Zginął 9 maja 1941 roku zastrzelony przez wartownika w obozie koncentracyjnym Mauthausen koło Linzu w Austrii. W obozie torturowano go z powodu wiary i kapłaństwa. Nigdy się ich nie wyrzekł.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bóg wzywa po imieniu każdego indywidualnie, do zadań tylko jemu przeznaczonych. Każdy ma własną drogę do świętości. Czasem jednak Stolica Apostolska wynosi na ołtarze nie pojedynczo, a grupowo.
13 czerwca 1999 roku Jan Paweł II beatyfikował w Warszawie 108 polskich ofiar nazizmu z czasów II wojny światowej. Byli wśród nich kapłani, biskupi, bracia i siostry zakonne, osoby świeckie. Ludzie, którzy heroicznie ocalili dla nas wiarę w dobro pokonujące największe zło.
Jednym z nich jest bł. Józef Cebula OMI ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Najświętszej i Niepokalanej Maryi Panny. Kult bł. Cebuli kwitnie w zakonie, ale jeszcze bardziej w jego rodzinnej wsi Malni na Śląsku Opolskim, gdzie obok siebie mieszkają rodziny polskie i niemieckie. Jak to możliwe?
Czytaj także:
Szły na rozstrzelanie z modlitwą na ustach. Zakonnice – bohaterki z Woli
Torturowano go z powodu wiary i kapłaństwa
Józef Cebula urodził się 23 marca 1902 roku, jego ojciec był żeglarzem na Odrze a mama zajmowała się domem i gospodarstwem. W wieku 16 lat zachorował na gruźlicę płuc, z powodu której musiał przerwać naukę w seminarium nauczycielskim. Po operacji wrócił do Malni.
W kwietniu 1920 roku rozpoczął naukę w polskiej szkole w Lublińcu, a we wrześniu wstąpił do oblackiego junioratu w Krotoszynie. Pierwsze śluby złożył w 1922 roku w Markowicach, po czym wyjechał na studia do Belgii. W 1925 roku złożył śluby wieczyste. W 1927 roku przyjął święcenia kapłańskie w Katowicach.
Najpierw był przełożonym niższego seminarium duchownego w Lublińcu, a w latach 1937-1940 pełnił funkcję przełożonego i mistrza nowicjatu w Markowicach. Tam zaczęło się jego męczeństwa. Zginął 9 maja 1941 roku zastrzelony przez wartownika w obozie koncentracyjnym Mauthausen koło Linzu w Austrii. W obozie torturowano go z powodu wiary i kapłaństwa. Nigdy się ich nie wyrzekł.
Ryzykował życiem
Gdy przed wojną rozważano jego kandydaturę na prowincjała, sam przekonał braci, żeby go nie wybrali… Podziw budzi postawa ojca Cebuli w czasie wojny. 7 grudnia 1939 roku Egan von Krieger, właściciel markowickiego folwarku, wydał oblatom pracującym u niego przymusowo, aby w święto Niepokalanego Poczęcia rozbili figury Maryi w całej okolicy. Ojciec Cebula powiedział im rano przy śniadaniu: „Kto chce być oblatem, ten do rozbijania figur nie pójdzie”. Ryzykowali życiem. Tylko przypadek sprawił, że uniknęli kary. Oblaci byli w tym czasie prześladowani, począwszy od aresztu domowego, przez deportacje i zakazy sprawowania funkcji kapłańskich.
Ojciec Cebula wbrew zakazowi udzielał sakramentów i robił to, co powinien robić kapłan. Po donosie został aresztowany i wywieziony do obozu.
Czytaj także:
Położna z Auschwitz. Historia kobiety, która przyjęła w obozie ponad 3 tys. porodów
Jego sekret na świętość
Zapytałam ojca Pawła Gomulaka OMI, koordynatora medialnego polskiej prowincji zakonu oblatów, za co szczególnie brata ceni? Odpowiedział:
To, co mnie ujmuje w życiu błogosławionego Józefa Cebuli, to jego normalność. Był normalnym człowiekiem, a jego człowieczeństwo dorastało do świętości. Jedno z najpiękniejszych zdań, jakie wypowiedział: „Chociaż czasy są nienormalne i złe – mimo to, musimy pracować nad sobą i dążyć do świętości”.
