W ślad za szaloną zakonnicą poszły setki babć w całej Polsce, które zaczęły tworzyć lokalne kluby “Włóczkersów”. Jak przyznaje pani Dorota Wojtkowiak, jedna z wolontariuszek do czapeczek każda babcia dokłada dużo własnego serca, przez to są one jeszcze cieplejsze.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
10 lutego w poznańskiej siedzibie Fundacji “Redemptoris Missio” została zapakowana i przygotowana do transportu dla mieszkańców Afganistanu stutysięczna czapka wydziergana ręcznie przez polskie babcie.
Razem z nią w transporcie humanitarnym pojadą inne ciepłe ubrania, przybory szkolne, buty, maskotki oraz 10 tysięcy innych, ręcznie robionych czapek i szalików.
Dary trafią głównie do dzieci. Są to uchodźcy, którzy uciekają ze swoich domów w obawie przed atakami talibów. Mieszkają w prowizorycznych namiotach i cierpią z powodu panujących tam zimą niskich temperatur. O tragicznej sytuacji afgańskich dzieci poinformowali Fundację polscy żołnierze, którzy pełnią tam misję stabilizacyjną. Od ponad jedenastu lat polskie wojsko zawozi do Afganistanu pomoc humanitarną z Fundacji „Redemptoris Missio”.
Uroczystego pakowania stutysięczne czapki dokonała Siostra Cecylia Śmiech, która zainicjowała wielkie dzierganie dla dzieciaków z Afganistanu.
Włóczkersi – ale o co chodzi?
Kluby Włóczkersów zainicjowała siostra Cecylia Śmiech urszulanka Unii Rzymskiej. Druty to jej wielka pasja – dzierga od 8 roku życia. W czasach młodości dziergała m.in. rękawiczki i tak zarabiała na życie. Kiedy kilka lat temu dowiedziała się o marznących dzieciach w Afganistanie i postanowiła swoje hobby przekuć na pomoc innym.
Siostra Cecylia dzierga hurtowo – przygotowanie jednej czapki zajmuje jej około godzinę. Przestała już liczyć, ile czapek przygotowała dla dzieciaków. Oprócz tego robi też specjalne laleczki, żeby maluchy miały czym się bawić.
W ślad za szaloną zakonnicą poszły setki babć w całej Polsce, które zaczęły tworzyć lokalne kluby “Włóczkersów”. Jak przyznaje pani Dorota Wojtkowiak, jedna z wolontariuszek do czapeczek każda babcia dokłada dużo własnego serca, przez to są one jeszcze cieplejsze.
Potrzeba wełny
Chęć niesienia pomocy w babciach nie gaśnie i dziergają dalej. A do czapeczek, potrzeba wełny. Dlatego poznańska fundacja “Redemptoris Missio”, apeluje do wszystkich, którzy mają w domu niepotrzebne szpulki z wełną i włóczką, żeby przekazywali je do Fundacji. Niestety jest jeszcze sporo dzieci w Afganistanie, które czekają na ciepłe czapki od polskich babć…
Źródło: Kai, misyjne.pl