separateurCreated with Sketch.

Jak się (nie) spowiadać? Porady jezuity

KONFESJONAŁ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 10.02.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Czasem łatwiej jest wyjaśnić jakieś zjawisko, mówiąc, czym ono nie jest. Jezuita ks. Robert Wawer tłumaczy na stronie internetowej warszawskiego sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, czym NIE jest spowiedź.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie bój się, dziecko

Sakrament pokuty i pojednania to spotkanie z kochającym Bogiem, który odpuszcza nam nasze winy. To uzdrowienie duszy i przygoda stawania w prawdzie, która nas wyzwala i uczy pokory i miłości – pisze ks. Wawer. Nie ma znaczenia, jak złe jest to, co chcemy wyznać, ani jak dawno nie klękaliśmy przy kratkach konfesjonału.

Idąc do spowiedzi nie powinniśmy się obawiać, że Bóg nie odpuści nam najcięższych grzechów, że na to nie zasługujemy. Nasz Ojciec chce, abyśmy najpierw sprawiedliwie osądzili własne czyny, myśli i zaniedbania przed Jego obliczem, a potem przyjęli Jego miłosierne przebaczenie. Spowiedź nie służy do tego, żeby Bóg dowiedział się od nas, co złego zrobiliśmy. On już to wie. Podczas spowiedzi możemy powiedzieć, że żałujemy, i dowiedzieć się, że mimo naszych grzechów On chce być z nami.

Generalnie jest OK

Nie spowiadajmy się z problemów, które przysparzają nam inni ludzie, ani z cudzych grzechów - chyba że się do nich przyczyniliśmy. Nie spowiadajmy się też z pokus, złych i nieczystych myśli, wyobrażeń, wspomnień, emocji – chyba że ulegliśmy lub wystawialiśmy się na pokusy. Podobnie jest z rozproszeniami na modlitwie i na mszy.

Wątpliwości w wierze to również nie jest grzech, o ile nie zaniedbujemy pogłębiania wiary rozumem. Nie spowiadajmy się z tego, co nam się śniło.

Na spowiedzi nie mówmy, co robimy dobrze, ani że generalnie jesteśmy dobrymi ludźmi. Jeśli mamy trudną sytuacje życiową, nie szukajmy pocieszenia i profesjonalnej rady u spowiednika. Tutaj lepsze będą osoby, które lepiej nas znają albo które są specjalistami w danej dziedzinie, np. rodzina, znajomi, lekarze, terapeuci.

Po całości

Do odbycia spowiedzi potrzebny jest kapłan. Jednak to nie on jest tu postacią pierwszoplanową. Naturalny wstyd z naszych grzechów i słabości nie powinien wywoływać strachu. Jezuita radzi, żeby potraktować wstyd jako część pokuty za nasze grzechy.

Unikajmy ogólników, np. „Zgrzeszyłem przeciw 1, 4 i 9 przykazaniu” albo „Spowiadam się z grzechu lenistwa i gniewu”, albo „Opuszczałem msze święte”. Nazwijmy grzech po imieniu. Opisujmy konkretne sytuacje, w których go popełniliśmy – zwłaszcza grzech ciężki. Wtedy spowiednik będzie wiedział, o co chodzi, i będzie mógł udzielić właściwej rady. Nie spowiadajmy się jednak zbyt skrupulatnie, unikajmy nadmiernie szczegółowych opisów.

Na spowiedzi nie starajmy się „ukryć” grzechu, którego najbardziej się wstydzimy, poprzez zawiłe określenia albo wymienianie go w sposób niezwracający uwagi. Wręcz przeciwnie! Warto zaznaczyć: „To jest mój największy problem” albo „Tego grzechu wstydzę się najbardziej”.

Nie mówmy też: „Może byłem niecierpliwy”, „Może kogoś skrzywdziłem”. To wymaga głębszego przebadania sumienia. Albo faktycznie byłem niecierpliwy w konkretnej sytuacji, albo nie wymieniam asekuracyjnie tego grzechu, „na wszelki wypadek”.

Nawet jeśli jeden grzech najbardziej zaprząta nam sumienie, mimo wszystko róbmy rachunek z całego życia duchowego. Jeden grzech, nawet bardzo poważny, to nie całe nasze życie.

Rachunek sumienia należy zrobić przed spowiedzią, a nie w trakcie spowiedzi. Nie bójmy się jednak pytać spowiednika o sprawy, które nie są dla nas jasne. Nie bagatelizujmy wątpliwości.

Grzechy „nieodpuszczalne”?

Nie spowiadamy się z „grzechów pokoleniowych”, bo jedyny grzech przekazywany z pokolenia na pokolenie to grzech pierworodny, który jest gładzony w momencie przyjęcia chrztu. Nie spowiadamy się też z grzechów, które już kiedyś wyznaliśmy na spowiedzi i które zostały nam odpuszczone.

„Spowiedź święta to nie wymazywanie negatywnych wspomnień, to nie gumka do ścierania pisma ołówkowego. Skutki grzechów, z których się wyspowiadaliśmy, i tak mogą pozostawać na całe życie. Należy wtedy czynić zadośćuczynienie, a nie powtórnie się z nich spowiadać” – radzi jezuita.

Nie spowiadamy się z bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu, „które nigdy nie będzie odpuszczone”. Jest to grzech wiecznego odrzucenia Bożej miłości, jaki popełniły upadłe anioły. Tylko istoty obdarzone wolną wolą i żyjące poza czasem mogły dokonać wiecznego odrzucenia służenia Bogu, a człowiek nie jest w stanie dokonać wyboru na całą wieczność. Kościół otrzymał władzę odpuszczania wszystkich grzechów popełnionych przez człowieka.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.