieścić w budynku.
Jutta jednak pozostała w pamięci tamtejszych wiernych i mnichów, a jej kult przetrwał nawet klasztor, w którym mieszkała. Do dziś miejsce jej pochówku i ruiny klasztoru są często odwiedzane przez pielgrzymów. Na przedstawieniach można ją poznać po towarzystwie dwóch aniołów i lampie.
Czytaj także:
Marek Mendyk: Biskup, który dąży do harmonii i stosuje dietę św. Hildegardy [rozmowa]