Myślę, że potrzeba nam wszystkim narodowego przebudzenia. Pogłębiające się podziały – polityczne, społeczne, wewnątrzkościelne – wyniszczają nas i powodują, że marnuje się wielki potencjał dobra.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Chciałbym, aby ta rocznica obudziła w nas jako społeczeństwie nadzieję, a zarazem była wezwaniem do narodowego rachunku sumienia z tego, jak realizujemy i twórczo rozwijamy dziedzictwo św. Jana Pawła II – deklaruje kard. Stanisław Dziwisz, wieloletni najbliższy współpracownik świętego papieża.
W rozmowie z KAI wyjaśnia, że „Kościół Jana Pawła II to Kościół wychodzący do człowieka, szukający go i otwarty na dialog ze światem”.
Marcin Przeciszewski, KAI: Przez niemal 40 lat był Ksiądz Kardynał osobistym sekretarzem, czyli najbliższym współpracownikiem Karola Wojtyły, najpierw jako arcybiskupa krakowskiego, a później papieża. Kim on był dla Księdza – niezależnie od pełnienia funkcji jego sekretarza? Jak można scharakteryzować Waszą wzajemną relację?
Kard. Stanisław Dziwisz: Był ojcem. Od początku, gdy krakowski biskup Karol Wojtyła zaprosił mnie do współpracy, miałem świadomość, że to wyjątkowy, wybitny człowiek. Ta świadomość umacniała się z dnia na dzień, a jednak nigdy mnie nie paraliżowała. To oczywiście jego zasługa, był bowiem – mimo swej wielkości – osobą skromną i zwyczajną. Nie tworzył barier, nie budował dystansu.
Czytaj także:
Jan Paweł II i Anna Tymieniecka: 340 listów i przyjaźń, która przetrwała 3 dekady
Czuliśmy się jego domownikami zarówno w Krakowie, jak i później – gdy został papieżem. Papież był ojcem, interesował się nami i naszymi rodzinami. Każdemu okazywał, że jest dla niego ważny. Stale modlił się za swoich współpracowników, nie tylko tych najbliższych. Okazywał szczerą, niewymuszoną wdzięczność.
Czasem nas to zawstydzało, ale zawsze mobilizowało i uskrzydlało. Był dobrym człowiekiem i miał niezwykłą zdolność tworzenia wokół siebie klimatu serdeczności i prostoty. To powodowało, że czuliśmy się jak jego rodzina. Był naszym ojcem.
KAI: Czy już wtedy Ksiądz Kardynał uważał, że pracuje dla człowieka świętego? Kiedy ta myśl pojawiła się po raz pierwszy i w jakich okolicznościach? Czy łatwo jest być współpracownikiem człowieka świętego, a może bywało to trudne do zniesienia?
– Nie potrafię powiedzieć, kiedy ta myśl pojawiła się po raz pierwszy, bo ta świadomość narastała stopniowo. Byłem świadkiem jego heroicznej służby, wielu spotkań z ludźmi, jego codziennej pracy, jego cierpień i radości.
Przede wszystkim jednak widziałem jego modlitwę, to niezwykłe zanurzenie w Bogu, które dziś pozwala nam mówić o nim jako o mistyku. Jego życie było prostą konsekwencją niezliczonych godzin spędzonych na kolanach. Był bez reszty oddany Chrystusowi i tak można scharakteryzować każdy dzień, każdą minutę jego życia. Zostałem obdarzony przywilejem i łaską towarzyszenia świętemu, i wciąż dziękuję Bogu za ten niezasłużony dar.
Pyta Pan, czy to bywało trudne do zniesienia. Odpowiadam prosto z serca: nigdy. Życie u boku świętego człowieka jest wezwaniem do pogłębiania osobistej więzi z Chrystusem, szansą, możliwością inspirowania się, poszerzania perspektyw, ale nigdy obciążeniem.
KAI: Jaki jest klucz do świętości Jana Pawła II? Jak mamy postępować jako zwykli chrześcijanie, chcąc podążać śladami jego świętości?
