Diana Kim zajmuje się fotografią. Od wielu lat robi zdjęcia osobom bezdomnym. Podczas jednej z takich sesji rozpoznała swojego ojca. Wcześniej niewiele ich łączyło. Przypadkowe spotkanie zbliżyło ich do siebie i pozwoliło na odnowienie relacji.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kobieta urodziła się i wychowała w Honolulu na Hawajach. Jeszcze w czasie studiów zainteresowała się fotografią, szczególnie pragnęła pokazywać na zdjęciach trudne życie osób bezdomnych. Poświęciła tej tematyce specjalny projekt o nazwie: „The Homeless Paradise”. Poświęcony jest on problemowi humanizacji osób bezdomnych. Diana zaczęła im robić zdjęcia, jeszcze będąc na pierwszym roku studiów. Jak przyznała po latach, potrafiła się z nimi utożsamić. Doświadczyła samotności, odrzucenia, braku stabilizacji. Tego wciąż pragnęła, ale nie miała.
Projekt ukształtował jej dorosłe życie i miał wpływ na podjęcie życiowych decyzji, w tym wyborze studiów.
Ojciec odszedł od rodziny
Kim została porzucona przez swojego ojca, gdy miała zaledwie 5 lat. Jej rodzice rozeszli się, ojciec odszedł. Był właścicielem studia fotograficznego na O’ahu. Niewiele ich łączyło ze sobą. Ojciec był ciągle nieobecny.
Nie miała prawdziwego domu, ciepła rodzinnego, miejsca w którym byłaby miłość, poczucie bezpieczeństwa. Nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Poszukiwała stałego miejsca do zamieszkania. Zdarzało się, że nocowała u krewnych, znajomych, niejednokrotnie w parkach czy samochodzie.
Przypadkowe spotkanie
Przetrwała jednak te przeszkody i wyrosła na piękną, mądrą i wykształconą kobietę. Założyła własną rodzinę, ukończyła studia prawnicze i zaczęła w pełni realizować siebie w fotografii. To jej pasja. Nie spodziewała się jednak tego, co wydarzy się później. Nie była przygotowana, że po wielu latach spotka swojego ojca, który od wielu lat żył na ulicy, był samotny i na dodatek cierpiał na ciężką chorobę psychiczną. Dopiero przypadkowe spotkanie zbliżyło ich do siebie i pozwoliło na odkrycie miłości i więzi, jaka istnieje między dzieckiem a rodzicem.
Twarz ojca udało jej się rozpoznać podczas jednej z sesji fotograficznych na ulicach Honolulu. Mężczyzna był rozczochrany, okropnie wychudzony. Stał na ruchliwej ulicy i spoglądał nieruchomo w stronę chodnika. Mówił do siebie.
Jakaś kobieta podeszła do Diany i powiedziała, by zostawić bezdomnego w spokoju, bo i tak nie będzie w stanie mu pomóc. Kim chciała nawet nakrzyczeć na nieznajomą i zakomunikować jej, jaka jest bezduszna. Zależało jej, aby rozpocząć rozmowę z bezdomnym. Chciała przynajmniej spróbować. Mężczyzna jednak nie wydobył z siebie żadnego słowa. Dopiero po kilku minutach powiedział, że przychodzi w to miejsce i stoi już od kilku dni. Poprosił też, by kobieta się nim nie przejmowała i zostawiła go w spokoju.
Odwiedzała ojca na ulicy
Przez dwa lata Diana odwiedzała go w tym samym miejscu, ale on odmawiał jakiejkolwiek pomocy z jej strony. Potrzebował jej. Okazało się, że cierpiał na ciężką schizofrenię.
Dianie trudno było się pogodzić z tym, że jej ojciec musi znosić te wszystkie udręki. Bała się, że on nigdy nie wyzdrowieje. Ona zaś, jako córka, nie zamierzała się poddać w walce o niego i jego życie.
Walka o nowe życie i miłość
Pewnego dnia odebrała telefon ze szpitala. Lekarz poinformował ją, że jej ojciec przebywa u nich w placówce. Został znaleziony na chodniku. Miał zawał serca, a jego stan jest ciężki. Kim wraz ze swoim mężem udali się, by go odwiedzić. Personel medyczny robił wszystko, by za pomocą leków przywrócić mężczyźnie równowagę psychiczną i fizyczną i aby postawić go na nogi oraz ocalić jego życie. Ten zgodził się na podjęcie leczenia. Zaczął też odzyskiwać siły oraz kontrolę nad swoim organizmem.
Kilka miesięcy później, gdy już opuścił szpital, zatelefonował do Diany. Chciał zaprosić ją na kawę i porozmawiać. Kim zgodziła się niemal natychmiast. Pragnęła zobaczyć ojca. Nie mogła uwierzyć w tak spektakularną zmianę, jaka w nim zaszła. Był wysoki, wyglądał na zdrowego człowieka. Gdy z nim rozmawiała, czuła się wyjątkowo. Po tylu latach rozłąki odzyskała ojca na nowo. Jest niezmiernie wdzięczna za to wszystko, co wydarzyło się w jej życiu w ostatnim czasie.
„Każdy dzień to prezent”
W jednym z wywiadów kobieta powiedziała: „Każdy dzień to prezent. Niektóre dni są trudniejsze niż inne, ale widzenie mojego ojca żywego jest przypomnieniem wielkiej siły ludzkiego ducha i tego, jak cenne jest życie”.
Kim przypomina sobie do dziś jedną z ostatnich rozmów z ojcem. Powiedział jej wówczas: „Diana, bardzo mi przykro, że nie byłem w twoim życiu. Cieszę się, że masz teraz swoją rodzinę. Zrób dla niej wszystko, co najlepsze. Nie martw się o mnie ani o to, co wszyscy o mnie mówią. Jeśli chcesz sprawić, że będę dumny i szczęśliwy to bądź dla swojej rodziny taka, jakim ja i mama nie nigdy byliśmy (…) Martw się o siebie i swoją rodzinę. I nie zapomnij, dlaczego nazwałem cię Dianą – jesteś światłem w ciemności”.
Ich spotkanie po latach było cudem. Jej ojciec ma się teraz dobrze. Mężczyzna jest dumny z tego, że udało mu się pokonać wszelkie trudności. Ma cele w życiu i nadzieję na realizację swoich marzeń. Aktywnie spędza czas z przyjaciółmi, szuka pracy i stałego zajęcia dla siebie. Chciałby odwiedzić resztę rodziny, która mieszka w Korei Południowej.
Diana dalej fotografuje. Dla niej to nie tylko tworzenie obrazów, ale doświadczenie świata i dzielenie się relacjami z ludźmi oraz rzeczami, które wywołują refleksję i pociągają. „Każdy z bezdomnych ma swoją historię i mam nadzieję, że dzieląc się swoją historią, każdy z nich daje nową perspektywę”.
Korzystałam: mymodernmet.com; buzzfeednews.com; huffpost.com
Czytaj także:
„Mamo, tylko kalesonków zabrakło”. 4-latek szykuje paczkę dla bezdomnego, ty też możesz!
Czytaj także:
Nowy dom dla bezdomnych. Małżeństwo zamieszka razem z nimi