Każdy kto zajmuje się domem, wypracowuje sobie albo kopiuje z różnych źródeł (np. od mamy, od koleżanki) różne triki, które ułatwiają mu życie. Podzielicie się swoimi lifehackami?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Na cztery fajerki
Przez kilka lat mieliśmy jedną patelnię do naleśników. Nasze dzieci bardzo je lubią, więc smażyłam na niej hurtowe ilości placków. Pewnego dnia przez przypadek pojawiła się w naszym domu druga patelnia (prezent dla dziadków, omyłkowo spakowany i przywieziony z powrotem do domu), więc kiedyś, gdy bardzo się spieszyłam, wyjęłam tę patelnię z opakowania i postawiłam na kuchence. I wtedy mnie olśniło! Dlaczego by nie smażyć tak samo także innych potraw, które robię w dużych ilościach, np. kotletów?
Teraz mamy już cztery patelnie naleśnikowe, z których dwie kupiłam okazyjnie, np. za punkty za paliwo. W piątkowe poranki usmażenie ok. 30 placków zajmuje mi nie więcej niż kwadrans. Aha, dziadkowie dostali nową patelnię.
Zaginione skarpetek
Jedną z największy zagadek ludzkości jest to, dlaczego skarpetki giną w praniu. Jak to się dzieje, że kupujemy kilkanaście par, a po jakimś czasie mamy stertę pojedynczych? Czy pożera je pralka? A może chowają je krasnoludki?
Nie udało mi się rozwikłać tej kwestii, ale znalazłam sposób na zminimalizowanie strat – zarządziłam zwijanie skarpetek przed wrzuceniem ich do kosza na brudy. Przed praniem trzeba je rozdzielić (Zwinięte chyba nie wyprałyby się dobrze?), ale przynajmniej wiadomo, że w pralce lądują pełne pary. Od kilku miesięcy, kiedy funkcjonuje u nas to rozwiązanie, „rozwiodły się” może trzy albo cztery pary.
Sortownia
Kiedy już pranie się wypierze i wyschnie, dobrym pomysłem jest segregowanie go od razu po zdjęciu z suszarki.
Kiedyś składałam pranie do jednego kosza i dopiero późnij sortowałam – co kończyło się tym, że wiecznie potykałam się o nierozładowane kosze, których nikt nie miał czasu ani ochoty opróżnić, a dzieci jęczały, że nie mają skarpetek. Aż pewnego dnia zobaczyłam u sąsiadów, w pomieszczeniu, które służy im za pralnię, suszarnię i prasowalnię, sześć podpisanych pojemników – po jednym na każdego domownika. Genialne, zwłaszcza kiedy ma się dużą rodzinę! Do etapu podpisanych pojemników jeszcze nie dotarłam, ale teraz dzielę ubrania na pięć części. Idzie to prawie tak samo szybko, jak składanie na jedną stertę.
Spinacze (nie)biurowe
Co robicie z otwartą torebką mąki albo proszku do pieczenia? Jeśli nie macie w sobie zapału do przesypywania wszystkiego do ozdobnych pojemników, a chcecie uniknąć bałaganu i wietrzenia przypraw, możecie zainwestować kilkanaście złotych w spinacze biurowe – takie w kształcie szczęki. Są dostępne w różnych rozmiarach: od około centymetra do kilkunastu centymetrów, więc można nimi zabezpieczyć i maleńką torebkę z cukrem waniliowym, i worek mąki.
Ocet i witamina C
Nie lubię przetworów w occie, ale sam ocet zawsze mam w kuchni i często go używam. Kwas octowy to silny środek czyszczący i dezynfekujący. Można nim dobrze doczyścić np. zlew, wannę i toaletę. Można go też wlać do spryskiwacza i po rozcieńczeniu używać do mycia luster i szyb.
Inny środek, który dobrze sprawdza się w nieoczywistych sytuacjach, to witamina C w proszku (można ją kupić przez internet, np. w półkilogramowych pudełkach). Nic tak nie doczyści rąk po obieraniu warzyw jak właśnie witamina C! Oczywiście można jej także używać przy przeziębieniu i zamiast cytryny, której zapomnieliśmy kupić, np. do sosu winegret albo herbaty z miodem.
