separateurCreated with Sketch.

Grzechy czasu zarazy: możliwe, że nawet ich nie zauważasz

EPIDEMIA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Trzeba sobie powiedzieć, że sytuacja spowodowana pandemią stwarza liczne okazje do grzechu. I to do takiego rodzaju grzechów, jakie zwykliśmy zazwyczaj lekceważyć.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Trzeba sobie powiedzieć, że sytuacja spowodowana pandemią stwarza liczne okazje do grzechu. I to do takiego rodzaju grzechów, jakie zwykliśmy zazwyczaj lekceważyć.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nikt nie będzie zbawiony sam

„Wprawdzie w każdym czasie i w każdym narodzie miły jest Bogu każdy, kto się Go lęka i postępuje sprawiedliwie (por. Dz 10,35); podobało się jednak Bogu uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wyłączeniem wszelkich wzajemnych powiązań, lecz ustanowić ich jako lud, który uznałby Go w prawdzie i Jemu święcie służył” – czytamy w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele ostatniego soboru (Lumen gentium, 9).


ŚWIĘTA RITA
Czytaj także:
Trzy krzyże i trzy „światła” od św. Rity na czas pandemii. Niech rozjaśnią mroczny czas

Nie jest to oczywiście myśl nowa. Już w Ewangelii sam Chrystus ustanawia przecież wspólnotę uczniów, którym jako najważniejsze przykazanie pozostawia nakaz wzajemnej miłości (por. J 13,34-35). A gdy raz jeden wprost opowiada o sądzie, jaki będzie nad nami sprawował u kresu czasów, to okazuje się, że wszystkie pytania, jakie wówczas nam zada będą dotyczyć naszych relacji z bliźnimi – i to bliźnimi w potrzebie (por. Mt 25,31-46).

Nikt nie będzie zbawiony sam. Nikt nie będzie „rozpatrywany” jako „osobny przypadek”. Nasze relacje z ludźmi i to, jacy jesteśmy w tych relacjach będą kluczowe dla naszego zbawienia lub potępienia.

 

Codzienność eucharystyczna

Ten sam tekst soborowy mówi jeszcze, że „Chrystus Pan (…) nowy lud «uczynił królestwem i kapłanami dla Boga i Ojca swojego» (Ap 1,6; 5,9-10)” oraz że „wierni na mocy swego królewskiego kapłaństwa współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii; sprawują też to kapłaństwo przez przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, przez świadectwo świętego życia, wyrzeczenie się siebie i czynną miłość” (Lumen gentium, 10).

Warto zwrócić uwagę na te słowa, zwłaszcza w tym trudnym czasie pandemii koronawirusa, gdy wielu z nas nie ma możliwości uczestniczenia w mszach świętych, poprzestając na oglądaniu/słuchaniu ich transmisji poprzez różnego rodzaju środki masowego przekazu.

Nawet jeśli nie mamy możliwości uczestniczenia w liturgii, to nie oznacza jeszcze, że jesteśmy odcięci od Eucharystii, która stanowi źródło i szczyt naszej aktywności jako Kapłańskiego Ludu Bożego. Msza święta sprawowana w zamkniętym kościele czy kaplicy, którą śledzisz na ekranie swojego telewizora lub komputera nadal pozostaje dziełem całego Chrystusa – Głowy i Ciała, którym jest Kościół rozumiany jako cała wspólnota wierzących.

Ale realizacja twojej (wynikającej z chrztu) funkcji kapłańskiej bynajmniej nie ogranicza się w tej sytuacji do oglądania/słuchania transmisji. Jest nią także – a w tych trudnych okolicznościach może właśnie: przede wszystkim – „modlitwa (…), wyrzeczenie się siebie i czynna miłość”.

 

Wiara nie ogranicza się do kultu

Te niedobre okoliczności, w jakich przyszło nam teraz funkcjonować możemy wykorzystać jako dobrą okazję, by odkryć i wprowadzić w praktykę naszego życia prawdę o tym, że nasza wiara nie ogranicza się do liturgicznych aktów kultu, ale ogarnia i kształtuje całe nasze codzienne życie. W każdych warunkach.

Modlitwa, na której trwasz w „swojej izdebce”. Gorliwa modlitwa za chorych, zarażonych, ich bliskich, lekarzy, pielęgniarki, wszystkich pracowników ochrony zdrowia – za cały świat i wszystkich ludzi, do której tak gorąco zachęca nas w ostatnich dniach także papież Franciszek. Czasu na modlitwę aż nadto. No i Komunia duchowa.


