Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W poszukiwaniu modlitwy
Najczęściej w Wielkim Poście, ale nie tylko, niektórzy z nas podejmują związane z modlitwą postanowienia. Nieraz szukamy w tym celu jakiegoś specjalnego rodzaju modlitwy.
I bardzo dobrze. To świetna okazja, by coraz lepiej poznawać i zgłębiać bogactwo katolickiej tradycji i duchowości. Zdarza nam się w związku z tym natrafić czasami na modlitwy „reklamowane” (nieraz nawet licznymi i szczerymi świadectwami) jako „zawsze skuteczne”.
„Tajemnica szczęścia”
Sam chciałem napisać w związku z tym tekst o cyklu modlitw zwanych Tajemnicą szczęścia przypisywanych świętej Brygidzie. Poznałem je jako nastolatek i zrobiły wówczas na mnie na tyle duże wrażenie, że (o ile dobrze pamiętam) odmawiałem je przez okrągły rok, jak nakazywała załączona do nich „instrukcja”.
Niewykluczone, że swoją rolę odegrały w tym obietnice związane z ich odmówieniem, które ponoć miał złożyć świętej Szwedce sam Pan Jezus podczas jednego z objawień.
Tajemnica szczęścia to piętnaście krótkich modlitw, które wprowadzają modlącego się w misterium męki Chrystusa poprzez rozważanie różnych jej momentów i wymiarów. Bardzo piękny, głęboki tekst do medytacji.
Tajemnica Tajemnicy
Jako genezę powstania Tajemnicy szczęścia podaje się wizję, w której Pan Jezus pytany przez Brygidę o ilość ran i ciosów, jakie zadano mu podczas męki, miał powiedzieć, że było ich aż 5480. Następnie zaś miał jej podyktować modlitwy, których odmawianie przez kolejnych 365 dni byłoby formą zadośćuczynienia za Jego cierpienia.
Tyle, że ta wizja, dyktowanie modlitw i złożenie związanych z nimi obietnic… niekoniecznie miały miejsce – wbrew temu, co często jest podawane przy okazji „reklamowania” tej modlitwy.
Jest to raczej rodzaj pobożnej legendy, która miała zachęcić i zmotywować jak najliczniejszą grupę wierzących do sięgnięcia po ten – skądinąd bardzo pobożny – tekst. Same siostry brygidki (właściwie: zakon Najświętszego Zbawiciela świętej Brygidy) nie przypisują autorstwa tych modlitw swojej założycielce.
Co jest prawdą?
Owszem, Brygida miała objawienia. Owszem, wspominała, że Pan Jezus nauczył ją modlitwy dziękczynno-wynagradzającej za Jego mękę, ale Tajemnica szczęścia najprawdopodobniej nie jest tą modlitwą.
Z Brygidą zaś związana jest o tyle, że wpisuje się w ducha epoki i styl pobożności, które były jej niewątpliwie bliskie. Były to bowiem czasy rozkwitającej devotio moderna (nowej pobożności) – nurtu duchowości kładącego większy niż dotąd akcent na element przeżyciowy i emocjonalny w życiu religijnym.
Takie „przypisywanie” tekstów znanym postaciom i „podpieranie” ich autorytetem doświadczeń o charakterze nadprzyrodzonym było zresztą w ciągu wieków praktyką stosowaną wcale nierzadko (i w jak najlepszych intencjach).
I co z tego wynika?
Muszę przyznać, że „odkrywszy” co wyżej opisane, byłem w pierwszym momencie nieco rozczarowany. Ale po chwili pomyślałem: No i co z tego? A może to nawet lepiej? Może to lepiej, gdy z podejmowaną przez nas modlitwą nie wiążą się żadne „obietnice” i „gwarancje”?
Może to naprawdę lepiej, gdy wchodzimy w modlitwę bezinteresownie, skupieni tylko na Chrystusie, a nie na tym, co mógłby nam przy okazji dać? Bo ostatecznie Bóg nie daje „czegoś”. Zawsze tak naprawdę chce dawać nam siebie samego. Modlitwa – taka czy inna – nie ma być skutecznym sposobem na wyłudzenie od Niego tej czy innej łaski.
Łaska. Łaska to nie rzecz, nie jakaś wymierna korzyść duchowa, moralna czy materialna. Łaska to Jego sposób odnoszenia się do nas. I (oby) nasz do Niego. Powraca jak echo pytanie otwierające dramat Hioba: „Czy za darmo Hiob czci Boga?” (por. Hi 1,9). I może warto się z tym pytaniem zmierzyć.