Szybki spryciarz
Na rynku jest wiele „sprytnych” urządzeń kuchennych i pewno wiele z nich ma swoich fanów, ale dla mnie absolutnym przebojem jest szybkowar. Dobrze gotuje się w nim różne kasze, można w nim przyrządzać potrawy na parze, a inne rzeczy po prostu robi się dużo szybciej, np. gulasz, domową szynkę i wszelkie rośliny strączkowe, np. fasolę, ciecierzycę, soczewicę.
Drugie mycie poprawia życie
Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami zmywarki, to pewno wiecie, że tabletki do zmywarek mają składniki nabłyszczające, które później jemy razem z zupą nalaną do talerza i pijemy z herbatą wlaną do kubka. Warto się ich pozbywać, włączając dodatkowe płukanie albo dodatkowe mycie. Lepiej też podarować sobie używanie dodatkowych produktów nabłyszczających.
Nawet jeśli mamy w kuchni zmywarkę, nie możemy całkowicie uniknąć ręcznego zmywania. Trzeba wtedy zawsze używać rękawiczek – tak samo jak przy sprzątaniu, ręcznym praniu czy takich pracach, jak przesadzanie roślin doniczkowych czy obieranie warzyw. Sok z wielu warzyw (np. ziemniaków) działa drażniąco na skórę dłoni. Oczywiście chemia domowa ma znacznie więcej substancji drażniących, uczulających i wysuszających.
Zamrażanie
Zamrażarka to u nas sprzęt będący w ciągłym użyciu. Jeśli ugotuję za dużo jedzenia, część od razu mrożę (rodzina znacznie chętniej zje gulasz za tydzień niż trzeci dzień pod rząd). Wrzucam do zamrażarki nawet pojedyncze kotlety. Nauczyłam się, że do mrożenia nadaje się też większość ciast. Często piekę więcej, niż potrzebujemy, żeby potem część zamrozić. Kiedy latem mam duże ilości warzyw albo owoców, mrożę to, czego nie zużyję. Staram się też zawsze mieć w zamrażalce „dyżurną” torbę warzyw na patelnię, dobrych na szybki obiad. Wprawdzie mrożone produkty są mniej wartościowe i mniej smaczne niż świeże, ale – z drugiej strony – są lepsze niż burczenie w brzuchu czy marnowanie jedzenia.
Dzieci mrożą kostki lodu i wrzucają je do gorącej herbaty.
Wespół w zespół
Najważniejszy „trik” to włączanie dzieci w prace domowe. Nawet maluchy mogą mieć swoje obowiązki, np. gaszenie niepotrzebnego światła, ustawianie talerzy na stole przed posiłkiem i sprzątanie po jedzeniu, porządkowanie butów w przedpokoju. Chodzi nie tylko o odciążenie rodziców, ale też o opanowanie przydatnych umiejętności i przyswojenie – jakże ważnej! – wiedzy, że obiad nie zjawia się na stole za machnięciem czarodziejskiej różdżki.
U nas (pewno jak w wielu domach) wychodzi to różnie, ale nauczyłam się, że żeby uniknąć pretensji i pytań: „Dlaczego ja?” i „A co ona zrobi?”, warto przygotować grafik. Na grafiku jasno widać, jakie kto ma obowiązki, i każdy może łatwiej zorganizować sobie pracę.
Teraz, kiedy wszystkie nasze dzieci są nastolatkami, niemal całkowicie przejęły niektóre zajęcia, np. prasowanie i sprzątanie łazienki. Prawdę mówiąc, mogłyby robić znacznie więcej.
Czytaj także:
Żona pojechała na rekolekcje w ciszy, a ja zostałem z trzema małymi córkami. Raport z pola walki
Czytaj także:
Mów, gdy widzisz, że w relacjach twoich bliskich dzieje się coś złego