Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jeśli nie będziemy zaangażowanymi ojcami, to najpewniej nasi synowie będą takimi samymi ojcami. Zrozumienie tego to wielki kopniak do pracy nad sobą – mówi Krzysztof Skórzyński, mąż, tata trójki dzieci, dziennikarz TVN.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Książka Krzysztofa Skórzyńskiego „Świat na głowie” opowiada o największej przygodzie i wyzwaniu życia, jakim jest ojcostwo. Dziennikarzowi o swoim doświadczeniu opowiadają Michał Koterski, Bartek Królik, Adam Nowak, Cezary „Cezik” Nowak oraz Przemysław Saleta. Nam Skórzyński mówi o tym, kiedy sam poczuł się ojcem i co to w jego życiu zmieniło, o tym, jak będąc tatą trójki „wyrywa” czas dla siebie i żony oraz o najlepszych zakupach swego życia (w Biedronce, ale za to bez dzieci 😉 ).
Marta Brzezińska-Waleszczyk: „Świat na głowie” – tak zatytułowałeś książkę. Wszystko wywraca się do góry nogami, kiedy pojawia się dziecko?
Krzysztof Skórzyński: Wszystko (śmiech)! U mężczyzny to nie jest tak naturalne, jak u kobiety. Macie 9 miesięcy na nawiązanie relacji z dzieckiem, a facet widzi powiększający się brzuch. Nie znam gościa, który byłby w 100 proc. przygotowany na ten przewrót.
Kiedy facet, tak emocjonalnie, zaczyna czuć się ojcem? Niektórzy pewnie od razu jak zobaczą bobasa, inni – dochodzą do tego stopniowo. Jak było u ciebie?
Dojrzewałem do tego. Do ojcostwa trzeba przywyknąć, ono kiełkuje. Przy trzecim dziecku czułem się ojcem szybciej, niż przy pierwszym. To zaskakuje faceta. Oczywiście kocha dziecko od początku, opiekuje się, dba, ale więź rodzi się stopniowo. Powiedzmy szczerze, w pierwszym okresie życia dziecka tata jest dodatkiem. Ojcostwo to wtedy ulżenie mamie – wstanie do dziecka w nocy, zabranie na spacer. Przestrzeń na więcej pojawia się z czasem.
Krzysztof Skórzyński: Do ojcostwa trzeba przywyknąć
Napisałeś książkę z przekory, bo ekspertkami od dzieci są przede wszystkim matki, a mężczyzn rzadko się o rodzicielstwo pyta. Dlaczego?
Przygotowując ją przeczytałem ponad 100 wywiadów z moimi rozmówcami. Wszędzie pytano ich o karierę, sukcesy, a nigdzie o ojcostwo. Przestrzeń publiczna w sferze rodzicielstwa jest „matczyna”. Macie monopol na dzieci, blogi parentingowe. Chciałem ojcostwo wyciągnąć z drugiego planu. Mnie też nikt nigdy nie zapytał o ojcostwo, a przecież mam trójkę dzieci! Proporcje są mocno zachwiane. Pewnie powodów jest wiele. Pora przywrócić miejsce ojców w przestrzeni publicznej.
Już jest was więcej! Wydawało mi się, że facet z wózkiem czy bobasem w chuście to standard, tymczasem kiedy taki obrazek pojawi się w mediach czy reklamie, wywołuje zachwyty, wielkie wow, jakby na ziemię spadła asteroida.
Rodzicielstwo jest sfeminizowane. Mama zawsze dbała o dom, robiła zakupy, gotowała. Ale te uwarunkowania kulturowe zmieniają się. U mnie nie ma jasnego podziału na obowiązki „kobiece” i „męskie” – umiem zrobić obiad, wykąpać, przewinąć. Jednak reklamy nie nadążają za przemianami, które nastąpiły w społeczeństwie. W szkole rodzenia facet to normalka, a w telewizji? Reklamy dziecięcych gadżetów są dedykowane matkom. Przebicie się z ojcostwem przez mur kulturowy to tytaniczna praca. Pora ją wykonać.
Czyja to rola? Nas, dziennikarzy? Twórców reklam? „Zwykłych” ojców? A może nas, matek – żebyśmy ustąpiły nieco miejsca?
Każdego po trosze. Kiedy robię materiał dotyczący dzieci, szukam ojca do wypowiedzi. Jednak rola dziennikarzy to jedno, sami ojcowie muszą chcieć się pokazać. Kto w socialach najchętniej chwali się dziećmi? Matki. Jak facet coś wrzuci, od razu zbiera miliony lajków. Dlaczego? Bo to taki nietypowy widok. Byłoby dobrze, gdyby faceci zaczęli się chwalić ojcostwem, by to stało się naturalne w przestrzeni publicznej.
Żeby eksponować ojcostwo, trzeba mieć na nie czas. A dziś to szalenie trudne. Znam wielu ojców, którzy chcieliby być więcej z dziećmi, ale w końcu pada sakramentalne „ktoś musi zarobić na rodzinę”. Jak godzisz obowiązki zawodowe z byciem zaangażowanym tatą?
