Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Z ks. Markiem Zaborowskim - doktorem prawa kanonicznego, byłym sędzią Sądu Diecezjalnego w Tarnowie oraz Sądu Metropolitalnego w Wiedniu, proboszczem parafii p.w. św. Jana Chrzciciela w Książnicach - rozmawia Karol Wojteczek.
Karol Wojteczek: Media przypominały historię chłopaka, który stał się pierwowzorem głównego bohatera filmu „Boże Ciało”. Wiele mówiło się w tych artykułach o jego trudnym dzieciństwie, o dobrych intencjach, o pewnych nawet kaznodziejskich talentach. Ja jednak chciałbym zapytać o konsekwencje, jakie tego rodzaju mistyfikacja niesie dla wiernych. Co z osobami, które uczęszczały na „fałszywe” niedzielne msze święte czy nawet spowiadały się u oszusta, przystępując potem do Komunii świętej?
Ks. Marek Zaborowski: Człowiek, który symuluje sprawowanie tych sakramentów, dopuszcza się dużego nadużycia, które niesie za sobą poważne konsekwencje – sakramenty symulowane są sprawowane nieważnie.
Tylko ważnie wyświęcony kapłan ma prawo do sprawowania Eucharystii czy też sakramentu pokuty. Odnośnie do tego sakramentu dochodzi jeszcze konieczność posiadania „jurysdykcji” od własnego ordynariusza – czy to biskupa diecezjalnego, czy też przełożonego zakonnego.
Oczywiście wierni korzystający nieświadomie z posługi fałszywych „kapłanów” pozostają w błędzie niezawinionym. Tym niemniej tego rodzaju oszustwo wyrządzą im poważną krzywdę, gdyż zostają oni pozbawieni łask i dóbr duchowych wynikających z przystępowania do sakramentu pokuty czy Eucharystii.
Czy oszust jest w takiej sytuacji zobowiązany do zachowania tajemnicy spowiedzi na równi z prawdziwym kapłanem? Oszukani wierni wyrażali o to poważne obawy...
Tak, z tym że jeżeli mistyfikator decyduje się symulować sakrament pokuty, przypuszczać należy, że i tajemnica spowiedzi nie jest dla niego żadną świętością.
Pamiętajmy również, że wierni, którzy dowiedzieli się o tym, że zostali oszukani, mają obowiązek wyspowiadać się od ostatniej ważnej, dobrej spowiedzi.
A co w przypadku pozostałych sakramentów? W filmie mamy na przykład scenę udzielania przez fałszywego kapłana chrztu świętego. Czy taki sakrament jest do powtórzenia?
Co do sakramentu chrztu świętego, to należy stwierdzić, iż może go udzielić każdy. Warunkiem jest szczera intencja i chęć sprawowania tego, czego chce Kościół, a więc sakramentu chrztu. Oczywiście w normalnej sytuacji chrztu udziela duchowny, a więc kapłan czy też diakon. Zdarzają się jednak sytuacje nadzwyczajne, choćby w obliczu niebezpieczeństwa śmierci, gdy sakramentu tego udziela np. pielęgniarka bądź położna i pozostaje on ważny – jeżeli tylko zachowane są materia i forma sakramentu oraz intencja szafarza, czyli sprawującego sakrament.
Czy to oznacza, że jeśli chrztu ze szczerą intencją udzielałby oszust, to chrzest taki pozostaje ważny?
Tak. O ile osoba udzielająca chrztu zachowa materię i formę sakramentu, czyli użyje wody, najlepiej poświęconej, i wypowie formułę: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
To może kolejny przykład. Pierwowzór filmowego Daniela wycofał się ze swojej mistyfikacji, stając przed koniecznością sprawowania nabożeństwa ślubnego. Z drugiej strony jest to przecież sakrament, którego małżonkowie udzielają sobie nawzajem.
Dla ważności małżeństwa w sytuacji zwyczajnej konieczne jest zachowanie trzech istotnych elementów: konsensusu małżeńskiego, czyli aktu woli nupturientów, wolności od przeszkody małżeńskiej oraz kanonicznej formy. W formie tej zawiera się oczywiście konieczna obecność nupturientów, czyli osób zawierających związek małżeński, oraz dwóch świadków zwykłych i świadka urzędowego, jakim zazwyczaj jest kapłan bądź diakon.