– Kluczem do zrozumienia tajemnicy świętości Jana Pawła II jest miłość. Miłość Chrystusa była fundamentem i motorem jego wytrwałej służby Kościołowi i światu, całym jego życiem. Ta miłość powinna być jednak także streszczeniem życia każdego i każdej z nas. Podziwiamy heroizm Ojca Świętego, jego głębię duchową i intelektualną, olbrzymie dziedzictwo, jakie nam zostawił i to może wielu paraliżować. Mogą mówić: „Taka droga jest dla mnie nieosiągalna”.
A przecież Jezus powołuje nas wszystkich do świętości, Jego miłość jest życiodajną siłą, której udziela na tej drodze wszystkim, którzy pragną nią iść. Każdy z nas, w tym miejscu, gdzie żyje i wypełnia swoje powołanie, realizuje wielki plan, jaki przygotował dla niego Bóg. Każdy z nas idzie swoją drogą ku świętości.
Ojciec Święty swoim życiem, modlitwą, pracą i cierpieniem uczy nas, by w centrum postawić Chrystusa, na Nim się opierać i Jemu ufać, Jemu być wiernym. To niezawodna droga, otwarta dla wszystkich uczniów Jezusa.
KAI: Ksiądz Kardynał jest przekonany, że Jan Paweł II powinien zostać ogłoszony Doktorem Kościoła. A ponadto proponuje, by był to „doktorat z eklezjologii”. Jakie są najważniejsze za tym argumenty?
– Pierwszy z nich wypływa z osobistego doświadczenia Ojca Świętego, dla którego Kościół był domem, miejscem intymnego spotkania z Bogiem i człowiekiem. Mówiłem kiedyś o „eklezjologii serdecznej” papieża Wojtyły.
Za jego pontyfikatu Kościół na nowo i zdecydowanie ukazał swoje ludzkie oblicze, stał się jeszcze raz domem. To punkt wyjścia dla papieskiego rozumienia Kościoła i jego miejsca we współczesnym świecie, tak bardzo dziś poranionym różnego rodzaju „bezdomnościami”, brakiem zakorzenienia, tęsknotami do bliskości.
Kolejną sprawą jest niepodważalny wpływ Jana Pawła II na życie całego Kościoła i jego dynamizm. Świadectwem tego wkładu są niezliczone dokumenty papieskie, ale także jego posługa pasterska, otwierająca współczesnego człowieka na uniwersalne przesłanie Ewangelii.
Czytaj także:
Jan Paweł II – dlaczego „wielki”? Rozmowa z o. prof. Jarosławem Kupczakiem OP
Kościół Jana Pawła II to Kościół wychodzący do człowieka, szukający go i otwarty na dialog ze światem. Trzeba tu też podkreślić niewątpliwy wkład papieża w nauczanie społeczne Kościoła, skutkujący m.in. obaleniem komunizmu w naszej części Europy, czy też jego refleksję naukową i wrażliwość duszpasterską ukierunkowaną na rodzinę.
Jan Paweł II został nazwany w homilii kanonizacyjnej papieża Franciszka patronem rodziny właśnie ze względu na jego inspirujące nauczanie w zakresie m.in. teologii ciała, nienaruszalnej godności człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci, roli kobiety i miejsca rodziny – domowego Kościoła w misji zbawienia.
I wreszcie – nie do przecenienia jest ogromny wkład papieża Wojtyły w budowanie harmonijnych relacji między rozumem a wiarą. Nie bez przyczyny encyklika „Fides et ratio” należy do najważniejszych dokumentów tego pontyfikatu, a właściwie należałoby powiedzieć – daleko wykracza poza jego ramy, proponując wizję przezwyciężania kryzysów współczesności dzięki sojuszowi nauki i wiary.
KAI: Jan Paweł II budował Kościół z jednej strony zakorzeniony w tradycji i doktrynie, a z drugiej niezmiernie otwarty na dialog ze współczesnością. Na czym polegał ten wyjątkowy fenomen?
