Helen została uwięziona w nagrzanym kontenerze na pustyni. Skrajnie wycieńczona, bita, torturowana, słuchając krzyków innych uwięzionych kobiet, które postradały zmysły, musiała odpowiedzieć na pytanie, które zadawał jej strażnik. – Czy twoja wiara jest tego warta? – pytał. Tak – odparła.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Helen Berhane to piosenkarka, która w 2004 roku wydała w Erytrei album z muzyką gospel. Krótko później została aresztowana po tym, jak odmówiła podpisania dokumentu, który zobowiązywał ją do zaprzestania jakichkolwiek aktywności związanych z jej wiarą, w tym wykonywania pieśni, które komponowała.
Śpiew w więzieniu
Nie miała żadnego procesu i żadnej reprezentacji prawnej. Nie mogła kontaktować się z rodziną, która tylko domyślała się jej losu. Odmówiono jej dostępu do opieki medycznej, której desperacko potrzebowała.
Helen głosiła, że Jezus jest lekarstwem dla świata, a ta nowina bardzo nie podobała się rządowi. Kościół, do którego uczęszczała, został zamknięty, część jego wiernych wtrącona do więzienia. Kobieta uznała, że w więzieniu też może ewangelizować i robiła to pośród innych torturowanych, wymiotujących i płaczących osób. Wieczorami śpiewała dla nich swoje pieśni. Jej zachowanie do tego stopnia rozwścieczyło strażników, że postanowili przenieść ją do oddalonego miejsca, w którym przetrzymywano więźniów chorych psychicznie.
Fragmenty Biblii dla strażników
W nocy zamarzała, w dzień umierała z gorąca. Jej więzienną „celą” był blaszany kontener, karmiono ją głównie mieszanką wody, chili i soli. Razem z innymi kobietami przywiązali je łańcuchami, tak, aby nie mogły nawet swobodnie usiąść.
Wieczorem zszokowani strażnicy usłyszeli wydobywający się z kontenera piękny śpiew. Helen na bieżąco wymyślała słowa pieśni, w której dziękowała Bogu za dar życia.
Ten śpiew nie przyszedł jej łatwo. Siedziała razem z psychicznie chorą kobietą, która regularnie ją biła. Wiedziała, że jej szanse na przetrwanie są nikłe, ale w głębi serca liczyła na cud. Udało jej się zdobyć skądś skrawki papieru i zapisywała na nich zapamiętane fragmenty Biblii oraz słowa zachęcające do nawrócenia. Kiedy przekazała je strażnikom, ci chcieli się dowiedzieć, gdzie schowała Biblię. Odparła, że ma ją w głowie, a wtedy ci uznali, że zniszczą ją tak czy inaczej i torturowali ją przez długie godziny.
„Nie przestanę wykonywać pracy mojego Ojca”
– Helen, musisz przestać mówić o Jezusie – powiedział jeden z nich, który wydawał się już fizycznie zmęczony biciem jej. – Ty nie przestajesz wykonywać swojej pracy, a ja nie przestanę wykonywać pracy mojego Ojca – odpowiedziała mu.
W końcu zgodzili się na przewiezienie jej do szpitala, bo nie mogła już ustać o własnych siłach nawet przez chwilę. Sądzili, że i tak nie przeżyje. Stamtąd w końcu odesłano ją do rodziny. Razem z córką uciekły do Sudanu. Po wielu przejściach udało jej się uzyskać azyl w Danii, w której mieszka obecnie.
„Chcę przekazać wiadomość tym, którzy są chrześcijanami i żyją w wolnym świecie: nie powinniście uważać wolności za coś oczywistego. Jeśli ja mogłam śpiewać w więzieniu, wyobraź sobie co ty możesz uczynić dla Bożej chwały, żyjąc w wolności” – mówi.
Czytaj także:
Mała Li – męczennica Eucharystii. A ty co byś zrobił w obronie Jezusa?
Czytaj także:
Torturowany przez muzułmańskich terrorystów nie wyrzekł się Chrystusa. Wywiad z porwanym w Iraku o. Saadem Siropem Hanną