Na początku małżeństwa często mamy pragnienie spędzania we dwoje jak najwięcej czasu. Każdy jednak potrzebuje swojej przestrzeni. Kto wie, może mężczyźni potrzebują jej szczególnie?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Żona sportowca
Choć od początku wiedziałam, że mój mąż amatorsko uprawia kolarstwo, trudno mi było pogodzić się z tym, że musi tyle trenować. Że najdłuższe treningi ma w weekendy, czyli wtedy, gdy mamy dużo czasu wolnego. Że potrzebuje więcej snu. Że znika w niedzielę na trzy godziny, a ja wtedy muszę robić obiad i jestem sama w domu. Że wtedy moglibyśmy być razem tu i tam.
Między smutkiem a zazdrością
Po prostu czasem było mi trochę smutno. Tak sobie wmawiałam. Nierzadko zdarzało się, że nie miałam ochoty się z nim ciepło pożegnać przed treningiem i jednym słowem dawałam mu znać o swoim niezadowoleniu. Aż w końcu dostrzegłam, że jestem po prostu zazdrosna. Zazdrosna i zapatrzona w siebie.
Dwa światy
Jeśli kojarzysz teorię pięciu języków miłości, to moim językiem jest właśnie dobry czas. Czuję się kochana, jeśli spędzam z drugą osobą wartościowy czas. Nie mogłam pojąć, że on tak często woli przez kilka godzin jeździć rowerem niż robić ciekawe rzeczy ze mną.
I pewnego dnia usłyszałam: „Zrozum, to jest dla mnie ważne – to część mnie”. Dotarło do mnie, że próbuję go ograniczać i nie pozwalam cieszyć się z tego, co sprawia mu taką satysfakcję. To było bolesne uczucie – uświadomić sobie swój egoizm.
Akceptacja
Czas mijał, a ja wreszcie próbowałam „zrozumieć”. Patrzyłam na mojego męża, jak wraca zlany potem z treningu, a zamiast myśleć, po co się tak katuje, zaczęłam dostrzegać, że po każdym takim powrocie widzę w nim dużo szczęśliwszego człowieka. Takiego, który ma dla mnie dużo energii i jest uśmiechnięty, spełniony, bo robi to, co kocha.
Jedność
Spróbowałam wejść w jego świat. Obserwowałam pieczołowicie przygotowywane plany treningowe. Gotowałam makaron na obiad, który miał dodać mu energii w dniu wyścigu. Poznałam znajomych z drużyny i wyjeżdżałam na wspólne kolarskie eventy. Obmywałam rany po upadkach. Pocieszałam po porażkach i cieszyłam się szczerze z każdego sukcesu.
Milczenie bywa złotem
Pamiętam, jak wyjeżdżaliśmy na wakacje w góry. Gdy dowiedziałam się, że mąż planuje zabrać rower, od razu się zdenerwowałam. Już to widziałam: on radośnie przemierzający górskie drogi na dwóch kółkach, a ja czekająca samotnie na niego wśród owiec na hali. Ale że mam z natury spokojne usposobienie, postanowiłam zagryźć zęby.
Na miejscu okazało się, że wszystko zaplanował. Wstawał na trening o piątej rano, żeby nie zabierać nam czasu we dwoje. Wracał, gdy ja dopiero przecierałam oczy. Budził mnie cały szczęśliwy i zachwycony górskimi terenami. Potem ruszaliśmy na wspólne wędrówki.
Zachwyt
Wszystko to sprawiło, że zaczęłam go podziwiać. Widziałam, ile wysiłku wkłada w to, żeby osiągnąć dany cel. Że wychodzi na trening, nawet jeśli jedyne o czym marzy to odpoczynek na kanapie. Kiedy zaczęłam odpuszczać i przestałam skupiać się na sobie, dostrzegłam w mężu kogoś zupełnie innego. Wtedy dopiero mogłam go tak naprawdę poznać.
Balans, czyli kiedy powiedzieć dość
Są takie momenty, gdy trzeba pewne rzeczy po prostu odpuścić i zostawić pasję na drugim miejscu. U nas takim wydarzeniem było pojawienie się dziecka – wtedy mąż stał się potrzebny w domu dużo bardziej, więc postanowił zrezygnować ze sportu na rok. Nie była to łatwa decyzja, jednak bywają sytuacje, w których trzeba wszystko przekalkulować i dostrzec, że są rzeczy ważne i ważniejsze.
Wydaje mi się, że tak powinno wyglądać „zdrowe” podejście do pasji – kiedy potrafimy powiedzieć stop i być przy tych, których kochamy, niezależnie od naszych osobistych celów.
Szczęście niejedno ma imię
Każdy z nas ma coś swojego, co sprawia mu przyjemność i daje poczucie osobistego spełnienia. Choć naszą najważniejszą pasją jest rodzina, cenne bywają także te poboczne zainteresowania. Dzięki nim możemy być tak naprawdę sobą. Warto sobie na nie pozwolić. Warto także pozwolić na nie naszemu mężowi czy żonie – będziemy wtedy w stanie dostrzec w ich oczach błysk szczęścia. Czy nie tego dla nich chcemy?
Czytaj także:
Czy warto mieć wspólne pasje w małżeństwie?
Czytaj także:
Jeżeli szukasz męża, to nie szukaj wartościowego człowieka…
Czytaj także:
Przygotowujecie się do małżeństwa? Porozmawiajcie o wartościach