– To wynika z misji Kościoła, który z jednej strony ma chronić prawdę i być wiernym swemu posłannictwu, a z drugiej strony – jest posłany do świata z ewangelicznym orędziem i jako taki musi być otwarty i dynamiczny. Dla Jana Pawła II było to spójne. Kościół, który jest zakorzeniony w tradycji, Kościół wierny swej misji, jest Kościołem odważnie konfrontującym się z wyzwaniami współczesności, bo istnieje w świecie, a nie gdzieś poza nim.
Papież nie widział w tym sprzeczności czy napięcia, choć oczywiście to balansowanie między tradycją a nowoczesnością nie było proste. Wniosło jednak ogromny powiem świeżości w życie Kościoła, a przezeń w uniwersalne przestrzenie szeroko rozumianej kultury, polityki i nauki.
KAI: Mówi się, że jednym z najważniejszych wątków nauczania Jana Pawła II był „antropologiczny chrystocentryzm”. Na czym on polegał i co z niego wynikało?
– Dość szybko stało się jasne, że pontyfikat Jana Pawła II będzie skoncentrowany na Chrystusie, wskazujący Go jako centrum Kościoła i każdego człowieka, który szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania. Wciąż słyszymy papieskie wołanie: „Nie bójcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”.
Jan Paweł II był głęboko przekonany, że tajemnica człowieka wyjaśnia się w pełni w świetle tajemnicy Chrystusa. Wyraził to już w pierwszej swojej encyklice „Redemptor hominis”, głosząc, że to Jezus Chrystus nadaje sens ludzkiej egzystencji. Należałoby tu sięgnąć do Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes i słów:
„Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy człowiek, był figurą przyszłego, mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie”.
Ojciec Święty często cytował te słowa, by wyjaśnić, że człowiek może zrozumieć siebie, swoje miejsce w świecie pod warunkiem, że pragnie się przybliżyć do Chrystusa. Misją człowieka na ziemi, jego podstawowym powołaniem jest naśladowanie Chrystusa, upodobnienie się do Niego.
Ten antropologiczny chrystocentryzm był punktem wyjścia w nauczaniu Ojca Świętego, jego troski o człowieka, o ludzką godność i prawa, o małżeństwa i rodziny. Z tego punktu wychodził, gdy głosił prawdę o Bożym miłosierdziu, które ocala człowieka przed konsekwencjami grzechu. W sytuacji kryzysu cywilizacyjnego, a w takiej niewątpliwie się znajdujemy, jest też wskazaniem pewnej drogi, sprawdzonej przez pokolenia chrześcijan na ziemi; drogi, która ukazuje, kim jest człowiek widziany oczami Chrystusa.
KAI: Jan Paweł II był człowiekiem wielorakich dialogów. Jakie z nich były najważniejsze, które można potraktować jako sukces, a które nie przyniosły spodziewanych owoców? Czemu zawdzięczał tak wielki szacunek ze strony „starszych braci w wierze”?
– Dialog to słowo, które charakteryzuje postawę papieża w odniesieniu do świata i jego różnorodnych problemów. Wiemy, że był pierwszym papieżem odwiedzającym synagogę, meczet, a nawet świątynię buddyjską.
Tę otwartość wyniósł z wadowickiego domu. Żydzi byli sąsiadami i przyjaciółmi Wojtyłów. To musiało obudzić w młodym chłopcu ciekawość świata i drugiego człowieka, nauczyć go szacunku dla inności i poruszyć do szukania tego, co wspólne. On taki był. Wrażliwość i szacunek dla drugiego człowieka, jego przekonań i wiary były głęboko wpisane w jego osobowość.