To jedno zdanie mogłoby spuentować jego sekret na świętość. Myślę, że bardzo dobrze zrozumieliby się z papieżem Franciszkiem, który o takiej właśnie świętości mówi w adhortacji „Gaudete et Exsultate”. Patrząc na życie ojca Cebuli, wzrastał w środowisku, gdzie były napięcia narodowościowe, doświadczał tego szczególnie w Lublińcu, ale i potem, gdy w Markowicach był superiorem i mistrzem nowicjuszy.
Zawsze był człowiekiem. Wierny sobie, swoim zasadom, heroicznie gorliwy w obowiązkach swego powołania. […] Nikogo do niczego nie zmuszał, nie rozkazywał – pozwalał każdemu dorastać do mądrości i świętości. Ten jego spokój jest lekarstwem na nasze czasy.
Ludzie polecają mu proste sprawy dnia codziennego
W Malni stoi urocza kapliczka poświęcona bł. Cebuli. Jedna z mieszkanek, Ewa Marzec, mówi o nim tak: „On nie jest jakimś świętym z ołtarza, tylko jednym z nas, jak wujek, dziadek czy pradziadek. Stanowi punkt odniesienia dla bieżących problemów. Spełnia nasze prośby i opiekuje się lokalną ludnością. W poważnych sprawach i codziennych, takich życiowych. Te prośby, które znam i o których wiem, wszystkie są spełniane. Problemy rodzinne, finansowe, zdrowotne, wszystko da się rozwiązać, jeśli powierzy się je błogosławionemu Cebuli”.
Potwierdza to sołtys Malni, Barbara Herok: „Ludzie polecają mu proste, zwyczajne sprawy dnia codziennego. Mówię nie tylko o starszych, ale i o młodzieży i dzieciach. Żeby klasówka dobrze poszła, deszcz spadł, spotkanie się udało. Przeróżne prośby. Kult jest bardzo żywy. Jak się rozmawia z ludźmi, mówią: a, nasz Józefek. Na przykład wszędzie są nawałnice, a u nas ludzie szczęśliwi, bo jak popada to spokojnie. I wiadomo: wyprosił nasz Józefek”. Zapytałam, czy są różnice w jego odbiorze przez Polaków i Niemców? Czy też może po prostu jest Ślązakiem?
Herok odpowiada: „To ostatnie. Większość z nas, mieszkańców Malni, czuje się Ślązakami. Czujemy swoją odrębność. Taką naszą, malutką ojczyznę – Śląsk. Jesteśmy otwarci na wszystkich, żeby łączyć, a nie dzielić. Wiem z historii i z opowiadań, że on taki był. Absolutnie nie chciał ludzi dzielić na Niemców, Polaków itd. Myślę, że to wspaniały wzór człowieka w Unii Europejskiej. Uczę nasze dzieci w Malni, że tu jest nasza ojczyzna, ale mamy być otwarci na innych. On jest doskonałym wzorem człowieka – a i prawdziwego mężczyzny, odważnego i wiernego Bogu do końca. Pracuję z chłopakami i im to mówię, podobnie jak ksiądz proboszcz. Bł. Cebula wbrew zakazom bronił swojej prawdy, godności i tego w co wierzył, aż po śmierć. To taki piękny model mężczyzny, który trzyma się swojego zdania. No i wzór chrześcijanina”.
Barbara Herok jest laureatką konkursu „Sołtys Roku 2018” organizowanego przez redakcję „Gazety Sołeckiej” i Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów. Malnia znajduje się kilka kilometrów od Kamienia Śląskiego, gdzie mieszka emerytowany biskup opolski, abp Alfons Nossol, który ma wielki wkład w pojednanie polsko-niemieckie oraz w dialog ekumeniczny. Czy na jej otwartość ma wpływ klimat diecezji, czy może raczej… wstawiennictwa bł. Józefka?
Czytaj także:
Gdy ks. Maćkowiaka rozstrzeliwano, zdążył krzyknąć: „Niech żyje Chrystus Król”