EUCHARYSTIA
Czytaj także:
Czy przyjmując Komunię św., można się zarazić wirusem? O przeistoczeniu i wystawianiu Boga na próbę

Wyrzeczenie się siebie. Chociażby poprzez tę – dającą nam się już we znaki – rezygnację z wychodzenia z domu, kiedy nie mamy ku temu absolutnej konieczności. Także poprzez to wyrzeczenie się siebie, jakie dla wielu z nas stanowi skorzystanie z dyspensy udzielonej przez naszych biskupów odnośnie do uczestnictwa w niedzielnych mszach świętych. Tęsknota za Eucharystią, którą być może do tej pory traktowaliśmy nie dość poważnie.

Czynna miłość, która w obecnym czasie będzie troską o swoich najbliższych i o siebie samego. Zaczynając od sumiennego mycia rąk. Nad swoją umywalką sprawujesz w ten sposób święte i powszechne kapłaństwo Ludu Bożego!

Ale także poprzez zauważenie w swoim najbliższym otoczeniu innych potrzebujących – na przykład osób starszych, którym zrobisz zakupy, czy w ogóle uświadomisz je o grożącym niebezpieczeństwie. W ostatnim czasie – jako społeczeństwo – wykazujemy bardzo wiele sensownych inicjatyw, w których ta „czynna miłość” zyskuje konkretny kształt i wyraz. Oby tak dalej.

 

Grzechy czasu zarazy

Ale warto i trzeba też sobie powiedzieć, że tak jak cała ta sytuacja spowodowana pandemią może być okazją do pogłębienia wiary i wzrastania w świętości, tak też stwarza liczne okazje do grzechu. I to do takiego rodzaju grzechów, jakie zwykliśmy zazwyczaj lekceważyć, skupiając się na „ewidentnych” grzechach. Chodzi zwłaszcza o szeroko rozumianą dziedzinę grzechów zaniedbania.

W tym wypadku będą to grzechy zaniedbania norm bezpieczeństwa, zaleceń higienicznych, ograniczenia wyjść z domu i kontaktów towarzyskich. Egoizm objawiający się w lekceważeniu tychże zaleceń. Wychodzenie z domu bez potrzeby („bo już nie mogę wysiedzieć”), spotkania ze znajomymi („bo przecież nikt z nas nie ma objawów korony”), łamanie zaleceń higienicznych także w przestrzeni kościelnej („bo mnie moja wrażliwość nie pozwala/ bo ja mam wiarę!”).

Niefrasobliwość i niczym nieuzasadnione przekonanie, że „co tam lekarze/ władze/ epidemiolodzy/ biskupi będą mi mówić, ja wiem swoje”. Upieranie się przy swoich dotychczasowych przyzwyczajeniach i praktykach bez oglądania się na bezpieczeństwo tak swoje, jak innych.

Ale również lekceważenie ich obaw, potrzeby poczucia bezpieczeństwa. Także niewrażliwość na potrzeby innych i obojętność wobec nich. Dbanie tylko o siebie, gdy mógłbym pomóc innym w bezpieczny i rozważny sposób.


KARDYNAŁ WYSZYŃSKI, JOSEMARIA ESCRIVA
Czytaj także:
Jak (prze)żyć w zamknięciu? Rady od kard. Wyszyńskiego i św. Josemarii Escrivy

 

Pandemiczny rachunek sumienia

W tym szczególnym Wielkim Poście, jaki chcąc nie chcąc przeżywamy w tym roku, warto dołączyć powyższe do swojego rachunku sumienia. Bo pandemia bardziej niż próbą wiary jest z pewnością próbą miłości.

Nieprzekonanym proponuję do rozważenia dwa fragmenty Słowa Bożego:

Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata (Jk 1,27);

oraz ten fragment z Ewangelii według świętego Jana, kiedy przychodzą po Jezusa do Ogrodu Oliwnego, aby Go pojmać, a On troszczy się o to, aby ochronić swoich uczniów (bo my często i słusznie piętnujemy ich ucieczkę i tchórzostwo, ale nie zwracamy uwagi na to, że Jezus sam troszczył się w tamtym momencie o ich bezpieczeństwo):

To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią.
A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś». Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»
(J 18,1-11).


PAPIEŻ FRANCISZEK
Czytaj także:
Komunia duchowa: Franciszek mówi, jak ją przyjmować i jak się modlić

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.