Z tego umiłowania dialogu zrodziły się międzyreligijne spotkania w Asyżu, a także spotkania z naukowcami w Castel Gandolfo. Nie wszyscy byli przecież katolikami, ale wszyscy reprezentowali tę samą postawę, co on: pragnienie budowania solidarności, wspólnego poszukiwania prawdy, porozumienia ponad podziałami. Dialog międzyreligijny i ekumeniczny wiele zawdzięcza „papieżowi z dalekiego kraju”, podobnie jak dialog Kościoła z ludźmi kultury czy ze światem akademickim. Rola Jana Pawła II w zażegnaniu światowych konfliktów jest nie do przecenienia właśnie dlatego, że porozumiewał się językiem dialogu a nie konfrontacji.
KAI: Ksiądz Kardynał postuluje, aby Jan Paweł II został ogłoszony także patronem Europy. Jakie były jego największe zasługi da odbudowywania jedności europejskiej, o czym podczas rządów PiS nikt już nie wspomina?
– Są one niepodważalne. Papież zawsze stał na straży trwałych wartości, które legły u podstaw cywilizacji europejskiej. Historycy i politycy przyznają mu decydującą rolę w obaleniu komunizmu i przywróceniu jedności kontynentu.
Przypomnijmy też, że nauczanie Jana Pawła II budowało w Polsce klimat, dzięki któremu powrót do owej jedności stał się możliwy. Ojciec Święty zresztą nie tylko wskazywał na duchowe korzenie wspólnoty Starego Kontynentu, zbudowanej przecież na wartościach chrześcijańskich, ale też z niezwykłą przenikliwością diagnozował zagrożenia. Wskazywał przy tym na źródło nadziei, jakim jest powrót do Ewangelii.
Wciąż aktualne są jego słowa, że wspólnota europejska powinna być „wspólnotą ducha, w której solidarnie jedni drugich brzemiona noszą”, a prawa człowieka, zarówno w wymiarze osobowym, jak i narodowym, są przestrzegane.
Papież wielokrotnie wyrażał zaniepokojenie z powodu redukowania wspólnoty naszego kontynentu do wymiaru ekonomiczno-gospodarczego, w którym gubi się wizja Europy ojczyzn – społeczeństw solidarnych, szanujących wolność wyznania, respektujących godność osoby ludzkiej. On sam czuł się Europejczykiem, Polakiem i chrześcijaninem. Z tych korzeni kulturowych czerpał i w jego życiu splotły się one w integralną całość.
KAI: Do czego nas wszystkich jako Polaków obligować winno 100-lecie urodzin Jana Pawła II. Co dziś nam Polakom, w ojczyźnie tak mocno pokonanej przez wewnętrzne podziały, powiedziałby Jan Paweł II?
– Chciałbym, aby ta rocznica obudziła w nas jako społeczeństwie nadzieję, a zarazem była wezwaniem do narodowego rachunku sumienia z tego, jak realizujemy i twórczo rozwijamy dziedzictwo św. Jana Pawła II. Wracamy pamięcią do wielkich chwil z życia Karola Wojtyły nie tylko z sentymentu i tęsknoty, ale dlatego, że on wyznaczał nam drogowskazy, które warto przypominać, bo wciąż są aktualne.
Wiele dobra dzieje się w naszej ojczyźnie z inspiracji świętego papieża i byłbym ostrożny w formułowaniu opinii, że zapominamy o jego nauczaniu. W wielu środowiskach – edukacyjnych, akademickich, rodzinnych, wśród młodych i w wielu wspólnotach – papieska myśl wciąż jest zobowiązaniem do lepszego, bardziej chrześcijańskiego życia.
Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że w życiu społecznym wiele nam brakuje do wypełniania jego wskazań. Nasze polskie, wewnętrzne podziały wołają o wzajemne przebaczenie, które według Jana Pawła II jest fundamentem porozumienia i dialogu.
Myślę, że potrzeba nam wszystkim narodowego przebudzenia, by skoncentrować wszystkie wysiłki na budowaniu społeczeństwa solidarnego i zjednoczonego. Pogłębiające się podziały – polityczne, społeczne, wewnątrzkościelne – wyniszczają nas i powodują, że marnuje się wielki potencjał dobra.
Czytaj także:
„Czasami jesteśmy lampami bez światła. Przyszedłem zapalić w was płomień”. Jan Paweł II do młodych