Sztuką jest wyjść z utartych ścieżek myślenia. Zadać sobie trud zupełnie innego spojrzenia na sytuację, w której jesteśmy, na ludzi, których mamy wokół.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kasia przyszła bardzo spóźniona, ale wyraźnie ucieszyła się, że na nią poczekałam.
– Potrzebuję tej rozmowy – powiedziała na początek i szybko usiadła. – Wiesz, musimy porozmawiać o finansach – ciągle ich za mało. Tak naprawdę to chodzi o to, że ja się kiedyś uparłam na kredyt na nowy dom i mam poczucie, że mój mąż ma wciąż do mnie o to żal.
– Ale czemu ma do ciebie żal? – zapytałam.
– Wiesz, rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, ale ciągle to w nas uderza, zwłaszcza kiedy pojawią się nieprzewidziane wydatki, które totalnie rozkładają nasz budżet.
– Poczekaj. Powiedz mi, dlaczego mąż ma do ciebie żal?
– Wiesz, ja już go przeprosiłam i właściwie on powiedział, że ok, ale ja dalej mam wrażenie, że gdy tylko coś się dzieje, to natychmiast wracają złe emocje. A z drugiej strony, mamy jeszcze stary dom do sprzedania, ale to nie jest tak łatwo sprzedać i to też na nas ciąży.
– Kasiu! A gdyby było idealnie, to jakby było?
– Właściwie to nie wiem. No żeby nie było tak dużej raty kredytowej. Żebyśmy mieli większe zarobki, a może żeby ten dom się sprzedał.
– To na czym się chcesz skupić w pierwszej kolejności?
– Może jednak zrobić coś z tym domem, bo wiesz, ja więcej w swojej pracy nie zarobię, mój maż też na pewno nie, bo nie należy do tego rodzaju ludzi. Tylko ten dom jest na wsi i tam nikt nie chce go kupić.
– A co innego można by z tym domem zrobić?
– Może wynająć – zastanowiła się – Ale mój mąż się na to nie zgadza. Twierdzi, że albo sprzedać, albo niech stoi.
– Czekaj. A co by było, gdybyście ten dom wynajęli?
– Wiesz co, nawet gdyby to było parę stów, to już byśmy trochę odetchnęli. Czasem by to pokryło nieprzewidziane wydatki, a czasem by się odłożyło na czarną godzinę.
– A co jeszcze jest z tym domem możliwe?
– Jeszcze coś?
– A można jeszcze coś?
– Wiesz, może jakaś pracownia w starym domu, knajpa…
– O! Coś się otwiera. Coś jeszcze?
– Nie wiem, ale wiesz co, zapytam moich córek.
– Brawo, właśnie zapytaj kogo tylko możesz… I to jest twoje zadanie domowe – myśl poza schematem, otwórz się na zupełnie inne rozwiązania.
– Wow! Do głowy by mi to nie przyszło!
“Normalne obowiązki”?
Widać było, że otworzyła się w niej jakaś nowa przestrzeń, by zupełnie inaczej podejść do starego problemu.
– Mam do ciebie jeszcze jedno ważne pytanie, które bardzo chodzi mi po głowie. Powiedz mi, czego najbardziej potrzebuje twój mąż?
– Chyba świętego spokoju – Kasia zaśmiała się całą sobą.
– A co było powodem, że zostaliście parą?
– Wiesz, to długa historia. Oboje wtedy mieliśmy trudne doświadczenia na koncie i tak razem było nam raźniej przez to przejść – Kasia mocno zastanowiła się, kiedy to powiedziała.
Wyraźnie to ostatnie wypowiedziane zdanie ją zatrzymało. Czułam, jak wraca do przeszłości i analizuje tamten odległy czas. Miałam głębokie odczucie, że coś do niej dotarło.
– Myślę, że mój mąż potrzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć – on taki jest. I docenienia. Ojej, każdy czasem potrzebuje docenienia, ja też.
– Dobrze. A za co mogłabyś męża docenić?
– A za co mam go doceniać? Za to że zrobił zakupy i umył samochód? Bez przesady, to są jego normalne obowiązki. Może mu pomnik postawić?
– Kasiu, o coś cię zapytam: gotujesz obiady?
Kiwnęła szybko głową.
– A jak gotujesz obiad i super ci wyjdzie, to chciałabyś coś usłyszeć.
– No jasne! Zawsze czekam na choćby dziękuję, a jakieś miłe słowo by się zdało.
– „Bez przesady! Przecież to są twoje normalne obowiązki. Może ci jeszcze pomnik postawić?”.
Zamarła w bezruchu. Jej oczy zrobiły się bardzo duże. Patrzyła na mnie i nic nie mówiła. W końcu uśmiechnęła się do mnie zawstydzona i powiedziała:
Wrócić do początków
– Masz rację. Tak. Trzeba wrócić do początków. Dzięki! Już wiem – jadę do domu.
Szybko spakowała swoje rzeczy, pożegnała się i pobiegła do samochodu.
A jak to jest z nami? Czy każdy z nas nie wpada w tę pułapkę? Ja na pewno tak i chwała Panu za to, że spotykając się z Klientami, wciąż mam okazję znów sobie przypomnieć, co jest najważniejsze i o co chodzi w życiu.
Tak łatwo nam jest wpaść w tryb pretensji. Że nikt nas nie docenia, że tyle mamy na głowie, że jesteśmy tacy zmęczeni, że wszyscy coś od nas chcą i w pracy i w domu…
Tak. Tylko, że to nie jest tylko twój albo mój problem. Właściwie wszyscy żyjemy za szybko, zbyt powierzchownie, bez zastanowienia.
Okazuje się, że sztuką jest wyjść z utartych ścieżek myślenia. Zadać sobie trud zupełnie innego spojrzenia na sytuację, w której jesteśmy, na ludzi których mamy wokół.
Nowe spojrzenie
Pomyśl i nade wszystko zaproś Ducha św. do twoich starych problemów, aby ci pokazał zupełnie nowe rozwiązania. Nie bój się – może „zawieje” inaczej, może coś „przewróci”, może postawi na twojej drodze nowych ludzi.
Uwaga! Czasem może być miło, a czasem niekoniecznie, ale jeśli zawierzymy to na pewno wszystko ostatecznie wyjdzie na dobre, bo tylko nasz Pan potrafi nawet na krzywych liniach pisać prosto.
I takiego nowego spojrzenia z całego serca ci życzę.
- Zatrzymaj się na chwilę!
- Poszukaj zupełnie nowych rozwiązań.
- Zaproś do szukania tych nowych rozwiązań swoje dzieci, a nawet zupełnie nowych ludzi.
- Doceniaj innych i siebie.
- Pamiętaj, że aby było inaczej, musi się coś zmienić.
Życie jest piękną przygodą! Powodzenia!
Czytaj także:
Mark Gungor: Traktuj żonę jak… kelnerkę w luksusowej restauracji
Czytaj także:
Wzorce komunikacji wyniesione z domu. Jak je zmienić?
Czytaj także:
Wojciech Mroczyński: przerwał karierę w wielkim biznesie, by zająć się rozwojem duchowym [wywiad]