To chyba kwestia uczciwego spojrzenia na swój czas i rozporządzania nim. Moja praca plus dojazdy to 10 godz., zostaje 14. Z tego odejmujesz jakieś 6 na sen i wychodzi ok. 8. Zawsze można się usprawiedliwiać, że pracuję na rodzinę, wracam zmęczony, położę dzieci do łóżek, ale bajki już nie poczytam, bo padam na twarz. To nie tak… Dużo zależy od tego, co sami wynieśliśmy z domu. Każdy mój rozmówca potwierdza – wzorcem ojcostwa jest własny ojciec. Każdy dla swoich dzieci był takim samym ojcem, jak jego ojciec. Jeśli nie będziemy zaangażowanymi ojcami, to najpewniej nasi synowie będą takimi samymi ojcami. Zrozumienie tego to wielki kopniak do pracy nad sobą.
Najważniejsza jest bliskość. Ona buduje więź między ojcem i dzieckiem
Książka to opowieść nie tylko o byciu ojcem, ale i byciu synem, o wzorach ojcostwa. Wiem, że to szalenie trudne pytanie, ale masz jakąś radę, jak nie powielać błędów ojców? Skąd czerpać wzorce?
Nie ma złotej metody. Odwołam się do rozmowy z Cezikiem, który rozlicza się ze swoim ojcem, jak mało uczuć od niego dostawał. Mówi, jak wiele pracy kosztuje go to, by dla swoich dzieci być czułym, wrażliwym. Jak nie popełniać błędów ojców? Istotą jest ich zdiagnozowanie i nazwanie. Uczciwie, otwarcie. Przepracowanie ojcostwa jest trudne – wymaga zajrzenia głęboko w siebie. Każdy psycholog powie, że jeśli ktoś był w dzieciństwie bity, to prędzej czy później podniesie rękę na swoje dziecko. Jeśli był wychowywany w rodzinie bez ojca, to będzie pewien, że jego nieobecność jest normalna.
Jak przeżywać ojcostwo, nie zatracając siebie, pasji?
Ważne są proporcje, czego nauczyłem się przy trzecim dziecku. Umiejętność znalezienia ich we wszystkim w życiu jest kluczem do bycia szczęśliwym ojcem. Pasje można dzielić, „zarażać” nimi dzieci – kiedy na przykład gram na gitarze, relaksuję się, dzieciaki słuchają, jesteśmy razem.
Jak wyrwać czas dla siebie?
Pogadaliśmy o czasie dla dzieci, dla siebie samego, a jak „wyrywać” czas dla żony? Nieraz słyszę rodziców, którzy mówią, że ostatni raz w kinie czy restauracji byli ileś miesięcy czy nawet lat temu.
I to jest problem. To, co w małżeństwie najpiękniejsze, wspólne dzieci, czasem może doprowadzić do rozpadu. Kobiecie łatwo przychodzi odstawienie faceta na bok – to naturalne, jest zmęczona, chce odespać noc, bo karmi dziecko. Gość ma poczucie, że ono zabrało mu żonę. Mężczyźni popełniają potężny grzech, jeśli mają wobec żony-matki takie same oczekiwania, jakie mieli, zanim pojawiło się dziecko. Sam tak kiedyś miałem! Pytałem żonę, czemu nie zrobiła czegoś, skoro cały dzień „siedziała” w domu… Jeśli nie zadba się o siebie wzajemnie, przyjdzie kryzys. A czasem naprawdę wystarczy niewiele. Pamiętam, że mając pierwszego syna, wyrwanie się na zakupy do Biedronki bez niego, tylko we dwoje, było cudowne. Najlepsze zakupy mojego życia (śmiech)!
Masz trójkę dzieciaków, duże doświadczenie, ale nikt przecież nie jest rodzicem idealnym. Czego nauczyłeś się od swoich rozmówców?
O jednej lekcji już powiedziałaś – że nie ma ojców idealnych. Po drugie, że ojcostwo nigdy nie jest takie samo. Po trzecie, każdy facet ma wiele do powiedzenia o swoim dziecku, ale nikt go to nie pyta. Ojcostwo stawia świat na głowie, stąd tytuł. Ale też stąd, że kiedy gość zostaje ojcem ma tego świata jeszcze więcej na głowie – jest nowy człowiek, za którego ponosi 100 proc. odpowiedzialności. Nie ma uniwersalnej recepty, jak być szczęśliwym, dobrym ojcem. Wszystkie te rozmowy zostaną mi w głowie długo. Nieraz przeglądałem się w rozmówcach jak w lustrze. Zrozumiałem, jak niewiele jeszcze wiem, niewiele przeżyłem. Ale najważniejsze to lekcja bliskości z dziećmi. Bliskość buduje więź.
Czytaj także:
Litza: Bałem się kolejnego dziecka, przeprowadzek, następnego miesiąca [wywiad]
Czytaj także:
Jesteś tatą? Zacznij okradać innych ojców!
Czytaj także:
Modlitwa za mojego tatę. Nie tylko na Dzień Ojca