Wyjątkiem jest sytuacja nadzwyczajna, jak np. niebezpieczeństwo śmierci albo brak dostępności kapłana (przez minimum miesiąc), ale to nie są przypadki, do których się w tej rozmowie odwołujemy.
Czyli w sytuacji zawarcia małżeństwa wobec oszusta istnieje konieczność jego powtórzenia?
Istnieje możliwość tzw. sanowania małżeństwa, czyli jego uważnienia. Przy założeniu oczywiście, że małżonkowie podtrzymują wolę trwania w związku małżeńskim. Rzecz jasna można też raz jeszcze powtórzyć formę zawarcia małżeństwa.
Czym w takim razie różni się ważność sakramentu od jego godziwości? Miałem wrażenie, że media, w kontekście wspomnianej przeze mnie historii, często używały tych terminów zamiennie.
Ważność sakramentu odnosi się do spełnienia warunków koniecznych do jego zaistnienia. Warunki takie dla przykładu sakramentu małżeństwa podałem przed chwilą. Brak godziwości oznacza natomiast brak owocności danego sakramentu.
Tutaj przykładem może być sakrament bierzmowania. Sakrament ten przyjęty przez osobę nieprzygotowaną, pozostającą w stanie grzechu ciężkiego, ale przystępującą ze szczerą intencją jego przyjęcia, pozostaje ważny. Niemniej jednak nie przynosi on owoców, jakie przynieść powinien, czyli umocnienia siedmioma darami Ducha Świętego.
Jeżeli jednak w późniejszym czasie przyjmujący sakrament uzupełni zaistniałe braki, sakrament odżywa w nim i przynosi odpowiednie owoce.
A przekładając to na, pojawiające się też w powyższym kontekście, porównanie sytuacji oszusta do np. kapłana prawdziwego, ale nie pozostającego w stanie łaski uświęcającej.
Tak jak mówiłem, warunkiem ważności sprawowanej Eucharystii czy sakramentu pokuty jest przyjęcie sakramentu święceń przez tego, kto sprawuje tajemnice wiary – sakramenty święte. Sakramenty, a przez nie Chrystus, działają ex opere operato, czyli na mocy dokonanego znaku i pozostają ważne niezależnie od stanu łaski uświęcającej wyświęconego szafarza.
Oczywiście sprawowanie sakramentów bez stanu łaski uświęcającej jest niegodziwe dla ich szafarza, ale nie dla wiernych, którzy spełniają wymagania dotyczące ich przyjęcia. Dlatego też sytuacje świętokradzkiego sprawowania sakramentów świętych przez kapłana w grzechu ciężkim i symulowania ich przez oszusta są rzeczywistościami całkowicie odmiennymi.
A jak w takim razie wygląda sytuacja prawno-kanoniczna osób podszywających się pod kapłanów, ale nie symulujących sakramentów? Najwięcej chyba takich przypadków oszustw dotyczy bowiem wyłudzeń przy okazji wizyt duszpasterskich.
Sam fakt podszywania się pod kapłana i pełnienia jakichkolwiek przynależnych mu funkcji już jest przekroczeniem prawa kanonicznego i stanowi podstawę do zasądzenia przez właściwego biskupa stosownej kary kanonicznej.
Ważne jest jednak w tym wypadku szczegółowe zbadanie przez ordynariusza konkretnego przypadku. Poznanie sytuacji i motywacji sprawcy, tak aby można go było nie tylko ukarać, ale również mu pomóc.
Brak świadomości świętości sakramentów wiąże się zazwyczaj z jakimś rodzajem niedojrzałości, zaburzeń osobowościowych, i tu może być potrzebna np. pomoc psychologiczna. Z mojej wiedzy wynika, że pod kapłanów często podszywają się osoby poranione emocjonalnie, np. nieprzyjęte do seminarium bądź usunięte z niego.