separateurCreated with Sketch.

Czy twoje serce leży na półce?

MINIMALIZM
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Zbyt łatwo wychodząc od słusznej idei, wpadamy w ideologię. A ta zawsze jest niebezpieczna.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Poradnik młodego ekologa

Najlepiej uprawiać warzywa w przydomowym ogródku, do pracy jeździć rowerem, a w wolnym czasie hodować kury. Sprawdzać, czy ubrania nie pochodzą z krajów wyzyskujących pracownika, kupować nie w sieciówkach, a u rodzimych projektantów (za miliony monet) lub szyć samemu. Plastik wyeliminować z życia, zastąpić go starą firanką. Korzystać z kranówki czy innej -ówki, byle nie byłaby to jednorazówka. Nie kupować produktów z olejem palmowym, nie produkować tony śmieci, nie zbierać reklamówek. Wywalić gąbki, zmywaczki, pojemniki na lunch itp. itd.

Wychodzi na to, że najekologiczniej jest po prostu nie żyć, zresztą gdyby serio wszystko to wprowadzić do codzienności, na życie rzeczywiście nie zostałoby wiele czasu.

 

Idea czy ideologia

Wiem, produkty, na których etykiecie widnieje wytłuszczone eko lub bio, przeżywają obecnie swoje 5, a może już nawet 10 minut (za czym idzie zresztą niezła kasa). I choć za starych harcerskich czasów to uwielbiałam, błagam, nie każcie mi żyć w buszu i kąpać się w deszczówce!

No dobrze, może trochę przesadziłam, ale właśnie taką przesadę zauważam wokół. Co jak widać powyżej, wzbudza we mnie co najmniej dużą podejrzliwość. Zbyt łatwo wychodząc od słusznej idei, wpadamy w ideologię. A ta zawsze jest niebezpieczna. To dla niej jesteśmy w stanie obrazić, a nawet walczyć z drugim człowiekiem. Dla niej jesteśmy w stanie wyrzec się racjonalnego myślenia na rzecz podążania za grupą. Dla niej popadamy w skrajności i przesadę.

 

Ty też masz w sobie żarłoka

Z drugiej jednak strony, widzę naprawdę wiele inicjatyw, które bardzo mi się podobają. Gdy zedrze się ideologiczne hasła, etykiety nastawione na zysk, gdy spojrzy się głębiej, zostaje coś rzeczywiście bardzo cennego. Coś, co odkrywam i w sobie.

Zostaje potrzeba kontrolowania tego napędzanego reklamami, wciąż nienasyconego, wewnętrznego żarłoka potrzeb. Opanowanie ślepego konsumpcjonizmu, któremu czasem wcale tego nie chcąc, ulegamy. Przywrócenie ładu wokół nas, porządku w świecie rzeczy, którymi w czasach prosperity się zachłysnęliśmy. Tęsknota za świadomym życiem, a nawet więcej – za moralnością, w tym wypadku moralnością uzasadniającą wybory konsumenckie.

 

Test przeprowadzki

Jestem przekonana, że większość z nas, którym dane było doświadczyć przeprowadzki, zna to uczucie. Szczerego zdumienia: skąd u mnie tyle rzeczy, jak udało mi się tyle nagromadzić na niewielkiej powierzchni? W przeciągu pierwszych trzech latach naszego małżeństwa, przeprowadziliśmy się pięć razy. Za każdym razem redukując ilość posiadanych rzeczy, a gdzieś na poziomie trzeciej przeprowadzki, stosując twardą regułę „nieużywane w ciągu ostatniego roku – nie wędruje z nami dalej”. Gdy osiedliśmy w końcu na własnym M4, bogatsi w kolejne dzieci, ponownie obrastamy w niezliczone pary butów, spodni, kurtek, zabawek, papierów, pamiątek, pudełek…

 

Czy twoje serce leży na półce?

Niesamowite, jak bardzo ilość rzeczy wokół nas wpływa na naszą psychikę. Jak trudno w zagraconym otoczeniu się skupić, jak niefunkcjonalne rozwiązania w mieszkaniu obniżają codzienny komfort życia. Wśród miliona drobiazgów trudno utrzymać porządek. Wśród bałaganu, nawet jeśli jesteśmy do niego przyzwyczajeni, odczuwamy pewien dyskomfort, jakieś rozleniwienie, nieuchwytne rozbicie.

Co ciekawe, przekłada się to również na życie duchowe. Brak gromadzenia rzeczy jest przecież pewną formą ascezy. Skupić się na modlitwie też jakoś łatwiej, gdy nie rozpraszają zgromadzone skarby. Gdzie skarb twój, tam i serce twoje…

 

Mieć czy być

Dlatego z podziwem patrzę na wydarzenie na lokalnej grupie pod tytułem „Nie kupię żadnego nowego ubrania przez najbliższe pół roku”. Czekam z radością na rozwój inicjatywy “Too good to go”, która stawia właśnie pierwsze kroki w Warszawie. I choć zero waste jest w moim wydaniu niewykonalne, dążę i jestem zadowolona z jakiejkolwiek redukcji waste.

A przede wszystkim zmierzam do czegoś więcej – do korzystania z rzeczy, zamiast ich kupowania. Do powstrzymania tego impulsu, który uruchamia we mnie 50% obniżka cen. Do porządku wokół mnie i we mnie. Do niedawania się wkręcić w ułudę, że moje szczęście leży na półce, że jest ukryte w posiadaniu więcej i więcej. Czysty pokój może być czymś więcej – może być pokojem ducha.


SZYSZKA
Czytaj także:
Bio i eko – nie dajmy się zwariować


ZMIANA NAWYKÓW
Czytaj także:
Zmianę nawyków zaczynam od ukochania siebie


KOBIETA Z PLECAKIEM
Czytaj także:
Warto było rzucić wszystko i wyjechać. Daleko od domu odnalazłam siebie

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.